W przeciwieństwie do zakończonego kilka dni temu Rajdu Monte Carlo zaliczanego do mistrzostw świata WRC, zawodnicy biorący udział w historycznej edycji tej imprezy, nie ścigają się wyłącznie na górzystych odcinkach w Monako. Wyruszając z różnych miejsc Europy, załogi mają do pokonania nawet powyżej 3,5 tys. km. Dodatkowo, auta, którymi startują, mają ponad 30 lat. Dopiero po dojechaniu do właściwej trasy rajdu, zaczynają "właściwe" zmagania.
W niektórych przypadkach, jazda trwa nawet 20 godzin w ciągu doby. - Od samego początku czekają nas niełatwe zadania – mówi Paweł Molgo, który na co dzień swą rajdową pasję dzieli pomiędzy auta historyczne i samochody terenowe. - Na „dzień dobry” będziemy musieli pokonać nocą 600-kilometrową dojazdówke do Valence, gdzie w poniedziałek rozegrane zostaną pierwsze odcinki specjalne.
Zmagania kierowców na trasie historczynego Rajdu Monte Carlo nie polegają na jak najszybszym przejechaniu trasy, lecz pokonanie jej z ustaloną wcześniej średnią prędkością. Za odstępstwa od niej przyznawane są punkty karne. Mimo to, wielu kierowców podkreśla, że samo dotarcie do mety jest już sporym osiągnięciem. - Średnia prędkość, jaką osiągały czteronapędowe potwory WRC, wynosiła 63 km/h. Jak wiadomo, nasze zadanie polega na regularnej jeździe z niewiele mniejszą średnią... 50 km/h. Tyle że nasze auta mają 30 lat, napęd na jedną oś i znacznie mniej koni pod maską! To oznacza, że prawdopodobnie będziemy jechać na ciągłym „niedoczasie”... Całe szczęście, że możemy chociaż używać opon z kolcami - dodaje Molgo.
Meta 16. edycji historycznego Monte Carlo została zaplanowana na 1 lutego.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?