W przypadku aut wycenianych w euro podwyżki sięgnęły nawet kilkunastu tysięcy złotych. Nasi sąsiedzi ratują przemysł motoryzacyjny, udzielając dopłat do samochodów. W Polsce od kilku miesięcy rząd debatuje o dopłatach, jednak nie wie, skąd wziąć na nie pieniądze. Decyzję już przełożono z pierwszego kwartału na koniec czerwca.
Skoda nie podnosi
Z dużych producentów jedynie Škoda zadeklarowała, że do końca kwietnia utrzyma ceny z 2008 r. Podwyżki jak na razie nie objęły również Fiata. Mocno po kieszeni dostali za to klienci, którzy nastawiali się na zakup modeli z wyższej półki. W marcu Mercedes-Benz Polska podniósł ceny o prawie 10 proc. O 5 proc. natomiast zdrożał Infiniti, luksusowa marka Nissana. Ceny podnoszą wszyscy producenci, którzy robią auta w strefie euro.
W przypadku aut produkowanych w Japonii dodatkowym ryzykiem jest kurs jena. Japońska waluta w ostatnim czasie bardzo mocno się umocniła. W szczególnie trudnej sytuacji jest Mazda, która wszystkie auta produkuje w Japonii. - Kalkulujemy pewne ryzyko, ale ostatnich zawirowań na rynku walut nikt nie był w stanie przewidzieć - mówi Wojciech Halarewicz, dyrektor zarządzający Mazda Motor Poland. Kurs jena odbił się negatywnie na cenach wszystkich modeli sprzedawanych w Polsce. Podstawowa wersja średniej klasy Mazdy 3 podrożała o ok. 3 tys. zł do 58 tys. zł.
Warszawa nie Berlin, dopłat nie będzie
Podwyżkę cen aut mogłaby zrekompensować rządowa dopłata na wzór stosowanej w Niemczech (wynosi 2,5 tys. euro pod warunkiem złomowania starego samochodu), jednak prace nad nią utknęły w konsultacjach między ministerstwami Gospodarki, Finansów i Środowiska. Przeciwko finansowaniu dopłat z budżetu państwa jest resort finansów. Tłumaczy się brakiem pieniędzy.
Urzędnicy nie mają też pomysłu, jak duża miałaby być dopłata do zakupu nowych aut, czy na przykład 1 tys. euro - jak jest we Francji, 2 tys. euro - jak mają Słowacy, czy może jeszcze więcej - jak zrobili Niemcy.
W najnowszej wersji dokumentu dotyczącego wprowadzenia dotacji czytamy, że na opracowanie szczegółowych przepisów rząd daje sobie czas do końca drugiego kwartału.
- Samo mówienie o dopłatach ma negatywny wpływ, bo część kierowców wstrzymuje się z zakupami, licząc na zachęty podobne do tych, jakie wprowadzili nasi sąsiedzi. U nas zaś w ogóle nie wiadomo, czy rząd wesprze zakup aut - mówi Witold Nowicki, dyrektor handlowy Toyota Motor Poland.
Nie dość, że nowe auta drożeją u nas z dnia na dzień i nie ma do nich dopłat jak w sąsiednich krajach, to jeszcze, zamawiając je, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Rządowe subsydia spowodowały bowiem ogromny wzrost popytu u naszych sąsiadów, głównie na tanie, małolitrażowe samochody. A ponieważ niemiecki rząd nie sprecyzował, skąd ma pochodzić nowe auto, to kwitnie u nas turystyka zakupowa.
Polacy nie kupują, przyjeżdżają sąsiedzi
Niemcy wręcz ogołocili polskie salony - najpierw te na zachodniej granicy, a w ostatnich tygodniach również dilerów położonych w innych częściach kraju. Z tego powodu na zamówione dziś auto miejskie trzeba czekać nawet do czerwca.
Podobnie jest na Słowacji, gdzie od marca rząd dopłaca 2 tys. euro do nowego auta. Żeby tylko załapać się na dopłatę, niektórzy wolą kupić droższy model, który akurat jest na składzie. W Niemczech już kończą się środki na dotacje. Dzięki nim sprzedano pół miliona aut, a kwota zapisana w budżecie wystarczy na 600 tys. samochodów.
Współpraca: Tomáš Procházka, "Deník"
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?