Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpieczeństwo jest towarem

Tomasz Siwiński, www.fleet.com.pl
Fot. Fleet
Fot. Fleet
Zagrożeń we współczesnym świecie nie sposób uniknąć, ale można zminimalizować ich ryzyko. W kolejnej rozmowie z majorem Arkadiuszem Kupsem poruszamy temat zagrożeń, jakie czekają na nas w naszym kraju, ale nie tylko.

Fot. Fleet
Fot. Fleet

Tomasz Siwiński: Ostatnio dużo słyszymy o groźbie kolejnych zamachów w Europie, czy u nas w Polsce jesteśmy bezpieczni?

Arkadiusz Kups: Ostatnie zamachy we Francji i Belgii uzmysłowiły wszystkim, że to blisko nas. Uspokajamy się tym, że w Polsce potencjalni zamachowcy nie mają takiej swobody działania jak w tamtych krajach, gdzie społeczność muzułmańska jest bardzo liczna i ułatwia to działanie zamachowcom. Należy spojrzeć na to nieco inaczej. Państwo islamskie rekrutuje bojowników z całego świata i często ludzie zmieniają religię, przechodząc na stronę skrajnego islamu. Ocenia się, że głównym kanałem werbunku bojowników jest Internet.

Agencje wywiadu donoszą, że w szeregach zamachowców coraz częściej walczą Europejczycy, którzy nie mają korzeni muzułmańskich. Religia nie jest tylko jedynym bodźcem, ludzie walczą po prostu za pieniądze. Obawiamy się uciekinierów z Syrii, Libii czy innych krajów ogarniętych wojną, bo wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że ten napływ jest zupełnie niekontrolowany. Innym niebezpiecznym faktem jest możliwość zainfekowania' Europy bojownikami państwa islamskiego, którzy napływają wraz z uciekinierami i to już się wydarzyło.

Zdecydowanie łatwiej działać zamachowcom tam, gdzie mają swoje enklawy: popatrzmy na dzielnice muzułmańskie we Francji, Belgii, Holandii czy Szwecji. U nas zaplanowanie takiego zamachu byłoby trudniejsze, ale nie jest powiedziane, że pozostajemy poza zainteresowaniem potencjalnych zamachowców. Zamachowcy zawsze szukają celów o znaczeniu prestiżowym, medialnych tam, gdzie wycelowane są obiektywy kamer itp. Popatrzmy na historię zamachów: wydarzenia sportowe, medialne. Liczy się efekt strachu.

Polska nie jest takim pierwszoplanowym celem, niemniej Dni Młodzieży z tak ogromną liczbą przemieszczających się ludzi z całego świata, z setkami korespondentów mogą być pretekstem dla zamachowców. Mówi się dużo o szczycie NATO w Warszawie jako o wydarzeniu o wysokim zagrożeniu potencjalnym zamachem, ale to zupełnie inna skala zagrożenia i nie można tego w żaden sposób porównywać do Dni Młodzieży. Mamy co roku w Polsce wydarzenie, gdzie ryzyko dokonania zamachu jest bardzo duże, a możliwości pełnego zabezpieczenia są niewielkie. Mówię tu o corocznej pielgrzymce na Jasną Górę, gdzie w jednym miejscu spotyka się ponad 150 tysięcy ludzi. Wszyscy mają plecaki, przepływ ludzi jest nieograniczony, zabezpieczenie takiego przedsięwzięcia na obecnym etapie jest zupełnie nieprawidłowe. Trzeba zrozumieć jedną rzecz, z która należy się pogodzić: zjawisko terroryzmu będzie nam towarzyszyć przez kolejne dekady i raczej będzie się nasilać, gdyż różnice w poziomie życia pomiędzy społeczeństwami będą się zwiększać.

Szkoli Pan ludzi nie tylko z wojska, policji ale także zwykłych obywateli. Skąd to zapotrzebowanie ze strony rynku cywilnego?
Szkoliłem struktury i jednostki do misji do Iraku, jak i Afganistanu. Te szkolenia były kontynuacją moich wcześniejszych doświadczeń, chociaż w wielu przypadkach pewne rzeczy były zupełnie nowe. Pamiętam, jak poszukiwałem lekarzy, fachowców od procesów szybkiej aklimatyzacji do dużych wysokości czy chorób tropikalnych i pasożytniczych. Pierwsze wyjazdy były trochę eksperymentem na żywym organizmie. Dopiero po pierwszych zmianach widać było, czego naprawdę potrzebują ludzie w tych obszarach globu.

Szkolenia na rynku cywilnym są zdecydowanie prostsze. Dziś jest ogromne zapotrzebowanie na wiedzę z dziedziny bezpieczeństwa. Doświadczenia lat służby w formacjach specjalnych to doskonała baza do nauki i opracowywania procedur i zasad przetrwania nie tylko w warunkach wojennych. Działania agenturalne, obserwacyjne, kontrwywiadowcze to wszystko, co może przydać się w świecie współczesnych zagrożeń. Na szkoleniach ludzie pytają, jak się poruszać, gdzie siadać, jak reagować itp. Co zrobić, gdy ktoś nas zaczepia, atakuje itp. Dziś towar pod nazwą bezpieczeństwo osobiste jest w cenie i niestety z żalem muszę przyznać, że społeczeństwo nie jest wyedukowane. Sytuacja wygląda podobnie jak kilka lat temu wyglądała nasza wiedza o pierwszej pomocy przedlekarskiej. Mówiąc oględnie, była skromna. Ten pęd do wiedzy o bezpieczeństwie wynika ze zwykłego strachu. Boimy się zamachów terrorystycznych, napadów, agresji na ulicy. Codzienne newsy podbijają tylko te emocje.

Jak wyglądają szkolenia dla ludzi z tak zwanej grupy szczególnego ryzyka i kogo można do tej grupy zakwalifikować?
Zacznijmy może od wskazania, kogo obejmuje określenie: grupa szczególnego ryzyka. Obejmuje ludzi, którzy z racji swojej majętności lub sposobu prowadzenia biznesu czy zachowań wobec innych są szczególnie narażeni na działania świata przestępczego. Dziś ludzie najbardziej majętni posiadają swoje zespoły ochronne, które zapewniają im bezpieczeństwo. Celem świata przestępczego w ostatnich latach stała się górna warstwa klasy średniej. Jeżeli mieszkasz w domu na odludziu, zawsze będziesz bardziej narażony na włamanie, napad czy inne niespodzianki, niż gdybyś mieszkał w zwartej grupie budynków. Kupując mieszkanie, też warto zainteresować się, jaką opinię ma dana ulica czy dzielnica.

Nasza majętność ściąga na nas pewne niebezpieczeństwa i nie ma w tym nic dziwnego. Jeżeli stać nas na bardzo drogi samochód, to musimy uzmysłowić sobie, że jest to też naszą wizytówką. Ta wizytówka określa naszą kondycję finansową i często powoduje, że ktoś zaczyna się nami interesować.

Kradzież pojazdu nie jest największym kłopotem, bo z reguły dobry pojazd się ubezpiecza. W Polsce ginie coraz mniej samochodów, co wynika z uszczelnienia granic na wschodzie. Giną samochody głównie jako dawcy części. Średnio rocznie znika około 15 tys. samochodów i jest to tendencja malejąca. Gorzej jest, gdy próbuje się kierowcę wysadzić z pojazdu lub gdy kradzież ma znamiona zuchwałości i odbywa się w obecności właściciela. Wtedy często dochodzi do tragedii.

W zwykłym w codziennym zachowaniu, poruszając się pojazdem, jesteśmy narażeni na dziesiątki zagrożeń. Spędzamy dziennie godziny w pojeździe i spotykamy się z agresją innych kierowców, kradzieżami, napadami i innymi zdarzeniami. Szkolenia dla grup szczególnego ryzyka również obejmują zasady zachowania się w pojeździe, jak i poza nim. Jak poruszać się po mieście, gdzie siadać, jakie wybierać lokale, gdzie siadać w środkach komunikacji miejskiej, a gdzie w dalekobieżnej. Do tego dochodzą procedury na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowej. W takich szkoleniach uwzględnia się również aspekt bezpieczeństwa dzieci. Uczy się rodziców pewnych zasad dla ich własnych dzieci. Tu uwzględnia się to, co w ostatnich czasach rozwija się bardzo niepokojąco: niebezpieczeństwa wynikające z kontaktu poprzez Internet.

[page_break]

Patrząc na to, co dzieje w Europie, mam wrażenie, że edukacja społeczeństwa jest praktycznie zerowa. Czy nie powinniśmy zacząć edukować ludzi?
W ostatnich latach wiele firm dostrzegło zagrożenia. W ostatnich latach szkoliliśmy kompleksowo pracowników jednej z wielkich sieci paliwowych, gdzie zajęcia uzupełnialiśmy o doświadczenia medycyny wojskowej. Okazało się, że często przyjazd pomocy medycznej nawet w nagłych przypadkach rzadko następował poniżej 10 minut, a pewne sprawy urazowe wymagają pomocy w pierwszej minucie. Medycyna taktyczna, z której doświadczeń dziś korzystają cywilni ratownicy medyczni, ma wiele rozwiązań na wskroś nowoczesnych. Zajęcia z bezpieczeństwa ukierunkowane były na profilaktykę, mającą na celu zmniejszenie ryzyka wystąpienia zagrożeń o charakterze rabunkowym, agresji, kradzieży. Stacje paliw pracujące w systemie całodobowym w oddalonych miejscach często są narażone na różne niebezpieczeństwa i kierunek edukacji pracowników był bardzo wskazany i perspektywiczny.

Wiedza ludzi o bezpieczeństwie jest praktycznie zerowa. Jesteśmy wychowani na filmach fabularnych lub innych, gdzie profesjonalnej wiedzy jest niewiele. Programów edukacyjnych jest bardzo mało i istnieje fałszywy pogląd, że nie powinno się tej wiedzy rozprzestrzeniać, bo trafi ona w niepowołane ręce. Nic bardziej mylnego. Świat przestępczy czy terroryści są doskonale wyszkoleni i oni takiej wiedzy już nie potrzebują. Tej wiedzy potrzebuje przeciętny Kowalski: co robić, gdy strzelają na ulicy, gdy jest pożar, gdy celują do nas z broni, gdy ktoś przyłoży strzykawkę z igłą do naszej szyi... Kiedyś w szkołach istniało szkolenie, które nazywano przysposobieniem obronnym. Dziś nie musimy się uczyć o grzybie jądrowym, fali uderzeniowej, wymiarach transzei czy innych rzeczach być może przydatnych 50 lat temu, ale potrzebujemy rzetelnej wiedzy na współczesne zagrożenia.

Panie Arku, znaleźliśmy się w sytuacji dramatycznej, wychodzimy z samochodu, przed nami wyrasta mężczyzna, wyciąga coś, co wygląda jak pistolet, i mówi: ODDAJ DOKUMENTY I KLUCZYKI... Co robić?
Spokojnie, powoli omawiając, co robię, oddać klucze, dokumenty napastnikowi. Nie patrząc mu w twarz, nie wpadając w histerię, dokonać personifikacji... MAM NA IMIĘ ROBERT... MAM DWÓJKĘ DZIECI... W żadnym wypadku nie krzyczeć, nie wykonywać gwałtownych ruchów, unieść powoli dłonie zewnętrzną częścią w stronę napastnika tak, by były widoczne. W sytuacji stresu trudno rozpoznać, czy napastnik trzyma w dłoniach pistolet, czy atrapę. Jest to trudne do ustalenia nawet w normalnych warunkach. W takiej sytuacji strzały często padają wskutek emocji, krzyku czy innego przypadkowego bodźca. Znane są historie, gdy napastnik nacisnął na spust, bo wystraszył go dźwięk telefonu komórkowego czy sygnał alarmu napadowego. Oddalamy się od napastnika wtedy, gdy nam pozwoli, nie zapominając o tym, by nasza twarz była widoczna. Nigdy nie odwracamy się tyłem do napastnika. Zawsze wykonujemy polecenia napastnika, nawet jeżeli są idiotyczne. Zbiór postępowań jest dużo szerszy, niemniej te wytyczne są najistotniejsze.

Jak w takim przypadku bezpiecznie korzystać z pojazdu, by do minimum ograniczyć ryzyko wystąpienia takich zagrożeń? Jak reagować w krytycznych momentach?
Jeżeli już do niego dochodzi, to jest już za późno, stres i niespodziewana sytuacja nie zawsze pozwalają nam racjonalnie działać. W stresie większość z nas robi totalne głupstwa, niejednokrotnie przyczyniając się do zwiększenia eskalacji działań przestępczych. Naszą szansą jest profilaktyka unikania sytuacji kryzysowych. By zmniejszyć ryzyko, należy poznać technikę działania przestępców i stosować odpowiednie procedury na co dzień. W tym momencie nasze zachowanie cechuje mniejsza liczba przesłanek pozwalających przestępcy na łatwiejsze dokonanie zamachu, jesteśmy trudnym celem. Pojazd jako cel działań jest nierozerwalnie związany z kierującym i to musimy sobie uzmysłowić.

Element wsiadania i wysiadania to dwa najbardziej newralgiczne etapy, gdzie ryzyko napadu jest największe. Wracam tutaj do stwierdzenia podstawowej zasady – pojazd jest bezpieczny, gdy ma właściwości jezdne i ma zablokowane drzwi.
Błędem jest ostentacyjne wyjmowanie kluczyków i otwieranie pojazdu z dużej odległości. Takie zachowanie daje przestępcy czas na działanie, a także większe możliwości ewentualnego skanowania kodu alarmu.

Pojazd otwieramy z minimalnej odległości wtedy, gdy jesteśmy pewni, że nikt na nas nie czeka. Najbezpieczniejszym sposobem podejścia do pojazdu jest kierunek prostopadły do drzwi kierowcy, podchodząc w ten sposób z odległości 3‒5 metrów w szybach pojazdu i w odbijającym lakierze widzimy, czy za naszymi plecami nie wyrasta jakaś niespokojna postać. W czasie otwierania drzwi lewa ręka skupia się na obsłudze drzwi, a prawa zajmuje się obsługą stacyjki. W zależności od typu zamków i blokad należy dopracować sposób zamykania drzwi. Jest to pierwszy ruch po zatrzaśnięciu drzwi. Bardzo szybko dochodzi się do pełnej pamięci mięśniowej i czynność tę wykonujemy mechanicznie.

Jak reagować, gdy do stojącego samochodu podbiega przestępca, otwiera drzwi i próbuje nas wysadzić?
Powtarzam: drzwi w czasie jazdy miejskiej obowiązkowo muszą być zablokowane, a szyby, jeżeli chcemy je otwierać, róbmy to tylko na grubość dłoni. Na światłach, skrzyżowaniach lepiej mieć okna zamknięte. Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, nie starajmy się angażować żadnej z dłoni do prób powstrzymania czy odepchnięcia napastnika. Nasze usadowienie na siedzeniu nie pozwala na angażowanie bioder i zawsze nasze możliwości oddziaływania będą nieskuteczne. Naszym atrybutem jest mobilność i musimy zrobić wszystko, by ruszyć z miejsca. Lewa ręka chroni głowę i jednocześnie ujmuje kierownicę, tworząc prosty blok, a ręka prawa skupia się na ochronie kluczyków, by nie pozwolić na wyłączenie pojazdu. Im szybciej ruszymy, tym lepiej. W podświadomości musimy pamiętać, że pojazd daje nam pewną osłonę, której na zewnątrz niestety nie ma.

Kobiety też narażone są na agresję, często w takich sytuacjach dochodzi do gwałtu. Jak kobieta powinna się bronić w takim przypadku?
Po pierwsze, kobieta nie powinna krzyczeć, bo to powoduje agresywny atak na krtań, który często kończy się tragicznie. Kobieca szyja jest dużo bardziej wrażliwa niż męska. W konfrontacji z mężczyzną kobieta z reguły stoi na straconej pozycji, co wynika z mniejszego potencjału siłowego, ale chcąc, by nie doszło do gwałtu, może wykonać jedną z trzech poniższych rzeczy, które spowodują, iż napastnik odstąpi od gwałtu:
•    ƒ kobieta powinna oddać na siebie mocz (przestaje być atrakcyjnym obiektem gwałtu),
•    ƒ zwymiotować na siebie treścią, naciskając na tchawicę i wykonując gwałtowny skłon w przód,
•    ƒ przekonująco udać atak padaczki.

Kiedyś preferowano jeszcze jedną procedurę, a mianowicie kobieta oświadczała, że jest nosicielem HIV. Obecnie ze względu na powszechne używanie prezerwatyw w czasie gwałtu procedura ta jest nieskuteczna. Przestępcy używają prezerwatyw, by nie pozostawić swojego DNA w ciele ofiary. W przypadku walki o życie kobieta nie może mieć żadnych zahamowań czy uprzedzeń. Ataki na męskie krocze, gałki oczne, krtań lub skronie z wykorzystaniem podręcznych rzeczy czy wyposażenia osobistego mogą ratować życie i zdrowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty