Bugatti T40. Jedyne prawdziwe Bugatti w Polsce

(ip)
Bugatti T40Auto używane jest do tego, do czego zostało stworzone – do jeżdżenia. Dla mieszkańców Gostynia, rodzinnego miasta państwa Pedów, widok Bugatti na drodze nie jest już niczym wyjątkowym. Dawno zdążyli przyzwyczaić się do niecodziennej formy samochodu i lekko ekscentrycznego właściciela. Mimo to, każdy przejazd przez miasteczko oznacza dla Macieja dziesiątki zdjęć i więcej niż żywe reakcje przechodniów oraz innych uczestników ruchu.Fot. Michał Śliwiński,
Bugatti T40Auto używane jest do tego, do czego zostało stworzone – do jeżdżenia. Dla mieszkańców Gostynia, rodzinnego miasta państwa Pedów, widok Bugatti na drodze nie jest już niczym wyjątkowym. Dawno zdążyli przyzwyczaić się do niecodziennej formy samochodu i lekko ekscentrycznego właściciela. Mimo to, każdy przejazd przez miasteczko oznacza dla Macieja dziesiątki zdjęć i więcej niż żywe reakcje przechodniów oraz innych uczestników ruchu.Fot. Michał Śliwiński,
Poznajcie Macieja Pedę i jego przedwojenne Bugatti T40. Samochody od zawsze zajmowały specjalne miejsce w sercach jego rodziny. W 1968 roku ojciec Macieja zakupił pierwsze auto zabytkowe – Studebakera, w którym zakochał się od pierwszego wejrzenia. Miłość trwa do dzisiaj, a Studebaker wciąż pozostaje częścią rodzinnej kolekcji, która przez lata znacznie się rozrosła.
Bugatti T40Auto używane jest do tego, do czego zostało stworzone – do jeżdżenia. Dla mieszkańców Gostynia, rodzinnego miasta państwa Pedów, widok Bugatti
Bugatti T40

Auto używane jest do tego, do czego zostało stworzone – do jeżdżenia. Dla mieszkańców Gostynia, rodzinnego miasta państwa Pedów, widok Bugatti na drodze nie jest już niczym wyjątkowym. Dawno zdążyli przyzwyczaić się do niecodziennej formy samochodu i lekko ekscentrycznego właściciela. Mimo to, każdy przejazd przez miasteczko oznacza dla Macieja dziesiątki zdjęć i więcej niż żywe reakcje przechodniów oraz innych uczestników ruchu.

Fot. Michał Śliwiński,

W dużym garażu stoją obok siebie między innymi Maserati 3500GT, BMW 315/1 Sport z 1934 czy Lorraine-Dietrich SMHI 1913. Perełką kolekcji i obiektem zazdrości kolekcjonerów jest jednak prezentowane w pierwszym odcinku #sliwinskiSTORIES Bugatti T40. Maciej nie trzyma go pod kocem czy na czerwonym dywanie w pięknie oświetlonej sali. Auto używane jest do tego, do czego zostało stworzone – do jeżdżenia. Dla mieszkańców Gostynia, rodzinnego miasta państwa Pedów, widok Bugatti na drodze nie jest już niczym wyjątkowym. Dawno zdążyli przyzwyczaić się do niecodziennej formy samochodu i lekko ekscentrycznego właściciela. Mimo to, każdy przejazd przez miasteczko oznacza dla Macieja dziesiątki zdjęć i więcej niż żywe reakcje przechodniów oraz innych uczestników ruchu.

Auto prezentowane jest również na zlotach pojazdów zabytkowych w Polsce i za granicą. Liczne nagrody, wyróżnienia i ciepłe reakcje publiczności wynagradzają czas oraz trud włożony w skomplikowaną restaurację auta. Bugatti, kupione w 2004 roku w Niemczech, dotarło do nowych właścicieli w postaci zestawu „zrób to sam”, zawierającego dziesiątki skrzynek, woreczków, pudełek. Jednych części było zbyt wiele, innych nie było wcale. Choć proces wskrzeszenia do życia ponad 80-letniego zabytku wymagał wielu wyrzeczeń, to właśnie godziny spędzone w garażu sprawiają, że więź łącząca właściciela i jego samochód wykracza daleko poza umowę kupna-sprzedaży. Może dlatego Maciej zapytany o plany związane ze sprzedażą samochodu odpowiada krótko: „Auto odziedziczy mój syn, a potem wnuk”.

Bugatti T40Auto używane jest do tego, do czego zostało stworzone – do jeżdżenia. Dla mieszkańców Gostynia, rodzinnego miasta państwa Pedów, widok Bugatti
Bugatti T40

Auto używane jest do tego, do czego zostało stworzone – do jeżdżenia. Dla mieszkańców Gostynia, rodzinnego miasta państwa Pedów, widok Bugatti na drodze nie jest już niczym wyjątkowym. Dawno zdążyli przyzwyczaić się do niecodziennej formy samochodu i lekko ekscentrycznego właściciela. Mimo to, każdy przejazd przez miasteczko oznacza dla Macieja dziesiątki zdjęć i więcej niż żywe reakcje przechodniów oraz innych uczestników ruchu.

Fot. Michał Śliwiński,

Michał Śliwiński to fotograf i filmowiec młodego pokolenia. Fotografia towarzyszyła mu od kiedy pamięta. Kiedy w wieku zaledwie kilku lat bakcyla do fotografii zaszczepił w nim wujek, znany warszawki fotograf, stała się jego największą pasją.... obok motoryzacji. Synergia tych zamiłowań zrodziła niewyczerpaną po dziś dzień motywację do uchwycenia najpiękniejszych motoryzacyjnych kadrów. Początkowo były to amatorskie projekty, wykonywane (w wieku 14 lat) dla zaprzyjaźnionego teamu motocyklowego.

Projekt #sliwinskiSTORIES zrodził się w odpowiedzi na dynamicznie rozwijającą się widownię fanatyków motoryzacji. Na polskiej scenie YouTube, podobnie jak w innych mediach, nie istniał jednak kanał wykraczający poza stereotypowe i powielane od lat „techniczne” podejście do samochodów. Przedstawiany cykl video umożliwi widzom poznanie wyjątkowych historii ludzi pasji i ich samochodów.

– „Skupiam się na szczegółach. Odbiorcy mają niemal poczuć na własnej skórze, jakie uczucie daje prowadzenie przedwojennego Bugatti z niezsynchronizowaną skrzynią biegów, wydającą charakterystyczny mechaniczny dźwięk” – mówi Michał Śliwiński – „Podczas nagrań moim celem jest, by właściciele pojazdów zapomnieli, że są nagrywani. Daje to możliwość wejścia na inny, zdecydowanie bardziej intymny poziom rozmowy”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty