Jak negocjować cenę nowego samochodu?

Karol Biela
Najczęściej sprzedawcy pytani przez klientów nieśmiało o rabat odpowiadają stanowczo, że cena już jest bardzo atrakcyjna, a model cieszy się dużą niezawodnością oraz trwałością. Jeżeli jednak dowiedzą się od nas, że ich auto nie jest najtańsze pośród konkurentów, a i bagażnik ma mniejszy niż rynkowi rywale, wtedy są już bardziej skorzy zaproponować gratis np. komplet opon zimowych, czujniki parkowania z tyłu lub dywaniki podłogowe, czy alarm / Fot. Archiwum
Najczęściej sprzedawcy pytani przez klientów nieśmiało o rabat odpowiadają stanowczo, że cena już jest bardzo atrakcyjna, a model cieszy się dużą niezawodnością oraz trwałością. Jeżeli jednak dowiedzą się od nas, że ich auto nie jest najtańsze pośród konkurentów, a i bagażnik ma mniejszy niż rynkowi rywale, wtedy są już bardziej skorzy zaproponować gratis np. komplet opon zimowych, czujniki parkowania z tyłu lub dywaniki podłogowe, czy alarm / Fot. Archiwum
Zakup nowego auta wiąże się z niemałymi kosztami. Nie oznacza to jednak, że cena katalogowa jest tą ostateczną. Negocjacje z dealerem to powszechna na naszym rynku praktyka.
Najczęściej sprzedawcy pytani przez klientów nieśmiało o rabat odpowiadają stanowczo, że cena już jest bardzo atrakcyjna, a model cieszy się dużą niezawodnością
Najczęściej sprzedawcy pytani przez klientów nieśmiało o rabat odpowiadają stanowczo, że cena już jest bardzo atrakcyjna, a model cieszy się dużą niezawodnością oraz trwałością. Jeżeli jednak dowiedzą się od nas, że ich auto nie jest najtańsze pośród konkurentów, a i bagażnik ma mniejszy niż rynkowi rywale, wtedy są już bardziej skorzy zaproponować gratis np. komplet opon zimowych, czujniki parkowania z tyłu lub dywaniki podłogowe, czy alarm / Fot. Archiwum

Co jakiś czas samochodowi importerzy ogłaszają akcję rabatową, która ma zachęcić do zakupu nowego pojazdu w okazyjnej cenie. Czasem, choć nie zawsze, takie działania spowodowane są tym, że aktualnie oferowany model przejdzie niedługo face-lifting. Taka modernizacja wiąże się zazwyczaj nie tylko ze zmianą przedniego grilla, czy zderzaków. Niektóre elementy wyposażenia wymagające wcześniej dopłaty (np. ESP, czy klimatyzacja) będą oferowane w standardzie, a silnik zyska kilka dodatkowych koni mechanicznych zadowalając się mniejszą ilością paliwa.

Podobna sytuacja dotyczy prezentacji kolejnej generacji auta. Schodząca z produkcji wersja na rynku wtórnym będzie szybko tracić na wartości, więc i w salonach pojawią się specjalne rabaty nierzadko połączone ze specjalnymi pakietami wyposażeniowymi. Do mocnego obniżenia cen katalogowych dochodzi też pod koniec starego i na początku nowego roku, kiedy trzeba wysprzedać pojazdy z mijającego rocznika. Jednak oficjalna akcja promocyjna importera to nie wszystko, na co może liczyć klient. Również lokalny dealer potrafi obniżyć cenę rezygnując z części swojej prowizji, choć wymaga to już pewnych umiejętności negocjacyjnych.

Większość osób, które zdecydowały się na nowy samochód próbuje mniej lub bardziej targować się chcąc otrzymać od sprzedawcy rabat pieniężny lub dodatkowe wyposażenie bez dopłaty. – Rzadko bywa, kiedy ktoś przychodzi z ulicy z gotówką w reklamówce i bez zbędnych ceregieli mówi, że chce tą czerwoną Ibizę, chociaż i takie przypadki się zdarzały – uśmiecha się były pracownik dealera Seata sprzedający obecnie pojazdy innej marki. Według specjalistów z branży nieraz mija i kilkanaście miesięcy od pierwszej wizyty w salonie, zanim podpisana zostanie umowa kupna pojazdu.

Najczęściej sprzedawcy pytani przez klientów nieśmiało o rabat odpowiadają stanowczo, że cena już jest bardzo atrakcyjna, a model cieszy się dużą niezawodnością oraz trwałością. Jeżeli jednak dowiedzą się od nas, że ich auto nie jest najtańsze pośród konkurentów, a i bagażnik ma mniejszy niż rynkowi rywale, wtedy są już bardziej skorzy zaproponować gratis np. komplet opon zimowych, czujniki parkowania z tyłu lub dywaniki podłogowe, czy alarm. W takim wypadku warto sobie uzmysłowić, że np. „zimówki” do naszego miejskiego auta kosztować będą dealera około 1000 złotych. Przy samochodzie wartym 50 tys. złotych oznacza to nasz… 2 procentowy zysk.

Zobacz także: Piłkarze Bayernu z partnerkami na Oktoberfest. Zobacz jak świętowali!

Większość autoryzowanych dealerów stosuje również dodatkowe upusty cenowe dla poszczególnych grup zawodowych. – Wśród naszych preferowanych klientów
Większość autoryzowanych dealerów stosuje również dodatkowe upusty cenowe dla poszczególnych grup zawodowych. – Wśród naszych preferowanych klientów wymienić można prawników, lekarzy, farmaceutów, stomatologów, pilotów, marynarzy, ale też pracowników służb mundurowych, a nawet rolników – mówi pracownik jednego z salonów na południu Polski / Fot. archiwum

Oczywiście dealer będzie bardziej skłonny do negocjacji ostatecznej ceny, kiedy w tym samym salonie kupujemy nasze trzecie, czy czwarte auto. Jak mawiają sprzedawcy z salonów samochodowych, najlepszy klient to lojalny klient, który przecież będzie musiał odwiedzać ich serwis na przeglądy gwarancyjne, a te do tanich nie należą. W końcu tajemnicą poliszynela jest fakt, że dealerzy większość swoich zysków czerpią z usług posprzedażowych.

Większość autoryzowanych dealerów stosuje również dodatkowe upusty cenowe dla poszczególnych grup zawodowych. – Wśród naszych preferowanych klientów wymienić można prawników, lekarzy, farmaceutów, stomatologów, pilotów, marynarzy, ale też pracowników służb mundurowych, a nawet rolników – mówi pracownik jednego z salonów na południu Polski.

Sprzedawcy przyznają też że, samochody stojące na salonie są mocniej „rabatowane”, niż te zamawiane specjalnie pod klienta, z indywidualnie dobranym kolorem nadwozia, wyposażeniem, czy tapicerką. Większe rabaty procentowe i pieniężne pojawiają się też w przypadku zakupu drogich pojazdów. – Nasz klient może otrzymać rabat dochodzący maksymalnie do 25 procent, co przy skonfigurowanym na ponad 200 tysięcy złotych samochodzie, daje aż 50 tysięcy złotych oszczędności – informuje starszy specjalista ds. sprzedaży jednego z dealerów marki premium.

Coraz częściej osoby chcące kupić konkretny model sprawdzają jego cenę w innych salonach. - Nierzadko podczas negocjacji dochodzi do momentu, kiedy klienci sugerują, że lepszą ofertę przedstawił im dealer z sąsiedniego województwa. Czasem cena jest aż tak niska, że wiemy na 100 procent, że to blef. W innych przypadkach prosimy o przedstawienie takiej konkurencyjnej oferty na piśmie – wyjaśnia Sebastian, który sprzedaje na co dzień francuskie auta. – Jeżeli wszystko się zgadza, to gramy w otwarte karty deklarując, że i u nas cena będzie na takim samym poziomie – dodaje.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty