Jak zmniejszyć wydatki na paliwo

Maciej Roik
Fot. Arkadiusz Dembiński
Fot. Arkadiusz Dembiński
Dwa samochody w jednym gospodarstwie domowym są dziś normą. Używany samochód można kupić już za kilka tysięcy złotych. Prawdziwe wydatki jednak zaczynają się podczas wizyt na stacjach benzynowych. Ceny paliw obecnie są najwyższe od lat. Są jednak sposoby, aby zostawiać tam jak najmniej pieniędzy.

Według danych Polskiej Izby Paliw Płynnych, w ostatnich dniach ceny

Fot. Arkadiusz Dembiński
Fot. Arkadiusz Dembiński

kształtowały się na poziomie 5,38 za litr ON, 5,35 za benzynę 95 i 2,84 za litr LPG. Czy zatem wciąż można jeździć za grosze? Sprawdziła to redakcja Głosu Wielkopolskiego. I okazało się, że tak. Najpierw trzeba jednak sporo wydać.

**CZYTAJ TAKŻE

Paliwo E85 oficjalnie w PolsceNajtańsze paliwo w UE jest w Polsce

**

W podpoznańskim Przeźmierowie, za 45 tys. zł można kupić nowy samochód, który spala między 2,5, a 3 litrami oleju napędowego na sto kilometrów. Pracownicy firmy, która sprowadza je głównie z Francji i Włoch podkreślają, że traktowane początkowo jak gadżet auta, zyskują coraz więcej zwolenników.

- W przeciągu roku sprzedaliśmy około ośmiu nowych egzemplarzy i kilkadziesiąt używanych - mówi Tobiasz Szczesnowski z firmy Micro-cars - Są lekkie i łatwe w parkowaniu, dlatego cieszą się coraz większą popularnością. Choć nowe auto jest dość drogie, używane można kupić już za kilkanaście tysięcy złotych. A spalanie ma naprawdę małe.

Dwuosobowe "autka" są produkowane głównie z silnikiem diesla. Choć są zbudowane z aluminium lub tworzyw plastikopodobnych, kierowcy nie mogą narzekać na brak komfortu. Jest klimatyzacja, skórzana tapicerka i elektryczne szyby. A do tego szyberdach oraz czujniki parkowania. Dużym atutem jest również fakt, że "mikroautami" można jeździć już od 14 lat. Wtedy osiągają prędkość do 45 km/h. To nie znaczy, że to wyłącznie zabawka dla nastolatków.

- Po zdjęciu blokad samochód przy niewiele wyższym spalaniu może jechać nawet z prędkością 100 km/h - podkreśla Tobiasz Szczesnowski z Micro-cars. Dwuosobowe "autka" to jednak słabe rozwiązanie dla osób które pokonują długie trasy. Tym bardziej, że możliwości jest znacznie więcej.

Jedną z nich jest hybrydowy Lexus CT 200h. Choć kosztuje około 110 tysięcy złotych, ma on swoje plusy. Kierowca może bowiem oczekiwać spalania na poziomie czterech litrów na sto kilometrów. Przy mocy ponad 130 koni mechanicznych!

- Zainteresowanie tym modelem jest bardzo duże - zapewnia Maciej Piechowiak z poznańskiego salonu Lexusa. - Choć auto w tej klasie z pozoru można kupić taniej, faktycznie bogate wyposażenie i ekstremalnie niskie spalanie sprawia, że Lexus jest samochodem, który w swojej klasie jest warty zainteresowania - zachwala sprzedawca.

W sumie w Poznaniu jest zarejestrowanych 119 samochodów z silnikami hybrydowymi. Na czym polega "hybryda"? Auto przy niskich prędkościach przełącza się na silnik elektryczny. Choć ekonomicznej jazdy trzeba się nauczyć, "na prądzie" można jechać nawet 60 km/h. A to spore oszczędności. Dlatego zainteresowanie tego typu samochodami rośnie. Głównie wśród osób, które stać na wydatek znacznie większy niż w przypadku tradycyjnego samochodu.

Podobnie jest z samochodami elektrycznymi. Choć w ofertach producentów już się pojawiają, trudno ich szukać na ulicach. - Na razie zainteresowanie elektrycznymi samochodami jest niewielkie - mówi Piotr Manty z salonu Peugeot Ciesielczyk, który wkrótce w swej ofercie może mieć warty 145 tys. zł w pełni elektryczny samochód. - Na ogół ludzie dzwonią i pytają o szczegóły. A rozmowę kończą zastanawiając się dlaczego auto jest tak drogie.

Wydanie "worka pieniędzy" to jednak niejedyny sposób na obniżenie kosztów utrzymania samochodu. Bo producenci prześcigają się w produkcji samochodów, które mają jeden cel - palić jak najmniej.

Start&stop to system, który pojawia się w coraz większej liczbie samochodów z tzw. średniej półki - np. Ford Ka czy Mercedes Klasy A. Na czym to polega? Samochód stając na światłach czy przed przejazdem kolejowym, na wolnych obrotach automatycznie się wyłącza. A po wciśnięciu sprzęgła (lub w przypadku automatycznej skrzyni biegów hamulca) auto znów się uruchamia. Nowe rozwiązania nie sprawiają, że stare sposoby na szukanie oszczędności wcale nie odchodzą do lamusa.

- Klienci najczęściej pytają o diesle - podkreśla Piotr Mantyk. - Jeżeli już ktoś interesuje się silnikiem benzynowym, to najczęściej zaraz pojawia się pytanie czy samochód można przerobić na gaz - mówi sprzedawca. I podkreśla: w ofercie mieliśmy nawet fabryczne auta z instalacją. I co dziwne na początku zainteresowanie było niewielkie, a teraz, jak ich zabrakło, ludzie coraz częściej o nie pytają.

Rozwiązania zatem są. Kłopotem są jednak... pieniądze. Bo ewentualne, samochodowe oszczędności już na samym początku trzeba rozpocząć od wydatków.

Źródło: Głos Wielkopolski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty