Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolizja ze znakiem, latarnią lub słupem. Co robić?

Daniel Świerżewski
Fot. Jarosław Jakubczak
Fot. Jarosław Jakubczak
Zapewne większość osób, gdy mówi o kolizji drogowej, ma na myśli zdarzenie, w którym biorą udział co najmniej dwa pojazdy. Zdarza się jednak, że kierowcy mają bliższe spotkanie np. z latarnią, znakiem drogowym lub ekranem dźwiękochłonnym. Co wtedy? Czy trzeba koniecznie wzywać policję? Jak takie zdarzenie traktuje ubezpieczyciel?

Kiedy wezwa**ć policję?**

Kiedy uczestnicy kolizji lub wypadku są zobowiązani do wezwania policji? - Obowiązek wezwania policji na miejsce zdarzenia drogowego powstaje w sytuacji, gdy choć jeden z jego uczestników jest ranny lub zabity – mówi młodszy inspektor Sebastian Gleń, Rzecznik Prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

- Jeżeli w wyniku wypadku jego uczestnik dozna obrażeń ciała, należy w pierwszej kolejności udzielić mu pomocy oraz wezwać zespół ratownictwa medycznego. W takim przypadku, oraz w przypadku gdy będzie ofiara śmiertelna, zawsze wzywamy policję i nie podejmujemy czynności, które mogłyby utrudnić ustalenie przebiegu wypadku, np. nie wolno przestawiać samochodu, czy przenosić rzeczy z jezdni – dodaje podinspektor Magdalena Bieniak z Komendy Stołecznej Policji.

Fot. Jarosław Jakubczak
Fot. Jarosław Jakubczak

Ważne podkreślenia jest, że w razie uszczerbku na zdrowiu, najpierw należy udzielić pomocy osobom poszkodowanym, a dopiero później wezwać policję. - Każda osoba ma obowiązek udzielenia pierwszej pomocy osobie rannej. Obowiązek ten w szczególności leży na kierującym pojazdem, który uczestniczy w wypadku drogowym. Jeżeli tego nie zrobi, odpowiada za popełnienie wykroczenia z art. 93 kodeksu wykroczeń i sąd może orzec karę aresztu albo grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów. Sąd skazując sprawcę katastrofy w ruchu drogowym lub wypadku drogowego (z osobami rannymi), który znajdował się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego lub zbiegł z miejsca zdarzenia, orzeka zakaz prowadzenia pojazdów na okres od 3 do 15 lat oraz nakłada karę pozbawienia wolności od  od 6 miesięcy do 15 lat w przypadku katastrofy, do 4,5 roku w wypadku drogowym z osobami rannymi i od 2 do 12 lat w wypadku drogowym z osobą, która doznała ciężki uszczerbek na zdrowiu bądź zmarła – mówi Bieniak.

Nawet jeśli nikomu nic się nie stało, mogą zaistnieć okoliczności, w których należy wezwać policję. Wtedy taka odpowiedzialność może spaść na współpasażerów lub świadków zdarzenia. - Jedna z takich sytuacji to podejrzenie, że kierujący prowadził swój pojazd pod wpływem alkoholu albo innych środków odurzających. Może zdarzyć się też, że kierujący mówi, że nie ma przy sobie żadnych dokumentów. Oczywiście może wyniknąć z tego sytuacja, że nie posiada on w ogóle żadnych uprawnień do kierowania pojazdem lub pojazd nie posiada obowiązkowego ubezpieczenia OC. Trzecią jest sytuacja, kiedy sprawca kolizji ucieka z miejsca zdarzenia – tłumaczy starszy sierżant Sebastian Wróbel z KWP we Wrocławiu.

Jeśli nikt nie ucierpiał, a uczestnicy kolizji są zgodni co do przebiegu zdarzenia, mogą sprawę załatwić między sobą. - Jeżeli w wyniku zdarzenia doszło wyłącznie do strat w mieniu, np. uszkodzony został samochód, to nie ma obowiązku wzywania policji. Sprawę można wtedy zakończyć, jeżeli wszyscy uczestnicy jednomyślnie wyrażą na to zgodę, w oparciu o tzw. oświadczenie sprawcy kolizji drogowej. W przypadku gdy poszkodowany jest zarządca drogi, w sytuacji zniszczenia infrastruktury drogowej, konieczne jest nawiązanie z nim kontaktu – mówi Gleń.

- W sytuacji, gdy nikt nie zginął ani nie ucierpiał, uczestnicy mają obowiązek zapewnić bezpieczeństwo w miejscu zdarzenia oraz usunąć pojazd, aby nie powodował zagrożenia lub nie tamował ruchu. Uczestnicy wymieniają się wówczas między sobą danymi personalnymi, takimi jak dane właściciela pojazdu, kierującego i zakładu ubezpieczeń z którym zawarta jest umowa obowiązkowego ubezpieczenia OC – dodaje Bieniak.

Zobacz także: Hyundai i30 w naszym teście

[page_break]

Jak za**łatwić sprawę z ubezpieczycielem?**

Jak firmy ubezpieczeniowe traktują takie zdarzenia jak kolizja ze znakiem drogowym lub sygnalizacją świetlną? Czy traktują je jakoś inaczej, niż zdarzenie z udziałem dwóch samochodów? - Dla zakładu ubezpieczeń nie ma różnicy przy sposobie likwidacji szkody czy pojazd został uszkodzony podczas zderzenia z innym pojazdem, czy z infrastrukturą miejską. Najważniejszą kwestią w każdym procesie likwidacyjnym jest ustalenie okoliczności zdarzenia, rozmiaru szkody oraz ustalenie odpowiedzialności zgodnie z zawartą polisą. Rozumiemy przez to zbadanie, czy podane przez zgłaszającego okoliczności zdarzenia są objęte ochroną ubezpieczeniową zagwarantowaną w polisie oraz czy przedstawione uszkodzenia mogły powstać w takich okolicznościach – tłumaczy Aleksandra Leszczyńska z AXA Ubezpieczenia.

Czy o każdej kolizji i stłuczce należy informować swojego ubezpieczyciela? Czy zatajając takie zdarzenie, kierowca można narazić się na jakieś przykre konsekwencje, np. trudności z otrzymaniem odszkodowania w przyszłości? - Co do zasady przy zderzeniu z infrastrukturą drogową, jeżeli nie zostało uszkodzone nic poza pojazdem oraz nie było osób poszkodowanych np. przy lekkim uderzeniu w betonowe bariery, to ubezpieczony sam decyduje czy chce zgłosić taką szkodę w ciężar swojej polisy ubezpieczeniowej. Brak zgłoszenia takiej szkody nie jest w żaden sposób karany – dodaje Leszczyńska.

Fot. Jarosław Jakubczak
Fot. Jarosław Jakubczak

Są oczywiście przypadki, kiedy kierowca jest zobowiązany do poinformowania ubezpieczyciela o zdarzeniu. - Zupełnie inaczej należy traktować sytuację, kiedy podczas kolizji są osoby poszkodowane lub infrastruktura zostanie zniszczona, np. przewrócony został sygnalizator świetlny lub połamane zostały barierki odgradzające jezdnię. Wówczas sprawca kolizji powinien zgłosić takie zdarzenie odpowiednim służbom, celem zabezpieczenia miejsca kolizji i wskazania polisy OC, na podstawie której zarządca drogi może dochodzić odszkodowania za powstałe zniszczenia od zakładu ubezpieczeń. W przypadku jeśli sprawca oddali z miejsca zdarzenia, żeby zataić swój udziału w kolizji naraża się na karę. Ma obowiązek zapłacić roszczenie regresowe dla zakładu ubezpieczeń, który to zobowiązany jest do pokrycia powstałej szkody z ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. W lipcu 2017 roku mieliśmy około 290 takich zgłoszeń, w sierpniu około 230 – dodaje Leszczyńska.

Jakie kwoty wpływają każdego roku do zarządców dróg miejskich? - Nie prowadzimy ewidencji w podziale na przyczyny uszkodzenia. Mogę natomiast podać, że w ciągu roku notujemy ok. 200 000 zł wpłat tytułem odszkodowania za zniszczoną w wypadkach infrastrukturę. Wpłaty te pochodzą z ubezpieczeń sprawców – mówi Mikołaj Pieńkos p.o. Naczelnika Wydziału Komunikacji Społecznej Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.

- Ogólna kwota uzyskanych odszkodowań za rok 2016 to 285 263,15zł, zaś za 2017 rok w okresie do połowy września to 217 527,86zł – podaje Magdalena Kiljan, Rzecznik Prasowy Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni.

Na przykładzie danych Komendy Stołecznej Policji wynika, że takie zdarzenia stanowią niewielki ułamek wszystkich kolizji. - W I połowie 2017 roku policjanci Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji byli wzywani do 14389 kolizji drogowych. Wśród nich można wyszczególnić m.in. najechanie na barierę ochronną (201 przypadków), najechanie na drzewo (12), najechanie na dziurę, wybój, garb (239), najechanie na słup, znak (239) i najechanie na zaporę kolejową (3) – podaje Magdalena Bieniak z KSP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Droga księżycowa w Gdyni, czyli Marszewska Góra

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty