Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

Kamil Rogala
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?fot. Karolina Misztal
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?fot. Karolina Misztal
W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

W wyposażeniu aut marek premium tj. Audi, BMW, Mercedes czy Infiniti znajdziemy naprawdę imponujące dodatki, których na próżno szukać u konkurencji z niższego szczebla - chociażby listwy dekoracyjne z prawdziwego drewna lub metalu, aktywne zawieszenia czy lakiery komponowane pod dyktando klienta. Jest jednak druga strona medalu.

W autach tańszych, które nie mają tak pożądanego logo na masce, w wyposażeniu znajdziemy najpotrzebniejsze, podstawowe niemal elementy, które z punktu widzenia kierowcy są po prostu oczywistością. Wydawałoby się, że w autach klasy premium w ogóle nie powinniśmy myśleć o takich dodatkach, tylko zastanawiać się, za jaki gadżet warto dopłacić. Okazuje się jednak, że w pogoni za pięknymi felgami, systemami wspomagającymi jazdę czy gadżetami we wnętrzu, możemy zapomnieć o innych, wydawałoby się, oczywistych elementach.

Zobacz także: Ateca - testujemy crossovera Seata

Audi

Zacznijmy alfabetycznie, od Audi A1. Bazowy model A1 Sportback z silnikiem 1.0 TFSI o mocy 95 KM to koszt 78 700 zł. To sporo zważywszy na gabaryty auta oraz oferowaną jednostkę napędową. Jest to cena wersji ze skrzynią manualną, gdyż za dwusprzęgłową przekładnię S tronic trzeba dopłacić już 7900 zł. To jednak rozsądna kwota za wygodę jazdy samochodem z automatem - nawet w niżej pozycjonowanych markach "dwusprzęgłówki" nie są tańsze.

Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

fot. Audi

Jednak gdy zaczniemy przeglądać wyposażenie dodatkowe możemy dojść do wniosku, że producent z Ingolstadt chciał zaoszczędzić na elementach podstawowych. Może to być podłokietnik z przodu w cenie 740 zł czy też kierownica wielofunkcyjna obszyta skórą za 1410 zł zamiast standardowej z tworzywa sztucznego i pozbawionej przycisków do obsługi radia. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że do takiej kierownicy musimy dokupić co najmniej MMI Radio za 2070 zł oraz komputer pokładowy za 880 zł. Tak, auto nie jest wyposażone w komputer pokładowy, zaś radio to podstawowy model Chorus. Brakuje również nawigacji satelitarnej, więc stosowanie kierownicy wielofunkcyjnej bez wspomnianych, dodatkowo płatnych elementów mija się z celem.

Kolejną ciekawostką są głośniki z przodu… nieaktywne. Aby je „aktywować”, czyli cieszyć się lepszym dźwiękiem, trzeba wydać dodatkowo 250 zł. Za popularne dziś złącze Bluetooth zapłacimy 1460 zł. Do wyposażenia warto dodać również tempomat za 1220 zł. W wyposażeniu standardowym dziwi również pozycja związana z podwoziem - „zawieszenie bez funkcji tłumienia”. Zawisłość związana z tłumaczeniem nie oznacza bynajmniej, że A1 nie otrzymuje elementów resorujących i amortyzujących. Po prostu za dopłatą 980 zł można wybrać zawieszenie o innej charakterystyce, które zdaniem producenta „poprawiają kontakt z podłożem przy sportowej jeździe”. Co ciekawe, w standardzie znajdziemy dywaniki welurowe z przodu i z tyłu. Wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste nawet w autach kilkukrotnie droższych.

Stosując powyższe dodatki, które powinny być standardem w autach klasy premium nawet w tym segmencie, ostateczna cena wzrasta o 7540 zł, dając ostateczną kwotę 86 240 zł. Oczywiście to wszystko z podstawowym silnikiem 1.0 TFSI, 15-calowymi felgami, białym lakierem i bez żadnych ciekawych dodatków. W podobnej cenie dostaniemy Alfę Romeo MiTo z silnikiem 1.4 MultiAir o mocy 140 KM z automatyczną skrzynią biegów. Alternatywa dość kusząca.

BMW

Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

fot. BMW

„Smaczki” znajdziemy również w konfiguratorze BMW. Przykładem może być Seria 1 w wersji 5-drzwiowej. Podstawowy model 118i ze skrzynią manualną to koszt 111 000 zł. Co prawda tutaj lista „ciekawostek” nie jest tak długa, jak w Audi, ale kilka elementów budzi pewne zdziwienie. Przykładowo za proste gniazdo 12V trzeba zapłacić 90 zł, a za „system załadunkowy”, czyli dzieloną w proporcjach 40:20:40 tylną kanapę, dodatkowe 895 zł. Za wyświetlacz o przekątnej 5,7 cala na desce rozdzielczej pomiędzy zegarami, który prezentuje informacje o wskazaniach nawigacji czy też o braku płynu do spryskiwaczy, zapłacimy 671 zł. Nie są to duże kwoty, ale takie dopłaty psują nieco efekt „premium” w danym aucie. Na szczęście dywaniki welurowe dostajemy gratis.


Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

fot. Jaguar

Jaguar

W modelu XJ w wariancie Premium Luxury SWB znalazło się kilka pozycji, które nieco mącą prestiż limuzyny klasy premium. Przykładem są lampki do czytania LED w cenie 1300 zł, które powinny znaleźć się w standardowym wyposażeniu. Dziwi również brak standardowego asystenta parkowania, który znajduje się w wyposażeniu wielu aut z segmentu C. W limuzynie tej klasy i o takich gabarytach, taki gadżet byłby szczególnie przydatny. Niestety, trzeba za niego zapłacić blisko 5000 zł.


Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

fot. Mercedes

Mercedes-Benz

Jeśli już jesteśmy przy niemieckich autach, warto wspomnieć o Mercedesie. Na tapetę bierzemy Klasę A oraz model A 160 – najtańszą propozycję w cenie 91 600 zł z manualną skrzynią biegów i silnikiem 1.6 o mocy 102 KM. W tej cenie otrzymujemy auto, które stoi na 15-calowych felgach stalowych. Trzeba przyznać, że takie wyposażenie nie przystoi producentowi klasy premium. Najtańsze felgi aluminiowe w rozmiarze 16 cali to koszt 1227 zł.

Oczywiście konfigurator zawiera mnóstwo kosztownych zależności. Jeśli zapragniemy posiadać wycieraczki sterowane czujnikiem deszczu, musimy dokupić pakiet wizualny i oświetleniowy za 1423 zł. Elektrycznie składane lusterka zewnętrzne są tylko w pakiecie lusterek za 1521 zł, podobnie jak lusterka fotochromatyczne. Chcesz uchwyty na pojemniki z napojami? Musisz dokupić… automatyczną skrzynię biegów 7G-DCT za 8637 zł. Żeby uzyskać siatkę bagażową w oparciach foteli przednich, trzeba kupić pakiet aranżacji przestrzeni bagażowej za 810 zł. W takiej samej cenie kupimy podłokietnik na tylnej kanapie. Po dodaniu wszystkich elementów koszt może w znacznym stopniu przekroczyć 100 000 zł.[page_break]Mini

Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

fot. Newspress

Obecnie oferowane Mini ma niewiele wspólnego ze swoim protoplastą - samochodem prostym, ubogo wyposażonym, ale i tanim. Najtańszy model w ofercie to Mini One z 3-drzwiowym nadwoziem, silnikiem 1.2 o mocy 120 KM i manualną skrzynią w cenie 80 200 zł. Niestety za taką kwotę nie ma co liczyć na aluminiowe felgi – w standardzie są stalowe 15-calowe obręcze z kołpakami. Za 1764 zł otrzymamy podstawowe felgi aluminiowe o średnicy 15 cali – wciąż skromnie. Niestety lepsze felgi zazwyczaj łączą się z drogimi pakietami, nierzadko w cenie przekraczającej 10 000 zł. Mini One z silnikiem 120 KM za 100 000 zł? Zaczyna robić się nieciekawie. Jeśli ktoś ma ochotę na żwawe auto o kompaktowych gabarytach, ciekawą alternatywą może być Abarth 595 Competizione ze 180-konną jednostką 1.4 T-Jet.

Cenę Mini można wyśrubować. Za czujniki parkowania z tyłu zapłacimy 1544 zł. Jeśli chcemy mieć komplet – przód i tył – musimy wydać 3485 zł. Za lusterka zewnętrzne w kolorze nadwozia trzeba zapłacić 397 zł. W standardzie otrzymamy również standardową kierownicę dwuramienną. Skórzane obszycie podnosi cenę o 970 zł, natomiast kierownica wielofunkcyjna wymaga dopłaty 1544 zł. Na szczęście w standardzie dostajemy pakiet czterech „aktywnych” głośników.


Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

fot. Land Rover

Land Rover

Problem dywaników jest chyba dość powszechny. Kolejny przykład – model Range Rover HSE za niemal pół miliona złotych i brak dywaników. Chcąc cieszyć się tym nietuzinkowym komfortem, trzeba dopłacić 650 zł. To byłoby jeszcze zrozumiałe w sporo tańszym modelu Discovery Sport Pure za niecałe 150 000 zł (dopłata do dywaników - 570 zł), ale topowy model powinien posiadać je w standardzie.


Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

fot. Infiniti

Infiniti

Wydaje się, że przypadłość felg stalowych z kołpakami jest dość powszechna. O ile można to wybaczyć w przypadku aut budżetowych, pokroju Fiata Tipo czy Citroena C-Elyse, tak Infiniti za blisko 100 000 zł powinno posiadać w standardzie alufelgi. Model Q30, kosztujący co najmniej 99 950 zł, został wyposażony w felgi stalowe z kołpakami. Najtańsza alternatywa to 17-calowe felgi aluminiowe za 1902 zł lub 18-calowe za 4100 zł. Ciekawsze propozycje dostępne są tylko w pakietach kosztujących co najmniej 11 957 zł. Absurdalne są również ceny tapicerek skórzanych lub częściowo skórzanych – ponad 30 000 zł! Aby dostać taką tapicerkę trzeba wybrać Q30 w wersji Premium Tech lub Sport za co najmniej 130 000 zł.

Relingi dachowe dostępne są tylko z wersją Premium, a to wiąże się z dopłatą 11 957 zł do ceny bazowej. Przyciemniane szyby tylne? Również dopłata do wersji Premium – o 12 157 zł więcej, niż w podstawowej wersji. Co prawda koszt samych relingów to 1300 zł, ale fakt, że nie można ich mieć w najniższej wersji trochę dziwi. Reasumując, przekroczenie granicy 100 000 zł to zwykła formalność, zaś wyzwaniem będzie ograniczenie ceny do 120 000 zł i zrezygnowanie opcji, których nikt nie uznałby za wyszukane nawet w segmencie aut popularnych czy budżetowych.[page_break]


Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

fot. Porsche

Porsche

„Stworzone do wyższych celów” – tak brzmi ostatnie hasło reklamowe niemieckiego producenta. Wydawałoby się, że kupując auto tej marki, funkcje znane z samochodów z segmentu B czy C będą oczywistością i nie trzeba za to dopłacać. Niestety w Porsche Cayman czy nawet 911 Carrera za 488 500 zł brakuje… tempomatu. Mało tego! Nawet w topowej odmianie GT2 RS za ponad 1,4 mln zł go brakuje. Koszt takiego dodatku to 1652 zł.  Za 919 zł dostaniemy dywaniki podłogowe, zaś za 767 zł gaśnicę. O ile lakierowane kratki nawiewów za ponad 6000 zł to po prostu kaprys przyszłego właściciela, tak dopłata do takich oczywistości jak gaśnica czy dywaniki, w aucie takiej klasy, nie powinna mieć miejsca. Dla porównania – we wspomnianych wcześniej Audi A1 i BMW Seria 1 dywaniki welurowe są w standardzie. Zresztą brak dywaników welurowych to przypadłość wielu innych aut w takich cenach.


Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premiumW założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny
Komputer pokładowy, dywaniki i gniazdo 12V za dopłatą, czyli grzeszki marek premium

W założeniu, samochody marek premium, mają oferować więcej. Powinny sprawiać, że kierowca czuje się lepiej niż w aucie „zwykłego” producenta. Oczywiście taki luksus kosztuje odpowiednio więcej, ale czy ta wyższa cena ma uzasadnienie? Czy naprawdę dostajemy więcej, niż w autach z tego samego segmentu, ale za niższą cenę?

fot. Volvo

Volvo

W Volvo również znajdują się ciekawe pozycje w konfiguratorach. W nowym Volvo XC40, które w podstawowej wersji Momentum z silnikiem D4 190 KM kosztuje aż 180 950 zł, nie znajdziemy standardowych czujników parkowania z przodu i z tyłu. Owszem, nie jest to element konieczny, ale auto kosztujące niemal tyle samo, co plasowane o wiele wyżej w hierarchii S90, taki dodatek powinno mieć w standardzie. Sporym niedopatrzeniem jest także brak siatki do zabezpieczenia bagażu, która kosztuje dodatkowo 470 zł. Za kolejne 680 zł możemy kupić plastikową wypraskę do bagażnika. Swoją drogą we wspomnianym S90 brakuje między innymi dywaników. Wariant gumowy kosztuje 440 zł, natomiast tekstylny o 150 zł więcej.

Czepianie się?

Czy brak aktywnych głośników czy też notoryczne stosowanie felg stalowych z kołpakami to grzechy, za które należy się ironiczna uwaga? Swego rodzaju czepianie się? Jeśli chodziłoby o samochody budżetowe, modele producentów, których nie uważamy za premium i oni sami nie mają ambicji, aby siebie tak pozycjonować, nie byłoby problemów. Ale jeśli w grę wchodzą produkty klasy premium, takie niedociągnięcia można punktować, bo kupując auto z takiego segmentu, mamy prawo być wybredni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Droga księżycowa w Gdyni, czyli Marszewska Góra

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty