Korozja. Jak zabezpieczyć auto?

Bartosz Gubernat
Nawet samochody objęte wieloletnią gwarancją na perforację nadwozia i lakier prędzej czy później zaczynają rdzewieć. Dlatego warto wykonać kompleksową konserwację pojazdu, a przegląd w poszukiwaniu oznak korozji wykonywać przynajmniej dwa razu w roku.fot. Bartosz Gubernat
Nawet samochody objęte wieloletnią gwarancją na perforację nadwozia i lakier prędzej czy później zaczynają rdzewieć. Dlatego warto wykonać kompleksową konserwację pojazdu, a przegląd w poszukiwaniu oznak korozji wykonywać przynajmniej dwa razu w roku.fot. Bartosz Gubernat
Nawet samochody objęte wieloletnią gwarancją na perforację nadwozia i lakier prędzej czy później zaczynają rdzewieć. Dlatego warto wykonać kompleksową konserwację pojazdu, a przegląd w poszukiwaniu oznak korozji wykonywać przynajmniej dwa razu w roku.

Kiedy przed laty polski kierowca kupował w Polmozbycie nowego Poloneza, obowiązkowo musiał wykonać konserwację nadwozia. Po tym, jak nasz rynek zalały samochody produkowane przez zagraniczne koncerny, ta metoda zabezpieczania straciła na popularności. Powód? Szczególnie pojazdy niemieckie były świetnie zabezpieczone przed rdzą. Niestety z biegiem czasu producenci zaczęli coraz bardziej oszczędzać na cynkowaniu karoserii, a eksperymenty z ekologicznymi lakierami w wielu przypadkach zakończyły się prawdziwą katastrofą. Dlatego dzisiaj na rynku wtórnym nawet samochody renomowanych marek są często mocno skorodowane i już na wstępie wymagają poświęcenia mnóstwa pracy i pieniędzy, w celu przywrócenia im dawnego blasku.

Uważaj na gwarancję

Zabezpieczenie auta należy poprzedzić naprawą skorodowanych elementów. Właściciel samochodu w poszukiwaniu rdzy przegląd samochodu powinien wykonać przynajmniej
Zabezpieczenie auta należy poprzedzić naprawą skorodowanych elementów. Właściciel samochodu w poszukiwaniu rdzy przegląd samochodu powinien wykonać przynajmniej raz, a najlepiej dwa razy w roku.

fot. Bartosz Gubernat

Niestety mimo coraz dłuższych okresów gwarancyjnych, rdzewieją pojazdy praktycznie wszystkich marek, nawet tych droższych, teoretycznie zabezpieczonych najlepiej. Co istotne, w wielu przypadkach gwarancja nie obejmuje napraw, przez co właściciele samochodów zostają na placu boju sami. Przykład? Kierowca Passata B6 z końca 2006 roku znalazł jakiś czas temu na tylnych drzwiach spory wykwit korozji. Ponieważ serwisował samochód i gwarancja na perforację była aktualna, pojechał zareklamować usterkę. U dealera usłyszał, że nie zapłacą za naprawę, bo drzwi nie przerdzewiały od środka, ale na zewnątrz. Musiał je naprawić na własny koszt. Na forach internetowych złą sławą cieszy się także Ford. – Ja do niedawna jeździłem Mondeo kombi z 2002 roku. W ramach napraw gwarancyjnych po kilka razy lakierowałem tylną klapę i wszystkie drzwi. Niestety problem regularnie powracał. Kupując auto tej klasy myślałem, że takich niespodzianek nie będzie. Srogo się zawiodłem, chociaż muszę przyznać, że serwis nie unikał odpowiedzialności i sumiennie naprawiał usterki – pisze internauta.

Producenci tną koszty

Artur Ledniowski, doświadczony lakiernik uważa, że problem dzisiejszych samochodów może wynikać z oszczędności przy produkcji. – W moim zakładzie walka z korozją toczy się nawet w samochodach segmentu premium, stosunkowo młodych. Niestety cięcie kosztów przez producentów oznacza gorsze materiały, czy słabsze zabezpieczenia przed rdzą. Efekty niestety widać. W tej chwili producenci samochód idą na ilość, a nie jakość – uważa Artur Ledniowski.

Stuprocentowego zabezpieczenia przed rdzą nie ma. Zwłaszcza w naszym klimacie, gdzie zimą samochód narażony jest na kontakt z solą i wodą, a często także bardzo niskimi temperaturami. Ryzyko można jednak ograniczyć, a najlepszy sposób to wciąż kompleksowa konserwacja podwozia i nadwozia. Jej technologie są różne, ale zasada działania zawsze podobna. W przypadku podwozia wykonuje się elastyczną powłokę ograniczającą dostęp piasku, kamieni, soli i wilgoci do płyty podłogowej pojazdu.

Prawdopodobieństwo zagnieżdżenia się korozji można ograniczyć, a najlepszy sposób to wciąż kompleksowa konserwacja podwozia i nadwozia. Jej technologie
Prawdopodobieństwo zagnieżdżenia się korozji można ograniczyć, a najlepszy sposób to wciąż kompleksowa konserwacja podwozia i nadwozia. Jej technologie są różne, ale zasada działania zawsze podobna. W przypadku podwozia wykonuje się elastyczną powłokę ograniczającą dostęp piasku, kamieni, soli i wilgoci do płyty podłogowej pojazdu.

Fot. Wojciech Wojtkielewicz

- My używamy środka kanadyjskiej firmy Valvoline. Po nałożeniu zamienia się w powłokę przypominającą gumę. Dzięki temu nie odpryskuje. Taka warstwa skutecznie amortyzuje uderzenia drobnych kamieni i zapobiega przedostawaniu się soli i błota śniegowego na podwozie – wyjaśnia Mieczysław Polak, właściciel zakładu konserwacji samochodów w Rzeszowie.

Inaczej wykonuje się zabezpieczenie nadwozia. Środek antykorozyjny wprowadza się w zamknięte profile. Doświadczeni wykonawcy konserwacji stosują w tym celu preparaty penetrujące, dzięki czemu nie trzeba już jak kiedyś demontować tapicerki. Otwory technologiczne są wykonywane po wewnętrznej stronie drzwi, czy klapy bagażnika. Środek jest nimi wpuszczany do środka, a po zakończeniu konserwacji zakłada się specjalne zaślepki.  

- Kompleksowe zabezpieczenie samochodu trwa około 8 godzin. Poprzedza je dokładne mycie, a następnie suszenie zarówno podwozia, jak i karoserii. Koszt w zależności od wielkości pojazdu waha się od 1000 do 1500 zł – mówi Mieczysław Polak, właściciel zakładu konserwacji samochodów „Rust Check” w Rzeszowie.

Najpierw naprawa

Drobne pęcherzyki czyści się papierem ściernym. Następnie miejsce odtłuszczamy na przykład przy pomocy benzyny ekstrakcyjnej. Tak przygotowany element
Drobne pęcherzyki czyści się papierem ściernym. Następnie miejsce odtłuszczamy na przykład przy pomocy benzyny ekstrakcyjnej. Tak przygotowany element pokrywa się najpierw podkładem, a później lakierem.

fot. Bartosz Gubernat

Zabezpieczenie auta należy poprzedzić naprawą skorodowanych elementów. Właściciel samochodu w poszukiwaniu rdzy przegląd samochodu powinien wykonać przynajmniej raz, a najlepiej dwa razy w roku. Dzięki temu, w porę wychwycone niewielkie ogniska można usunąć na własną rękę, ograniczając się jedynie do miejscowej zaprawki. 

- Drobne pęcherzyki czyści się papierem ściernym. Następnie miejsce odtłuszczamy na przykład przy pomocy benzyny ekstrakcyjnej. Tak przygotowany element pokrywa się najpierw podkładem, a później lakierem – mówi Artur Ledniowski.

Odcień lakieru można łatwo dobrać w oparciu o symbol umieszczony na tabliczce znamionowej auta. Jeśli samochód jest starszy, a kolor zdążył już wyblaknąć, lakier można zamówić w mieszalni, która precyzyjnie go dobierze. Koszt 400 ml sprayu to wówczas ok. 50-80 zł. Ale niewielkie opakowanie, przypominające lakier do paznokci można kupić także w sklepie motoryzacyjnym, lub Autoryzowanej Stacji Obsługi większości marek. W takich pojemnikach sprzedawane są również lakiery podkładowe, oraz wykończeniowe – bezbarwne.  Koszt to około 15-20 zł za słoiczek.

Gdy sam nie dasz rady

Drobne pęcherzyki czyści się papierem ściernym. Następnie miejsce odtłuszczamy na przykład przy pomocy benzyny ekstrakcyjnej. Tak przygotowany element
Drobne pęcherzyki czyści się papierem ściernym. Następnie miejsce odtłuszczamy na przykład przy pomocy benzyny ekstrakcyjnej. Tak przygotowany element pokrywa się najpierw podkładem, a później lakierem.

fot. Bartosz Gubernat

Poważniejsze usterki wymagają już wizyty u lakiernika. Duże ognisko korozji to zazwyczaj konieczność gruntownego czyszczenia większej powierzchni, a nierzadko wstawienia łaty w zniszczone miejsce. Gotowe reparaturki stosuje się np. na błotnikach, w rejonie nadkoli, które lubią korodować szczególnie w starszych pojazdach japońskich. Koszt naprawy jednego elementu to wówczas 300-500 zł, a jeśli lakierowanie wymaga dodatkowo cieniowania na sąsiedni element, należy jeszcze doliczyć ok. połowę tej sumy. A co z rysami? Te płytkie można spróbować usunąć samodzielnie. Np. przy pomocy specjalnej pasty lub mleczka koloryzującego.

- Głębokie zarysowania, sięgające podkładu, a w skrajnych przypadkach blachy, wymagają wizyty u lakiernika. Im szybciej się na nią zdecydujemy, tym lepiej. Jazda z elementem uszkodzonym do nieosłoniętej lakierem warstwy szybko doprowadzi do korozji – dodaje Artur Ledniowski.[page_break]

Małe ognisko korozji

Aby usunąć drobny pęcherzyk, zardzewiały element w uszkodzonym miejscu czyścimy do gołej blachy. Najlepiej zrobić to grubym papierem ściernym, albo metalowym, twardym narzędziem (np. śrubokrętem.). Przed malowaniem miejsce należy wygładzić drobniejszym papierem, a następnie dokładnie odtłuścić. W warunkach domowych w tym celu stosujemy benzynę ekstrakcyjną. Przygotowane w ten sposób miejsce lakierujemy cienką warstwą podkładu. Po jego wyschnięciu nakładamy lakier bazowy, czyli kolor. Całość wykańczamy warstwą lakieru bezbarwnego. Używając gotowych lakierów do zaprawek taka naprawa nie powinna kosztować więcej niż 50-70 zł. W ten sposób można naprawić ubytek nie większy niż drobna moneta.


Jeśli pęcherz korozji jest duży, albo element koroduje na wąskiej, ale długiej powierzchni, za naprawę lepiej nie zabierać się na własną rękę.fot. Bartosz
Jeśli pęcherz korozji jest duży, albo element koroduje na wąskiej, ale długiej powierzchni, za naprawę lepiej nie zabierać się na własną rękę.

fot. Bartosz Gubernat

Mocno skorodowany element

Jeśli pęcherz korozji jest duży, albo element koroduje na wąskiej, ale długiej powierzchni, za naprawę lepiej nie zabierać się na własną rękę. Wyczyszczenie dużego ogniska rdzy bardzo często kończy się dziurą, którą trzeba załatać, a to wymaga specjalistycznych narzędzi i doświadczenia. Poza tym, przy pomocy pędzelka do zaprawek nie da się estetycznie odtworzyć powłoki lakierniczej na większej powierzchni. Może to zrobić tylko doświadczony lakiernik, dysponujący pistoletem, bezpyłową komorą lakierniczą i maszyną polerską. Naprawa jednego elementu to wydatek od 300 do 500 zł.


Estetyczna naprawa takiej usterki to także zadanie dla profesjonalisty. Ale w starszym samochodzie można spróbować wykonać ją samodzielnie.fot. Bartosz
Estetyczna naprawa takiej usterki to także zadanie dla profesjonalisty. Ale w starszym samochodzie można spróbować wykonać ją samodzielnie.

fot. Bartosz Gubernat

Pękająca szpachla

W nieprawidłowo naprawionym samochodzie zdarza się, ze pęka warstwa szpachli. Estetyczna naprawa takiej usterki to także zadanie dla profesjonalisty. Ale w starszym samochodzie można spróbować wykonać ją samodzielnie. Jak to zrobić? Uszkodzony element należy oczyść do gołej blachy papierem ściernym „80”. Przygotowane w ten sposób miejsce gruntujemy lakierem podkładowym, najlepiej w sprayu (w odróżnieniu od nakładanego pędzlem uzyskasz estetyczny efekt). Na wyschnięty podkład nakładamy cienką warstwę nowej szpachli (w sklepach motoryzacyjnych dostępne są gotowe preparaty, niewymagające wcześniejszego przygotowania). Po wyschnięciu szpachlę trzeba dotrzeć papierem ściernym „240”. Szpachlę trzemy do momentu uzyskania gładkiej, równej powierzchni. Ewentualne ubytki można uzupełnić jeszcze szpachlą wykończeniową. Następnie naprawiane miejsce jeszcze raz gruntujemy podkładem i po wyschnięciu szlifujemy papierem wodnym „500-800”. Dopiero wówczas można nałożyć lakier.


Tego typu zarysowania powstają np. podczas mycia samochodu. Jeśli uszkodzenie jest powierzchniowe i nie przerwało ciągłości powłoki lakierniczej, można
Tego typu zarysowania powstają np. podczas mycia samochodu. Jeśli uszkodzenie jest powierzchniowe i nie przerwało ciągłości powłoki lakierniczej, można spróbować naprawić go samodzielnie. W sklepach motoryzacyjnych dostępne są pasty i mleczka lekkościerne, pozwalające usunąć drobne ryski.

fot. Bartosz Gubernat

Płytka rysa

Tego typu zarysowania powstają np. podczas mycia samochodu. Wystarczy, że pod włosie szczotki dostaną się ziarenka piasku, które potrafią pozostawić na lakierze trwałe ślady. Jeśli uszkodzenie jest powierzchniowe i nie przerwało ciągłości powłoki lakierniczej, można spróbować naprawić go samodzielnie. W sklepach motoryzacyjnych dostępne są pasty i mleczka lekkościerne, pozwalające usunąć drobne ryski. Idąc krok dalej, można spróbować mleczka koloryzującego, które działa podobnie jak pasta, ale dodatkowo uzupełnia rysę pigmentem. W obu przypadkach należy dokładnie umyć i wytrzeć samochód do sucha przy pomocy irchy. Pastę lub mleczko nakładamy i polerujemy miękką szmatką, np. pieluchą flanelową. Preparaty nabłyszczające lakier kosztują między 10 a 50 zł. Pielucha ok. 7 zł. Jeśli pastowanie nie pomoże, pozostaje profesjonalne polerowanie nadwozia u lakiernika. Zabieg polega na starciu przy pomocy specjalnej pasty zniszczonej warstwy lakieru. Jest zazwyczaj bardzo skuteczny. Koszt w zależności od zakładu i wielkości auta to ok. 350-600 zł. Niestety polerowanie ma także wady. Chociaż nabłyszcza lakier, odkrywa drobne obicia, które najbardziej widać na masce i przednim zderzaku, które są najbardziej narażone na uszkodzenia podczas jazdy.


Jeśli rysa na nadwoziu jest głęboka i sięga aż do gołej blachy, trzeba ją szybko naprawić. Inaczej jazda z odsłoniętą blachą może szybko skończyć się
Jeśli rysa na nadwoziu jest głęboka i sięga aż do gołej blachy, trzeba ją szybko naprawić. Inaczej jazda z odsłoniętą blachą może szybko skończyć się korozją.

fot. Bartosz Gubernat

Głęboka rysa

Jeśli rysa na nadwoziu jest głęboka i sięga aż do gołej blachy, trzeba ją szybko naprawić. Inaczej jazda z odsłoniętą blachą może szybko skończyć się korozją. Małe uszkodzenia naprawiamy samodzielnie. Zniszczone miejsce należy oczyścić papierem ściernym „360”, a następnie odtłuścić np. benzyną ekstrakcyjną. Następnie gruntujemy miejsce podkładem a po jego wyschnięciu nakładamy lakier. W zależności od producenta, jedną lub dwie warstwy (kolor i bezbarwny).

Przetarcie lub obicie jednej warstwy lakieru

Takie uszkodzenia najczęściej zdarzają się w okolicach drzwi i progów, które narażone są częsty kontakt z butami, pierścionkami, czy innymi twardymi przedmiotami. W obu przypadkach naprawiamy je w ten sam sposób. Uszkodzone miejsce przemywamy benzyną ekstrakcyjną, a następnie pokrywamy warstwą lakieru zaprawkowego. Na drobne, symetryczne ubytki, zamiast pędzelkiem lakier można nałożyć wykałaczką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty