Podatek od każdego auta

Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha
Do kieszeni kierowców sięga się łatwo. Tym razem rządzący chcą wyciągnąć pieniądze dzięki corocznemu podatkowi ekologicznemu, który ma zastąpić akcyzę na sprowadzane do Polski samochody osobowe.

Do kieszeni kierowców sięga się łatwo.  Tym razem rządzący chcą wyciągnąć pieniądze dzięki corocznemu podatkowi ekologicznemu, który ma zastąpić akcyzę na sprowadzane do Polski samochody osobowe.

Nad wprowadzeniem nowego podatku pracuje Ministerstwo Finansów. Według wstępnych założeń podatek byłby płacony co roku i zostałby uzależniony m. in. od ilości emitowanych przez samochód spalin, określanych prawdopodobnie przez normy Euro.

Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

Normę ustalałoby się na podstawie dokumentu wydanego przez producenta pojazdu lub jednostkę upoważnioną do badań homologacyjnych pojazdów. W przypadku braku dokumentu potwierdzającego, przyjmowałoby się normy Euro określone według roku produkcji samochodu. Dla aut, które z linii montażowych zjechały do roku 1991 włącznie, nie byłoby żadnej normy. Pojazdy wyprodukowane w latach 1992 - 1995 obejmowałaby norma Euro 1. Samochodów, które  powstały w latach 1996 - 1999, dotyczyłoby Euro w, a tych od 2000 do 2005 - Euro 3. Dla auta wytwarzane od 2006 r. przyjęta zostałaby norma Euro 4, a dla najnowszych - Euro 5.

Stawki podatku byłyby zróżnicowane. Mniej płaciliby właściciele samochodów spełniających wyższą normę (np. Euro IV i Euro V), a więcej ci, którzy mają auta starsze, bardziej trujące środowisko (np. z normą Euro III i II). Stosunkowo najwięcej przyszłoby wyłożyć z kieszeni właścicielom pojazdów liczących najwięcej lat, wyprodukowanych przed 1992 r., a więc nie spełniających żadnej z norm Euro.

Poza normą czystości spalin miałaby liczyć się też pojemność silnika. Im większa, tym więcej trzeba byłoby płacić.

Podatek ekologiczny dotyczyć będzie prawdopodobnie wszystkich właścicieli samochodów.

- Ci, którzy już zapłacili akcyzę za sprowadzone auto, mogliby liczyć na daleko idące ulgi. Jakie, tego na razie do końca  nie ustalono - mówi Witold Lisicki z Ministerstwa Finansów. Tak czy inaczej wygląda na to, że zapłacą wszyscy.

Sprawa wprowadzenia tzw. podatku ekologicznego ciągnie się od jesieni 2004 r. Mimo ciągłych zmian zasad jego naliczania, podstawowe założenia pozostawały niezmienne: uzależnienie od  pojemności skokowej silnika i poziomu emisji spalin określanego przez europejskie normy tzw. EURO. Według pierwszych założeń podatek miał być opłacany jednorazowo przy pierwszej rejestracji samochodu w Polsce. Kiedy okazało się, że Unia Europejska rozpoczęła prace nad podatkiem corocznym, nasze władze zaczęły zastanawiać się nad podobnym rozwiązaniem.

Sprawa ucichła po zmianie sposobu naliczania podatku akcyzowego (uniezależnienie od wieku samochodu), wymuszonej pod koniec 2006 r. wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który uznał polskie przepisy za niezgodne z prawem Wspólnotowym.

Jaki jest cel wprowadzenia podatku ekologicznego?

- Chcemy wspierać kupowanie aut nowych, bardziej ekologicznych, a ograniczyć sprowadzanie starych samochodów używanych - wyjaśnia Witold Lisicki.

Założenia opracowane w Ministerstwie Finansów mają zostać w przyszłym tygodniu przekształcone w projekt, który poddany zostanie konsultacjom społecznym i międzyresortowym. Na jego temat mają wypowiadać się m.in. przedstawiciele branży motoryzacyjnej.

Andrzej Sadowski, Centrum im. Adama Smitha
Podatek od każdego auta

Podatek ekologiczny nie ma tak naprawdę nic wspólnego z ekologią. Jest po prostu środkiem mającym na celu utrzymanie przychodów budżetowych przy konieczności zniesienia akcyzy. Wpisuje się w politykę fiskalizmu prowadzoną przez kolejne polskie rządy, które nakładają na obywateli obciążenia podatkowe. Ta polityka powoduje, że samochody, które powinny być powszechnie dostępnym dobrem, nie są nim. Nowe rozwiązanie ma być może na celu przechytrzenie Unii Europejskiej, która stara się wyegzekwować na Polsce przestrzeganie przepisów wspólnotowych, a nasza akcyza jest z nimi prawdopodobnie niezgodna. Czy trzeba na to pozwalać? Partia kierowców, największa w Polsce, jest niezorganizowana. Gdyby właściciele samochodów powiedzieli "dość" pobieraniu haraczy zwanych podatkami, władze musiałyby się poważnie zastanowić nad swoimi działaniami.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty