Samoobsługa na stacji LPG, czyli jak tankować gaz do samochodu (ZDJĘCIA)

Bartosz Gubernat
Kierowcy mogą sami tankować autogaz do swoich samochodów na coraz większej liczbie stacji paliw
Kierowcy mogą sami tankować autogaz do swoich samochodów na coraz większej liczbie stacji paliw
Samodzielne tankowanie LPG jest możliwe na coraz większej liczbie stacji. Jest to bezpieczne, ale pod warunkiem, że kierowca stosuje się do instrukcji obsługi.
Kierowcy mogą sami tankować autogaz do swoich samochodów na coraz większej liczbie stacji paliw
Kierowcy mogą sami tankować autogaz do swoich samochodów na coraz większej liczbie stacji paliw

Pod względem liczby samochodów napędzanych autogazem polska jest jednym z europejskich liderów. Organizacje zrzeszające producentów i sprzedawców tego paliwa szacują, że mamy takich samochodów ponad 2,6 mln. Więcej auta na LPG – ok. 3,3 mln - jeździ tylko w Turcji. W tyle zostawiamy m.in. Koreę Południową, Wielką Brytanię, a nawet ojczyznę autogazu - Włochy.

Od ubiegłego roku w Polsce można samodzielnie tankować LPG, ale tylko na stacjach wyposażonych w specjalne dystrybutory. Pokazujemy, jak to zrobić i tłumaczymy dlaczego z autogazem trzeba uważać:

Kliknij, aby przejść do fotoporadnika, pokazującego jak samodzielnie tankować LPG

Samodzielne tankowanie gazu - fotoporadnik
Samodzielne tankowanie gazu - fotoporadnik

LPG to mieszanina dwóch gazów

Do tej pory LPG mógł tankować tylko pracownik stacji, odpowiednio przeszkolony i wyposażony w specjalny ubiór. Wszystko ze względów bezpieczeństwa.

– Autogaz to paliwo o zupełnie innej charakterystyce niż benzyna, czy olej napędowy. Jeśli kierowca ochlapie się bezołowiową, w najgorszym wypadku zostanie mu na spodniach plama, a skórę będzie czuć paliwem. Wystarczy umyć ręce, wyprać ubrania i po problemie. Autogaz w zetknięciu z ciałem jest bardzo niebezpieczny – mówi Ryszard Paulo, właściciel serwisu LPG i stacji paliw Eksa w Rzeszowie.

Autogaz to mieszanka sprężonego propanu i butanu. Z dystrybutora do zbiornika w samochodzie podawany jest w fazie ciekłej. Dystrybutory i korki wlewu są skonstruowane tak, aby podczas tankowania paliwo nie wydostawało się na zewnątrz. Zdarza się jednak, że między pistoletem a zaworem w samochodzie zostaje niewielka ilość paliwa, która może być bardzo niebezpieczna. Jak tłumaczy Ryszard Paulo, zagrożenie wynika z właściwości fizyko-chemicznych tego paliwa.

– Propan i butan w zależności od warunków i otoczenia mogą występować w fazie skroplonej albo lotnej. Pozostają one w fazie lotnej, w temperaturze otoczenia, gdy nie są pod dużym ciśnieniem. Tymczasem ciśnienie robocze w baku samochodu i zbiorniku na stacji wynosi od trzech od ośmiu atmosfer, a w takich warunkach oba gazy przechodzą w fazę ciekłą – wyjaśnia Paulo.

W zbiorniku gaz pozostaje jako ciecz, która rozpręży się dopiero pod niższym ciśnieniem i w temperaturze wyższej, niż przewidziana dla jej rozprężenia. W przypadku propanu to minus 42 stopnie, dla butanu minus 1 stopień Celsjusza. Im cieplej, tym gaz rozpręży się szybciej. – W naszych warunkach klimatycznych, na stacji paliw LPG bardzo szybko odparuje – wyjaśnia fachowiec.

Autogaz może spowodować bolesne oparzenia

To dlatego resztka autogazu wydostająca się z niedokładnie zapiętego zaworu może spowodować poważne obrażenia ciała. 

– Propan w temperaturach plusowych odparowuje bardzo gwałtownie, to tak, jakby na rozżarzony blat chlupnąć wodą. Ludzkie ciało jest dla tego gazu jak taki rozgrzany do czerwoności blat. Do odparowania gaz potrzebuje ciepła, które pobiera ze skóry, powodując obumarcie komórek pod wpływem gwałtownego ochłodzenia. Ręka po zetknięciu z takimi oparami wygląda jak po włożeniu do żaru – mówi Ryszard Paulo.

Opowiada, że siedem lat temu jego pracownik niedokładnie odpinał pistolet od zaworu samochodowego i doznał poważnych oparzeń odmrożeniowych dłoni. Głębokie blizny ma do dziś.

- Dlatego tankując gaz trzeba zachować daleko idącą ostrożność. Pistolet do zaworu w aucie należy wprowadzić bardzo uważnie i precyzyjnie, a potem dokładnie go zapiąć, aby gaz nie wydostawał się podczas tankowania. To samo dotyczy odpinania. Mój pracownik nieprecyzyjnie, krzywo odpinał pistolet i odchylając go bardziej po jednej stronie doprowadził do wydostania się groźnych oparów. Ciśnienie robocze pistoletu to dwanaście atmosfer, łatwo sobie wyobrazić, z jaką siłą wyrzucił więc gaz na dłonie – mówi Paulo.

Tankowanie gazu rozpoczynamy dopiero, gdy pistolet jest dokładnie zapięty. Odpinamy go, gdy upewnimy się obserwując wskazania dystrybutora, że gaz przestał płynąć.

Pamiętaj, żeby nie zatankować zbyt dużo LPG

Samodzielne tankowanie gazu wiąże się z jeszcze jednym niebezpieczeństwem. Załóżmy, że butla ma 60 litrów pojemności. Taka wartość jest jednak pojemnością wodną. Zgodnie z przepisami bezpieczeństwa kierowca nie może nalać do niej tyle LPG.

– Maksymalne napełnienie to osiemdziesiąt procent pojemności wodnej zbiornika. Dlaczego? Bo wzrost temperatury otoczenia o jeden stopień Celsjusza to skok ciśnienia o siedem atmosfer w butli – mówi Paulo.

Wyobraźmy sobie, że samochód tankujemy na stacji w temperaturze 0 stopni, a następnie parkujemy go w ogrzewanym garażu, gdzie jest 15 stopni Celsjusza. Po pewnym czasie ciśnienie w zbiorniku wzrośnie do 105 atmosfer i dosłownie go rozsadzi. Dlatego trzeba zostawić pustą przestrzeń w zbiorniku, by gaz miał gdzie się rozprężać. Inna możliwość: samochód tankujemy rano, gdy jest 15 stopni, a potem parkujemy go na parkingu, gdzie w południe jest 30 stopni. W bagażniku temperatura dochodzi wówczas do 50-60 stopni na plusie.

– Owszem, w zbiornikach są zawory nadmiarowe, które odcinają dopływ w przypadku , ale zdarza się, że ulegają awarii. Na przykład, gdy zablokuje się pływak w butli. Dlatego trzeba wiedzieć, ile można zatankować gazu, a nie każdy zdaje sobie z tego sprawę – wyjaśnia Ryszard Paulo.

Samoobsługowe tankowanie autogazu - takich stacji przybywa

Zgodnie z nowymi przepisami samoobsługa na stacjach jest możliwa tylko tam, gdzie dystrybutory są wyposażone w specjalne, bezpieczne układy tankowania. To przede wszystkim inny sposób podpięcia pistoletu do zaworu wlewowego oraz dodatkowy przycisk. Gaz jest pompowany do zbiornika tylko wówczas, gdy kierowca go przyciska, po puszczeniu tankowanie jest zatrzymywane. Jest także dodatkowe zabezpieczenie przed wyciekiem paliwa.

- U nas samodzielnie można tankować od dwóch tygodni. Jeśli kierowcy nie wiedzą jak sobie poradzić z nowym dystrybutorem, nasz pracownik pomaga. Wiele osób szybko się nauczyło tankowania. W tej chwili samoobsługa zdecydowanie przeważa – mówi Krystian Stępak ze stacji Orlen w Rzeszowie.

Poza Orlenem nowe dystrybutory montują też inne duże sieci, na czele z BP, Shellem i Statoilem. Ten ostatni koncern w całym kraju wprowadził samoobsługę już w 240 miejscach. Niezależne stacje też montują taki sprzęt.

– Nowy dystrybutor wraz z podłączeniem to wydatek nawet sześćdziesięciu tysięcy złotych. A sprzęt trzeba kupić najwyższej jakości, aby był bezpieczny i niekłopotliwy w obsłudze – mówi Jacek Żuczek, właściciel stacji Źródełko w Rzeszowie.

Bartosz Gubernat
fot. Bartosz Gubernat

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty