Samorządy utrudniają zwrot pieniędzy za wydane karty pojazdów

Bartosz Cirocki
Fot. Szymon Siewior
Fot. Szymon Siewior
Zadziwiającą postawę przyjmuje administracja w sprawie zwrotu opłat, które pobierane były podczas rejestracji pojazdów sprowadzanych przed laty z zagranicy. Nie dość, że ich właściciele niesłusznie musieli zapłacić zbyt dużo, to utrudnia im się odzyskanie należnych pieniędzy.
Fot. Szymon Siewior
Fot. Szymon Siewior

Chodzi o opłaty pobierane za wydawanie kart pojazdów w latach 2003-2006. Osoby, które wówczas sprowadziły auta z zagranicy, musiały zapłacić 500 złotych, a Trybunał Konstytucyjny uznał, że stawka powinna wynosić tyle, co w przypadku aut zarejestrowanych w Polsce, czyli 75 zł.

**CZYTAJ TAKŻE


Sprowadzałeś auto? Możesz walczyć o zwrot akcyzy
Kierowcy walczą o zwrot 425 zł za karty pojazdu

**

Kierowcy wciąż występują o zwrot niesłusznie pobranych 425 złotych. Niekiedy sprawy kończą się szybko - są urzędy, które bez przeszkód oddają pieniądze lub zawierają ugody na mniejsze kwoty, kiedy indziej skutkuje sądowy nakaz zapłaty. Bywa jednak, iż z pozoru klarowne przypadki przeradzają się w długie batalie i trudno wskazać stronę, która na tym korzysta. Przykład kierowcy, który wystąpił o zwrot niesłusznie pobranej opłaty, obrazuje upór niektórych samorządów i wprowadzanie w błąd przez urzędników Ministerstwa Infrastruktury.

Kazimierz Świtoń, mieszkaniec Stężycy, walczy z powiatem kartuskim o zwrot nieprawnie pobranej opłaty. W 2005 r. sprowadził jako osoba fizyczna z zagranicy samochód osobowy i zapłacił 500 zł za kartę pojazdu. Pracuje w Niemczech i niedawno zorientował się, iż taksa została pobrana nieprawnie.

- Dowiedziałem się o tym z artykułów i ogłoszeń w "Dzienniku Bałtyckim" - mówi Czytelnik. - Skoro państwo pobrało tę opłatę bezprawnie, chciałem ją odzyskać, ale nie spodziewałem się, że będzie mnie to kosztowało tyle nerwów.

Właściciel pojazdu wystąpił o zwrot środków bezpośrednio do starostwa. To zaproponowało mu ugodę i natychmiastową wypłatę, ale tylko połowy kwoty. Nie zgodził się, złożył więc pozew do Sądu Rejonowego w Kartuzach, który w postępowaniu upominawczym wydał nakaz zapłaty 425 zł. Powiat wniósł sprzeciw od nakazu, podnosząc zarzut przedawnienia sprawy. Oparł się przy tym na pisemnym oświadczeniu Ministerstwa Finansów, przywołującego wykładnię prawną i wyrokującego, iż "pozew złożony został już po upływie terminu przedawnienia". Problem w tym, że resort powołuje się na art. 442 kodeksu cywilnego, mówiący o trzyletnim terminie przedawnienia, ale dotyczącym roszczeń o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym. Tymczasem zwroty pobranych przez urzędy opłat nie kwalifikują się bynajmniej do tego rodzaju czynów, a podlegają pod przepisy dotyczące przedawnienia roszczeń. Adekwatny jest zatem art. 118 k.c., stanowiący, iż termin przedawnienia w przypadkach niezwiązanych z działalnością gospodarczą wynosi 10 lat.

- Znam to pismo, jest zwykłym bublem zawierającym nieprawdę, bo opisana sprawa nie jest przedawniona i jest wygrana - komentuje przedstawiciel jednej z firm trudniących się odzyskiwaniem opłat, który nie chce podawać nazwiska. - Nie wiem, czy to strojenie sobie żartów, czy celowe wprowadzanie w błąd obywateli, mające odwieść ich od dochodzenia swoich praw.

Stanowisko resortu dotyczące tejże sprawy i feralnego pisma niewiele wyjaśnia. - Przedmiotową sprawę rozpoznaje niezawisły sąd powszechny, który oceni argumentację stron w orzeczeniu końcowym - stwierdza Mikołaj Karpiński, rzecznik MI.

Sprawa Czytelnika ze Stężycy ciągnie się od początku roku, ale nie znalazła jeszcze finału. W minionym tygodniu odbyła się pierwsza rozprawa, sąd zebrał wyjaśnienia od powoda i odroczył posiedzenie. To jedna z wielu tego typu spraw przed kartuskim sądem. Zazwyczaj kończą się korzystnie dla powodów. Przykład z ubiegłego tygodnia - zgodnie z wyrokiem samorząd musi zwrócić 850 zł z odsetkami za dwie karty i ponieść koszty procesu.

Mimo niepowodzeń powiat kartuski uporczywie odmawia automatycznej wypłaty środków i wnosi sprzeciwy od nakazów zapłaty. Skutkuje to nie tylko rozpędzaniem sądowej machiny i fundowaniem trzeciej władzy kolejnych spraw, ale również dodatkowymi kosztami dla samorządu, wynikającymi z obciążania kosztami procesowymi i rosnącymi odsetkami.

Źródło: Dziennik Bałtycki

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty