UOKiK skontrolował umowy i regulaminy z 82 ośrodków szkolenia kierowców z terenu całego kraju i wszczął postępowania administracyjne przeciw 21 firmom. Najwięcej zastrzeżeń budziły zapisy dotyczące opłat za szkolenia.
Znaczna część szkół żądała od klientów wniesienia pełnej opłaty, nawet gdy ci rezygnowali w trakcie kursu. "W przypadku przerwania nauki z własnej winy zobowiązuję się do wniesienia pełnej opłaty" - takiej treści oświadczenie podsuwała bezceremonialnie swoim kursantom Akademia
Jazdy z Poznania. Podobne klauzule stosowały ośrodki kształcenia kierowców Kursor z Rybnika czy Efekt z Żor.
Zdarzało się, że szkoła domagała się zapłaty, nawet gdy klient zrezygnował przed rozpoczęciem kursu. Takie niekorzystne zapisy stosowała np. firma A&Atut z Poznania. Wobec siebie była bardziej pobłażliwa, m.in. dawała sobie prawo przesunięcia terminu kursu nawet o trzy tygodnie i powiadomienia o tym zaledwie dzień wcześniej.
Lepiej też unikać wpłacania pieniędzy z góry. Jeśli uznamy, że jakość nauki nam nie odpowiada lub niespodziewanie trafi się nam wyjazd służbowy, to możemy mieć kłopoty z odzyskaniem niewykorzystanej części.
Co drugi ośrodek szkolenia łamie prawa kursantów Większość z nich źle przygotowuje do egzaminu Wiele szkół wprost zastrzega w regulaminach, że nie zwraca pieniędzy. Tak postępują nawet duże renomowane ośrodki szkolenia kierowców, m.in. działające przy Lidze Obrony Kraju w Katowicach, Gdańsku, Gdyni, Sopocie czy Białymstoku. Z kolei Auto Szkoła Polskiego Związku Motorowego w Warszawie zastrzegła, że "jeżeli wpłacający korzystał z więcej niż jednej trzeciej wykładów, wpłata za wykłady przechodzi na własność PZM".
Tymczasem według UOKiK klienci szkół mają prawo żądać zwrotu pieniędzy za tę część kursu, w której nie uczestniczyli. - Szkoła może nam potrącić część wynagrodzenia, ale odpowiednią do wykonanej usługi. Przedsiębiorca powinien jednak udowodnić poniesione przez siebie koszty - uważa Kamila Kurowska z UOKiK.
Niedopuszczalne jest też uzależnianie zwrotu pieniędzy od spełnienia dodatkowych, zbyt wygórowanych warunków - uważa UOKiK. Na przykład Szkoła Jazdy Bronisława Imbirowicza z Tucholi zwrot opłaty uzależniała od przedstawienia oryginału dowodu wpłaty.
Szkoła Kierowców Marek Stankiewicza z Gołdapi żądała dodatkowo przedstawienia karty przeprowadzonych zajęć, gdy tymczasem oryginały tych dokumentów znajdowały się w jej rękach. Zdaniem UOKiK to znacznie utrudniało klientom starania o odzyskanie pieniędzy i urząd zażądał usunięcia niekorzystnych zapisów.
Szkoły żądają opłat, ale w zamian nic nie gwarantują. W Lublinie i Łodzi egzamin przy pierwszym podejściu zdaje 28 proc. kierowców, w Rzeszowie 30 proc., a w Wielkopolsce 40 proc. Niektóre szkoły w umowach zabezpieczają się przed ewentualnymi roszczeniami klientów z tego tytułu. "Uczestnikowi nie przysługują w stosunku do ośrodka żadne roszczenia mające związek z uzyskanym wynikiem na państwowym egzaminie na prawo jazdy" - zastrzega lubelska Kulka.
Co robić, jeśli znajdziemy w umowie niekorzystne klauzule? Warto je porównać z rejestrem klauzul niedozwolonych, który znajdziemy na stronach UOKiK (www.uokik.gov.pl). Jeżeli okaże się, że zapisy figurują w rejestrze, możemy domagać się usunięcia ich z umowy.
Transport ogromnego generatora ulicami Grudziądza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?