To miało być efektowne zwieńczenie 14. Rajdu Praskiego, popis umiejętności kierowców. Skończyło się ogromną tragedią po tym, jak rozpędzony Peugeot 307 WRC prowadzony przez Leszka Kuzaja wypadł z trasy i staranował grupę kibiców.
Na miejscu zginął 26-letni Polak, druga ofiara, młody kibic z Czech, zmarła po kilkunastu godzinach w szpitalu. Życie pozostałych trzech osób rannych w wypadku, w tym dziesięcioletniej dziewczynki nie jest zagrożone.
Do wypadku doszło w sobotę rano podczas rallysprintu, ostatniego etapu rajdu. Na ostrym zakręcie pędzący ponad 160 km/h samochód Kuzaja wpadł w poślizg, wyleciał z trasy i uderzył najpierw w latarnię, a potem w stojący przy trasie tłum kibiców.
Choć czeska policja i prokuratura natychmiast przesłuchały polskiego kierowcę i jego pilota, raczej nie postawią im zarzutów. Może je natomiast usłyszeć organizator rajdu, który odpowiada za bezpieczeństwo zarówno kierowców, jak i kibiców.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, wykluczają jednak winę organizatorów. - Na filmach z wypadku wyraźnie widać, że ci ludzie stali na zewnątrz zakrętu i bardzo blisko drogi, czyli ustawili się na linii strzału - mówi kierowca rajdowy Tomasz Kuchar. - Przykro to mówić, ale nie przestrzegali elementarnych zasad bezpieczeństwa.
Podobnie wypowiada się Tomasz Szmandra, dziennikarz specjalizujący się w sportach samochodowych. - Organizator musi przewidzieć niebezpieczeństwa i zrobić wszystko, by nikomu nic się nie stało - mówi. - Ale nie jest w stanie trzymać każdego kibica za rękę, pilnować, gdzie stoi. Ludzie muszą zachować rozsądek, a w tym przypadku raczej tego zabrakło - stwierdza.
Szmandra dodaje, że wypadki podczas rajdów są bardzo częste i właściwie co rok ginie jakiś kibic ginie lub zostaje poważnie ranny. - Niestety, najczęściej winę ponoszą sami kibice, którzy po prostu ustawiają się tam, gdzie absolutnie nie można stać - mówi.
Sam Leszek Kuzaj po wypadku był głęboko wstrząśnięty. W rozmowie z ekipą "Wiadomości" TVP mówił, że jest mu bardzo przykro z powodu tragedii. - To, co czuję, sam Bóg jeden wie - powiedział.
Tragiczne wypadki na rajdach
21.06.2008, Rajd Świdnicki
Na odcinku specjalnym trasy w miejscowości Sokolec załoga Fiata Cinquecento uderza w stojących tuż przy brzegu drogi kibiców. Jednego z nich przyciska do betonowego słupa. Mężczyzna ginie na miejscu.
18.06.2006, Rajd Strzeliński
Rozpędzony Peugeot pokonuje odcinek specjalny przez wieś Gęsieniec. Auto prowadzi debiutujący w rajdach nastoletni kierowca. W pewnym momencie wybija się na niewielkiej górce i uderza w murowane ogrodzenie. Odbija się i przelatuje na drugą stronę drogi, wprost w grupę kibiców. Na miejscu giną dwie osoby, trzecia w ciężkim stanie trafia do szpitala.
14.04.2002, Rajd Krakowski
Jadący sporo ponad 100 km/h Renault Clio wyskakuje w górę na nierówności drogi. Samochód obraca się w powietrzu, przebija betonową barierkę i zjeżdża ze skarpy. Na miejscu ginie 23-letni pilot.
16.02.2001, Rajd Zimowy
Na ostrym zakręcie OS-u w Międzylesiu załoga Peugeota 306 wpada w poślizg i wylatuje z drogi wprost w dwóch kibiców. Jeden z nich jest lekko ranny, drugi umiera w drodze do szpitala.
Maciej Wisławski, pilot rajdowy
Dlaczego doszło do tragedii?
Kibicom zabrakło rozwagi. Stanęli na zewnątrz zakrętu, bardzo blisko drogi. Nie jest trudno przewidzieć, że w takim miejscu rozpędzony samochód może wypaść z trasy, wystarczy, że kierowca odrobinę się pomyli i przy takich prędkościach nie będzie w stanie zapanować nad autem. Zakręt to miejsce niebezpieczne i ludzie oglądający rajdy powinni o tym wiedzieć. Stając tam, ustawili się na linii strzału.
Może to organizator powinien zadbać, by nikt tam nie stał?
Organizator w specjalnych broszurach pokazuje miejsca niebezpieczne, ostrzega, że stanie w nich grozi śmiercią. Ale nie ustawi przy każdym kibicu policjanta. Nie po raz pierwszy okazuje się, że na kibiców zakazy nie działają. I kończy się tragedią.
Kuzaj mógł ominąć kibiców?
Nie miał szans. Co więcej, on ich nawet nie widział. Kierowca jest tak skupiony na trasie, na tym, co mówi pilot, że nie dostrzega niczego z boku. A gdy wypadł z drogi, nie mógł zrobić nic, jego auto było jak pocisk, którym nie da się sterować.
Piknik motocyklowy w Zduńskiej Woli
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?