Auto przyzwoicie utrzymane, ale nieatrakcyjne świadczy, że głowę zaprząta nam niedola rogaczy i nic więcej. Kolor niekrzykliwy, silnik nierychliwy – ideał! Auto ma znaczenie. Jeśli są ludzie, którzy ostentacyjnie go nie zauważają, to znak, że działa. Drogi samochód zawsze robi wrażenie, ale niektóre są jak plik banknotów złapany gumką. Cena to jedyne co mają do powiedzenia. Dobry samochód wznosi się ponad to. Sięga wyżyn dzieła sztuki. Piękny jest. Szlachetny. Nieskazitelny. Jak Aston Martin albo dobrze wybrane Maserati.
Ferrari jest zawsze na miejscu. O jego wyczynach w sporcie można wiedzieć lub nie. Ważna jest pasja, wyzierająca z karoserii i brzmienia wydechu. Lamborghini trzeba umieć „nosić”, przyjmować je takim, jakie jest: wulgarne, ekstrawaganckie i wibrujące niezgodą. Jak sztuka, ale nowoczesna.
Aby w pełni cieszyć się z Rollsa czy pozostałych spośród najdroższych samochodów świata, np. Bugatti, potrzebny jest hart ducha. Inne auta nie wymagają tak wiele. Alfa Romeo 4C czy którekolwiek Porsche z dwojgiem drzwi to nie tylko wyraz energii właściciela, lecz także jego zmysłowości. Obietnica, że bliższa znajomość z kierowcą będzie ekscytująca. Samochody te pobudzają wszystkie receptory, choć Porsche z wyrachowaniem, a Alfa impulsywnie.
Nie to ładne, co ładne, ale w czym komu do twarzy? I tak, i nie. Gdyby to zawsze była prawda, Mustangami jeździłyby wyłącznie dwudziestolatki z burzą potarganych myśli. Podejrzewalibyście, że wzięty dentysta o aparycji Woody’ego Allena będzie dokonywał cudów zręczności za kierownicą Forda, uzbrojonego jak do występu w „Mad Maxie”, startując w rajdzie klasyków Pekin – Paryż? Dobrze jest dobrze jeździć. Każdym samochodem, ale dobrym najlepiej.
Zobacz też: Kultowa motorynka powraca na drogi!
Źródło; TVN Turbo/x-news
[page_break]
Zręczność kierowcy ustroi każde auto, zupełnie jak swoboda bycia jest ozdobą jego posiadacza. Na tym zasadza się sukces Mini, „pięćsetki” oraz brytyjskich i włoskich roadsterów. Mazda MX-5, a ostatnio Fiat 124 Spider to fontanna uroku osobistego. Ekstrawertyka wzbogacą, introwertyka ośmielą. Przewietrzą miasto powiewem morskiej bryzy. Także Pragę i Ułan Bator.
Ponad połowa ludzkości mieszka w miastach, a odsetek ten stale rośnie. Mimo to, a może właśnie dlatego, nie maleje popularność samochodów kojarzących się z bezdrożami. SUV czy crossover to hołd złożony bieżącej modzie na bycie bliżej natury i własnych emocji. Auto należące do interesujących, ale – jak na ironię – z każdym rokiem coraz bardziej konwencjonalne. Za to bezpieczne towarzysko. Wzbudza życzliwą ciekawość, nie razi. Co innego tzw. prawdziwe terenówki: Jeep Wrangler czy Mercedes klasy G. Mają dużą siłę rażenia, a „Gelenda” w najnowszych odsłonach osłodzona gęstym luksusem nie wygląda kuriozalnie nawet na tle szklanego drapacza chmur.
Intuicja podpowiada, że dla dzisiejszego drwala idealnym autem byłby pikap. To dowód, że intuicji nigdy nie należy ufać do końca. Duży pikap, podobnie jak terenówka z mechanicznymi blokadami mechanizmów różnicowych, a nie udającą je elektroniką, to samochód ludzi obrośniętych doświadczeniem, któremu owłosienie może, ale nie musi towarzyszyć. Oczywiście ktoś taki również może być drwalem w rozumieniu popularnych pism, jeśli akurat ma na to ochotę. Efektowne, amerykańskie pikapy klasy full-size znakomicie prezentują się nie tylko w męskim towarzystwie. Ram 2500 (dawniej Dodge) prowadzony szczupłą dłonią blondynki wygląda wprost bajkowo: Piękna i Bestia.
Aby wypaść korzystnie, dając upust najbardziej pokręconym gustom, najlepiej wybrać zabytek. Tu wszystko jest dozwolone. Mało kto oskarży posiadacza klasyka o snobizm czy brak umiaru. Odkąd poznaliśmy Pana Samochodzika i Indianę Jonesa, podświadomie lubimy ludzi zajmujących się zabytkami. Można przypuszczać, że mają instynkty opiekuńcze i zdolności manualne, czyli cechy pożądane u płci przeciwnej przez obie płcie. Czy to rozłożysty pokład starego Cadillaca, przytulna kapsuła Isetty, czy rezonans blach Citroëna 2CV – zawsze można liczyć na ciepłe przyjęcie. Ceniony jest również renegacki nurt „poezji złomu”, doskonale pasujący m.in. do hot rodów. Jedno zastrzeżenie: czy klasyk wymuskany czy ze szrotu wskrzeszony i rdzą epatujący, powinien być w pełni sprawny i nie brudzić bliźnich. Czar niespodzianej wymiany przegubu krzyżakowego śród wierzb na poboczu i bocianów na nieboskłonie przemówi jedynie do umysłów przesiąkniętych smarem.
Czy zatem auto, którym warto bywać tu i ówdzie, musi być drogie albo dziwne? Nie. U dilerów jest sporo pociągających samochodów, a niektóre marki, przykładowo Mazda w stylistyce Kodo, pełne witalności Volvo czy intensywnie francuskie Renault, mają akurat bardzo dobry okres. Volkswagen, który wrócił do czystości detali danej mu przez Giugiaro przy okazji pierwszego Golfa, czy mięsisty, elegancki Opel też są niczego sobie. Każdy samochód jest doskonały, jeśli uzupełnia, a nie zastępuje. Charakterny kierowca zajedzie Peugeotem 309 tak, że „nówki sztuki” tlenki azotu pogubią.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?