Wielkopolska: giełdy z częściami pod nadzorem UKS

(red)
Fot. Grzegorz Dembiński
Fot. Grzegorz Dembiński
1800 aut zginęło w ubiegłym roku Wielkopolsce. Kilka dni temu policjanci znaleźli w okolicach Obornik samochody o wartości blisko 5 mln zł. To tylko jedna z kilku zlikwidowanych w tym roku "dziupli". Część osób zatrzymanych przy tej okazji miała powiązania z giełdą samochodową oraz kiermaszami w Przeźmierowie.
Fot. Grzegorz Dembiński
Fot. Grzegorz Dembiński

W Przeźmierowie są dwa kiermasze. Starszy Automobilklubu Wielkopolski i drugi "Ławica". Różnią się tym, że na pierwszym są kasy fiskalne i szyldy sprzedających, na "Ławicy" szyldów nie sposób dostrzec, a kasy to rzadkość.

Dzisiaj do obu można dojechać nie stojąc w korkach. O miejsce na parkingach też nie trudno. Przed laty było to nie do pomyślenia. Wyraźnie zmalała też liczba straganów z artykułami niemotoryzacyjnymi.

Zdaniem inspektorów Urzędu Kontroli Skarbowej sprzedawcy unikają wydawania paragonów i źle opisują sprzedane części. Pracownicy poznańskiego UKS w roku ubiegłym wystawili handlującym na kiermaszach ponad 331 mandatów karnych za ujawnione wykroczenia skarbowe. W pierwszym kwartale bieżącego roku wystawiono 99 mandatów karnych. Zgodnie z prawem wysokość mandatu w 2012 r. może wynosić od 150 do 3000 zł. Sprzedawcy, którzy byli karani w tym roku otrzymywali mandaty w wysokości od 150 do 1500 zł.

Sprzedawcy z "Ławicy" często przyjeżdżają do pracy bez kas fiskalnych. Czy jest lekarstwo na niezdyscyplinowanych sprzedawców?

Regularne kontrole sprawiają, że sprzedający poznają przepisy, ale nie po to aby je przestrzegać, ale omijać. Ale jak mówią inspektorzy UKS skala ujawnianych nieprawidłowości świadczy o tym, że cykliczny nadzór nad sprzedawcami jest konieczny. To może jest sposób na to by wyeliminować z rynku stare, niebezpieczne części z rozbitych samochodów?

- Ludzie będą kupować części z aut używanych tak długo jak w serwisach będą wysokie ceny, a zarobki takie jakie są dzisiaj. Reflektor do niektórych modeli Mercedesa w serwisie kosztuje 4 tysiące złotych. Ja przywożę towar z Niemiec i sprzedaję reflektor za 1,5 tysiąca - mówi sprzedawca z okolic Międzychodu. Bywa że taka część jest lekko uszkodzona. Klient o tym wie i zgadza się na to - dodaje.

Według lakierników używany, ale oryginalny element karoserii będzie lepszy od nowej, ale tak zwanej podróbki. Dlaczego? - Bo podróbek często nie można do auta zamontować - tłumaczą. Na kiermaszach dominuje już nie klient - detalista, ale mechanik. Przyjeżdżają oni z różnych regionów. - Przyjechaliśmy z Łodzi, jednym busem w kilka osób, żeby było taniej. Autostradą zajęło nam to niewiele ponad dwie godziny - przekonuje Łukassz Pichak.

- Można zakazać sprzedaży elementów karoserii, które zostały mechanicznie wycięte z samochodów. Pozostałe można poddać badaniom technicznym w wyznaczonych stacjach. Dopiero po takiej certyfikacji mogłyby znaleźć się w sprzedaży. Gdyby się okazało, że z tego co przywożą z Niemiec czy Włoch połowa nadaje się tylko na złom, handlarze zaprzestaliby swojej działalności - mówi Antoni Życzyński.

Źródło: Głos Wielkopolski

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty