Wina i kara

Jerzy Iwaszkiewicz
Fot: Archiwum Polskapresse
Fot: Archiwum Polskapresse
Szykują się duże zmiany. Posłowie PO i PSL przygotowali zmiany w kodeksie drogowym i twierdzą, że będzie to rewolucja. Aby podkreślić swoją wagę posłowie lubią używać wielkich słów.

Zmiana najważniejsza to przepis, że zdjęcie z fotoradaru nie może już być podstawą do utraty punktów karnych i bardzo dobrze.

Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse
Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse

Jest to rzeczywiście rewolucja, jako, że dotychczas był to jeden wielki przekręt. Jeżeli fotoradar wskazywał przekroczenie szybkości np. o 30 km/h to mandat wynosił, powiedzmy 300 zł i traciło się 6 punktów. Kierowcy otrzymywali specjalne wezwania i były tam trzy możliwości: A, B i C. Kierowca przyznaje się, że to on prowadził, nie przyznaje się ale wskazuje osobę, która prowadziła oraz trzecia wersja, kiedy to kierowca nie przyznaje się do niczego, idzie w zaparte, nic nie widział i nic nie słyszał i wtedy płaci co prawda nie 300 ale 500 zł, ale za to nie są mu naliczane punkty karne. Wszyscy oczywiście, aby nie tracić punktów, wybierali wersję ostatnią.

Był to ewidentny przekręt na granicy prawa. Państwowe instytucje np. Inspekcja Transportu Drogowego czy straż miejska skłaniały wręcz ludzi do kłamstwa, byleby więcej zapłacili. Na zdjęciu z fotoradaru widać przecież kto prowadzi i oni to mają przed sobą, a kierowca pisze, że nie wie, czy to on, czy nie on, i jest to uznawane. Obecnie – powtórzmy – ma być tak, że punkty karne ma prawo naliczać tylko policja. Kary pieniężne z fotoradarów mają być natomiast średnio o 30% wyższe, aniżeli dotychczas. Wprowadzono po prostu do systemu to, co poprzednio wymuszano od ludzi.

Za przekroczenie szybkości o 50 km/h kierowcy płacili dotychczas 500 zł. Teraz ma być 750 zł, a w terenie zbudowanym nawet 1,5 tys. Nie tracimy za to punktów, ale wygląda na to, że ktoś stracił głowę. Mandaty w takiej wysokości mają się nijak ani do winy i kary, ani też do wartości pieniądza w Polsce. Nie można zabierać ludziom połowy pensji (obecna średnia to 3,5 tys.), a w małych miejscowościach 1,5 tys. jest to nawet cała pensja. Szaleńcy, których pełno, ciągle muszą płacić na drogach, wydaje się wszakże, że nie chodzi tu o  żadne bezpieczeństwo ruchu, tylko o brutalną próbę załatania dziury w budżecie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Transport ogromnego generatora ulicami Grudziądza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty