Wrocław. Koniec z parkowaniem na chodnikach? Rada osiedla chce zmienić nawyki kierowców

Jednym z zadań Rad Osiedla jest współpracowanie ze strażą miejską i wskazywanie na co strażnicy powinni zwrócić uwagę, aby mieszkańcom żyło się jak najlepiej i najbezpieczniej. RO Oporów nawet niedawno odnotowało pewien sukces, udało się bowiem zlikwidować nielegalne wysypiska na osiedlu. Teraz jednak radni wpadli na pomysł znacznie bardziej kontrowersyjny i budzący sprzeciw znacznej części mieszkańców Oporowa: chcą bowiem zmienić zasady parkowania i nie pozwolić na zajmowanie samochodom chodników przy osiedlowych uliczkach.

– Nie podoba mi się to, gdzie niby miałbym parkować: przecież nie zastawię ulicy – mówi pan Krzysztof, mieszkaniec Oporowa.

Na pierwszy rzut oka pomysł wydawał się dobry, bowiem oporowskie chodniki faktycznie są bardzo wąskie i zaparkowane samochody osobowe, choć stoją dwoma kołami na ulicy, zajmują niemal całą jego szerokość. Przejście w takim wypadku jest praktycznie niemożliwe. – Problem dotyczy zwłaszcza matek z wózkami – mówi Waldemar Forysiak z RO Oporów. – Muszą one jechać ulicą, co jest kłopotliwe i może być niebezpieczne – dodaje. Podkreśla też, że choć całe osiedle jest tzw. strefą zamieszkania, co znaczy że pieszy nawet na ulicy jest uprzywilejowany, a prędkość pojazdów jest ograniczona do 30 km/h, nie każdy musi te zasady respektować.

– To absurd – mówi pani Jolanta zamieszkała przy ul. Mikulskiego. – Zresztą to nie jest nowy pomysł i już wcześniej się mu sprzeciwialiśmy – dodaje.

Pani Jolanta jest kierowcą, ale co ważne, jest też matką z małym dzieckiem, która spaceruje również po osiedlu. – To nie jest dla mnie problem, by spacerować ulicami, ruch jest tutaj niewielki – mówi.

Tomasz Stefanicki, przewodniczący RO Oporów podkreśla, że nie podejmą akcji ze strażą miejską bez zgody mieszkańców. Na razie skupią się na akcji informacyjnej: będą roznosić ulotki zachęcające do parkowania na ulicy.

Gdzie auta powinny zniknąć z chodników? Czekamy na Wasze komentarze!

                                                                                                    Źródło: Gazeta Wrocławska