Jak powiedział jeden z pasażerów busa, w ciężarowym Renault pęknięciu uległa jedna z przednich opon. Kierowca tira nie zdołał zapanować nad pojazdem i zjechał na przeciwległy pas ruchu, którym jechało dostawcze Iveco wiozące pracowników ochrony.
To miał być zwykły dzień. Szesnastu pracowników ochroniarskiej firmy
Solid Security przed godziną 5 wyjechało z Rawy Mazowieckiej busem
wynajętym z firmy transportowej. Celem podróży były podwarszawskie Janki
i stolica, a w niej obiekty, które trzeba było ochraniać, m.in. Man i
Iveco. Pracownicy jechali, aby zmienić kolegów, którzy pracowali na
nocnej zmianie.
Ludzie, wsiadając do samochodu, nie przypuszczali, że ta podróż zakończy się tragicznie 50 minut później.
W Chrzczonowicach, niewielkiej wsi położonej przy trasie krajowej nr 8, między Kowiesami w powiecie skierniewickim a Rawą, doszło do tragicznego wypadku. W busa, którym w sumie jechało 17 osób, uderzył ciężarowy renault. Była godz. 5.50.
**CZYTAJ TAKŻE
Chrzczonowice: 8 ofiar w wypadku busaTragiczna passa na polskich drogach**
Jeden z pasażerów o własnych siłach wydostał się z roztrzaskanego busa. Wyszedł przez szyberdach, a to, co zobaczył, przeraziło go. Auto, którym jeszcze przed chwilą z kolegami i koleżankami jechał do pracy, było kompletnie zniszczone. Część pasażerów wypadła z pojazdu. Inni jeszcze w nim tkwili, ale byli uwięzieni. Jedni się nie ruszali, inni próbowali się wydostać z wraku. Wszędzie leżały rozrzucone przedmioty pasażerów i roztrzaskane części pojazdu.
Na miejsce wypadku przyjechał jeden z pracowników firmy Solid Security. - Mogłem i ja być w tym busie, ale tak się złożyło, że dziś nie wypadło na mnie - wyznaje mężczyzna.
- Mojego kolegę siła uderzenia wyrzuciła z busa - dodaje pasażer busa Leszek Stodulski. - Potłukł się, ale nie odniósł poważniejszych obrażeń. On widział, co się stało. Z relacji kolegi pana Leszka wynika, że w ciężarowym Renault pękła przednia opona. Kierowca tira nie zdołał zapanować nad autem. Kolosa ściągnęło do środka jezdni. Wprost na pasażerskiego busa. Ci, którzy jechali z przodu i za kierowcą, nie mieli szans na przeżycie.
Jak wynika z informacji policji, po służby ratunkowe zadzwonił kierowca tira. On sam nie mógł się wydostać z auta, gdyż był zakleszczony w kabinie. Kiedy do Chrzczonowic dojechały straż pożarna, pogotowie i policja, już było wiadomo, że są zabici. - Gdy przybyliśmy na miejsce wypadku, czterech pasażerów busa leżało poza samochodem. Nie żyli. Kierowca tira był przytomny, ale nie mógł się wydostać z zakleszczonej kabiny - relacjonuje st. bryg. Mariusz Wielgosz, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Skierniewicach.
Wkrótce okazało się, że zabitych jest siedem osób, a ósma zmarła w trakcie reanimacji. Dziesięciu rannym szybko zaczęto udzielać pomocy. Najciężej ranną osobę przetransportowano śmigłowcem do Warszawy. Część pasażerów trafiła do szpitala w Rawie Mazowieckiej, inni pojechali do Żyrardowa, a kolejni do Skierniewic i Łodzi.
- Jesteśmy wstrząśnięci wypadkiem i bardzo współczujemy zarówno poszkodowanym, jak i rodzinom ofiar - mówi Marcin Tulejski, kierownik działu prawnego w firmie Solid Security w Warszawie. - Uruchomiliśmy infolinię dla rodzin poszkodowanych. Gwarantujemy pomoc psychologiczną niezależną od pomocy udzielonej przez policyjnego psychologa. Solid Security deklaruje również pomoc prawną dla rodzin, które będą chciały ubiegać się o zadośćuczynienie od sprawcy wypadku oraz pomoc finansową. - Za wcześnie, by mówić o kwotach - stwierdza Marcin Tulejski. - Nie zostawimy jednak naszych pracowników i ich rodzin bez pomocy finansowej.
Wśród zabitych jest sześciu mieszkańców powiatu rawskiego i dwóch z powiatu tomaszowskiego. Pięciu mężczyzn i trzy kobiety. Wszyscy w wieku od 29 do 57 lat. 10 osób w wieku od 23 do 56 lat przebywa w szpitalu.
Po południu w zakładzie pogrzebowym w Skierniewicach odbywała się identyfikacja zwłok. Rodziny były proszone kolejno do prosektorium. Po kilku minutach wychodzili zapłakani i wstrząśnięci. Kobiety szlochały, jedna osoba zasłabła, musiano wezwać karetkę pogotowia. Wśród oczekujących pod prosektorium był mieszkaniec Żurawi. Próbował dowiedzieć się o losie syna. Nerwowo palił jednego papierosa za drugim, ręce mu się trzęsły z emocji.
- Nic się nie mogę dowiedzieć, a to jedynak. Jeśli jest wśród ofiar śmiertelnych, to... - machnął ręką i łzy wypełniły mu oczy - ...zostawiłby żonę i dziecko, niespełna dwuletnie. Po chwili zainteresowała się nim policja. Okazało się, że jego syn zginął...
Przyczyny wypadku bada policja. Biegli sprawdzają zapisy na tachografach oraz ustalają stan pojazdów przed zderzeniem. - Prawdopodobnie w tirze wystrzeliła lewa przednia opona, ciężarówkę ściągnęło na lewą stronę i zderzyła się czołowo z volkswagenem. Ale bierzemy pod uwagę również inne hipotezy - tłumaczy Joanna Kącka, rzecznik KWP w Łodzi.
- W wyjaśnieniu przyczyn wypadku z pewnością pomoże nam relacja kierowcy tira. Jak tylko lekarze na to pozwolą, zostanie zatrzymany i przesłuchany - dodaje Andrzej Nowak, rawski prokurator.
Kierowca tira, 27-letni mieszkaniec Leszna w województwie wielkopolskim, jest w łódzkim szpitalu. Na razie wiadomo, że w chwili wypadku był trzeźwy.
Zdaniem młodszego inspektora Marka Kąkolewskiego z Komendy Głównej Policji, osobowy volkswagen transporter był sprawny. - Był to pięcioletni samochód z fotelami lotniczymi, wyposażonymi w pasy bezpieczeństwa, przystosowany do przewozu 25 osób, a więc na pewno nie był przepełniony.
Tira ściągnęło do środka jezdni wprost na busa. Ci, którzy jechali z przodu i za kierowcą, nie mieli szans na przeżycie.
Źródło: Dziennik Bałtycki
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?