Żukiem przez świat. Kultowym autem PRL-u po bezdrożach Ameryki

Mariusz Michalak
12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób  / Fot. zukiemprzezswiat.pl
12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób / Fot. zukiemprzezswiat.pl
12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób. Jak w starciu z dżunglą, Amazonką i trasą tegorocznego Rajdu Dakar poradzi sobie kultowe auto PRL-u?
12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób  / Fot. zu
12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób / Fot. zukiemprzezswiat.pl

– Naszym celem jest nie tylko to, aby Żuk wrócił cały i zdrowy, nie tylko to, abyśmy zwiedzili Amerykę Południową, ale aby przeżyć mnóstwo nieprzewidzianych przygód o których będziemy mogli opowiedzieć i inspirować innych ludzi. Chcemy, najpierw siebie, a następnie innych przekonać, że nawet najdziwniejsze pomysły, mogą zaowocować wspaniałymi przeżyciami, których nikt nam nie odbierze – zaznaczają członkowie wyprawy.

Z zamiłowania do motoryzacji

Ekipa składa się z trzech kobiet i czterech mężczyzn: Sylwii, Oli, Julity, Mariana, Janka oraz dwóch Jacków. Głównym bohaterem wyprawy jest ich auto – Żuk, którym byli już m.in. na Peloponezie i na Krymie. Tym razem przyszła kolej m.in. na Brazylię, Chile, Boliwię, Peru, Paragwaj i Argentynę. Obecnie ekipa znajduje się w Buenos Aires i czeka na odbiór auta, które płynie do Argentyny promem. – Zawsze chcieliśmy podróżować jakimś większym samochodem, a z racji zamiłowania do polskiej zabytkowej motoryzacji w grę wchodziły w zasadzie tylko Nysa i Żuk. Trafiła się akurat okazja kupna rzadkiej wersji Żuka – mikrobusa. Żuk mikrobus ma bardzo wygodne fotele, jest przeszklony i tapicerowany w środku. Mimo, że jest z końcówki produkcji, czyli z lat 90. XX wieku, niewiele różni się od Żuków z lat 60. czy 70. – mówią podróżnicy.

W 2015 roku auto przeszło kapitalny remont zawieszenia, hamulców, skrzyni biegów, wału napędowego i silnika. Po tych modernizacjach samochód przejechał 6 500 km. – Mamy nadzieję, że ograniczyliśmy prawdopodobieństwo wystąpienia usterek do minimum. Trzeba jednak brać poprawkę na to, że części, z których jest zrobiony Żuk, nawet nowe - bywają kiepskiej jakości. Dlatego zabraliśmy całą wielką skrzynię części zapasowych. Jesteśmy przygotowani na prawie każdą ewentualność. Mamy niezbędne narzędzia, ubrania robocze, książkę serwisową. Ponadto rozebraliśmy i złożyliśmy już w Żuku prawie każdy element, więc znamy go na wylot – podkreślają członkowie wyprawy

Czy Żuk poradzi sobie w Andach?

12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób  / Fot. zu
12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób / Fot. zukiemprzezswiat.pl

Od strony ekwipunku wyprawowego ekipa posiada trapy pod koła, gdyby przyszło się zmagać z dziurami w drodze lub grząskim terenem. Nie zabrakło kompresora do kół, saperki, linek, pasów i inne akcesoriów, które mogą się przydać w trudnych sytuacjach. - Z racji tego, że do pokonania będą góry Andy zdecydowano się na udoskonalenie hamulców. - Choć dobrze zrobione oryginalne hamulce bębnowe są skuteczne to jednak przy długich zjazdach, nawet przy hamowaniu silnikiem bębny i tak się szybciej grzeją. Następstwem tego jest spadek skuteczności hamowania. Postanowiliśmy zamontować hamulce tarczowe z Lublina na przednie koła. Fabrycznie Żuki miały tylko wentylator chłodnicy na kole pasowym pompy wody. Zatem jego prędkość obrotowa była zależna od prędkości silnika. W upalną pogodę przy stromych podjazdach i w korkach zdarzało się, że temperatura niebezpiecznie zbliżała się do czerwonego pola. Zamontowaliśmy więc duży elektryczny wentylator przed chłodnicą. Jest załączany przyciskiem na desce rozdzielczej - gdy temperatura rośnie, włączamy wentylator na jakiś czas i wskazówka spada do właściwej temperatury – wyjaśnia ekipa.

Zagadką jest jakość paliwa

Jak przystosowano samochód do podróży w takich warunkach? Żuk posiada LED-owe reflektory zamontowane z boku pojazdu, które oświetlają obozowisko na postoju. Z racji tego, że auto podczas wyprawy jest drugim domem załogi, został wyposażony w przetwornicę 230V, tak, aby móc podłączyć laptopa, ładowarki do baterii, etc. Pojazd posiada także drugi akumulator. Akumulatory są wpięte równolegle i mają osobne wyłączniki. Można zatem uruchomić silnik na jednym, a potem przełączyć na drugi, wyładowany, który będzie się ładować w czasie jazdy. Na wyposażeniu auta znalazł się również autorski dwustrefowy system nagłośnienia. Rozwiązanie zapewnia osobne pokrętła sterowania głośnością w szoferce i części pasażerskiej.

12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób  / Fot. zu
12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób / Fot. zukiemprzezswiat.pl

- W każdym miejscu zagadką jest dla nas jakość paliwa. W Żuku nie ma sondy lambda i automatyki. Silniki gaźnikowe są ustawiane na konkretny rodzaj paliwa, a na innym może się okazać, że pracują gorzej. Ogromny problem z benzyną był w Maroko, gdzie głównym paliwem jest olej napędowy. Benzyna jest kiepskiej jakości i mocno zanieczyszczona. W trasie musieliśmy wymienić gaźnik, naprawić zapchaną pompę paliwa, a nawet wymienić filtr paliwa, który po 1000 km tak się zapchał, że w ogóle nie przepływała przez niego benzyna – wspominają członkowie ekipy. Warto dodać, że Żuk posiada także instalację gazową. Do dyspozycji jest m.in. 55-litrowy zbiornik na benzynę plus 20-litrowy kanister, oraz 100-litrowa butla na gaz. - Jeśli będziemy mogli jeździć na obu paliwach, nie będziemy musieli się martwić o tankowanie. Normalnie w trasie nasz załadowany Żuk powinien spalić ok. 12-13 l benzyny na 100 km lub 15 l gazu na 100 km. W górach to spalanie rośnie, wpływ na to ma też jakość paliwa. W skrajnych przypadkach spalanie może dojść do 20 l/100km – komentuje załoga.

Sukces tkwi w prostocie?

12 000 km, kilka krajów i jeden Żuk. Tak w skrócie można przedstawić projekt podróżniczy realizowany przez ekipę siedmiu zakręconych osób  / Fot. zukiemprzezswiat.plJak twierdzi Żuk jest samochodem, w którym trzeba myśleć podczas jazdy. Nie ma tu automatyki, komputera podkładowego etc. To kierowca musi spełniać rolę wszystkich tych wspomagaczy, które są montowane we współczesnych autach. Uczestnicy wyprawy podkreślają, że mocną stroną Żuka przede wszystkim jego prostota. Jest to samochód stosunkowo wysoko zawieszony, więc drogi kiepskiej jakości też nie będą stanowiły przeszkody nie do przejścia – Samochód przygotowaliśmy po swojemu na podstawie doświadczeń z wielu poprzednich wypraw, remontując lub usprawniając prawie każdy podzespół samochodu. Należy jednak pamiętać, że my nie będziemy konkurować z nikim w zdobywaniu nagród. Damy z siebie tyle, na ile pozwolą nam możliwości nasze i Żuka. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale trzeba sobie stawiać wyzwania i pokonywać kolejne kilometry – podsumowują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty