To dobra wiadomość dla kierowców, którzy będą mogli dłużej jeździć autostradą bez płacenia, ale zła dla Skarbu Państwa, który liczył na zyski z tego tytułu. nto dotarła do dokumentów, z których wynika, że wprowadzenie opłat na A4 od początku roku jest nierealne.
Przyczyną są duże opóźnienia w budowie bramek i infrastruktury, dzięki której kasowanie kierowców będzie możliwe. Inspektorzy, którzy nadzorują budowę z ramienia Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, mają całą listę zarzutów do wykonawcy, którymi są koncerny Strabag i Egis.
- Na budowach jest zbyt mało pracowników i sprzętu - mówi Michał Wandrasz, rzecznik opolskiego oddziału GDDKiA. - Na większości budów firma pracuje tylko przez jedną zmianę, tymczasem w kontrakcie zapisane jest, że prace mają być prowadzone od godz. 6.00 do 22.00. To sprawia, że opóźnienia pogłębiają się z miesiąca na miesiąc.
Inspektorzy z GDDKiA wielokrotnie wzywali wykonawcę do przyspieszenia tempa prac i zwiększenia liczby pracowników. Ale wykonawca do zaleceń się nie zastosował.
Efekt jest taki, że np. budynek w Nogowczycach, w którym miały być pobierane opłaty od kierowców, wciąż stoi w stanie surowym. A żeby system poboru opłat zadziałał, gotowe muszą być wszystkie bramki od Gliwic aż po Wrocław.
Niedawno na jaw wyszły dodatkowe problemy. Kanały teletechniczne, którymi biegnąć miały pod ziemią kable, okazały się niedrożne. Zostały one wykopane podczas budowy autostrady, dziś w wielu miejscach są zasypane i trzeba to naprawić.
Problem w tym, że nawet jeżeli bramki będą gotowe pod koniec grudnia, to firma Kapsch, która wyznaczona została do ich obsługi, będzie potrzebowała kolejnych tygodni, żeby zainstalować sprzęt. W związku z tym wprowadzenie opłat na A4 może się opóźnić od trzech miesięcy do nawet pół roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?