Jagiellonia Białystok dalej rozdaje karty w walce o mistrzostwo Polski, Korona Kielce jeszcze nie spadła

Jacek Czaplewski
Jacek Czaplewski
Jagiellonia ugrała "zwycięski" remis w Gliwicach
Jagiellonia ugrała "zwycięski" remis w Gliwicach FOT ARKADIUSZ GOLA
Sobota mogła, ale ostatecznie nie wyłoniła nowego mistrza Polski. Nie doszło też do zamiany miejsc w tabeli PKO Ekstraklasy, choć Śląsk Wrocław rzeczywiście wywarł presję, a Jagiellonia Białystok pod koniec wyjazdowego meczu z Piastem Gliwice wpadła w poważne tarapaty. O losach tytułu zadecyduje finałowa kolejka, do której to drużyna z Podlasia przystąpi z uprzywilejowanej pozycji.

Blisko 38 tys. kibiców dopingowało Śląsk Wrocław w sobotnie popołudnie. Zespół Jacka Magiery stanął na wysokości zadania, pokonując w deszczu wciąż niepewnego utrzymania Radomiaka Radom 2:0. Przed przerwą do siatki trafił obrońca Jehor Macenko, po którym w drugiej połowie poprawił Nahuel Leiva. - To był gol sezonu! - przekonywał go potem w szatni trener bramkarzy Maciej Sikorski. Hiszpan istotnie uderzył nie do obrony, zza pola karnego, po krótkim rozegraniu rzutu rożnego. Piłka nim wpadła do siatki to obiła jeszcze lewy słupek. Goście kończyli grę w dziesiątkę, bo sędzia Bartosz Frankowski ukarał drugą żółtą kartką Damiana Jakubika za... ironicznie oklaski, którymi obrońca próbował zdyskredytować jego decyzję o kartce za faul na Łukaszu Bejgerze.

Śląsk dosłownie przez chwilę miał prawo czuć się liderem. Zaraz po nim do swojego meczu przystąpiła bowiem Jagiellonia Białystok, mająca dotąd dwa punkty więcej i lepszy bilans spotkań bezpośrednich. Drużyna Adriana Siemieńca grała do bólu przeciętnie, jakby kalkulując to, co może zyskać albo stracić. To się zemściło. Strachu napędził jej Michael Ameyaw, oddając w 77 minucie fantastyczny strzał w okienko, po którym Piast Gliwice objął prowadzenie. Właśnie za sprawą skrzydłowego na szczyt tabeli powrócił Śląsk. Nie na długo. Tuż przed ostatnim gwizdkiem przy Okrzei do wyrównania doprowadził Jesus Imaz świętujący pod sektorem gości z 2 tys. kibiców. To Jagiellonia ma tytuł na wyciągnięcie ręki; wystarczy, że w przyszłą sobotę (25 maja) wygra u siebie.

Który scenariusz zakłada natomiast triumf Śląska tak jak w 2012 roku? Przede wszystkim wicelider musi zapunktować w Częstochowie z ustępującym mistrzem, czyli Rakowem, a Jagiellonia w tym samym czasie potknąć się z Wartą Poznań. Na ostatniej prostej sezonu zależna od wyników rywali jest także walcząca o byt Korona Kielce, która wygrała mecz o życie z Ruchem Chorzów. Za tydzień pokonanie Lecha w delegacji nie wystarczy do utrzymania - bezwzględnie musi przegrać jeden z rywali, na przykład wspomniany Radomiak. - Jestem przekonany, że wygramy w Poznaniu. Nie ma innej drogi - zapowiedział trener Korony, Kamil Kuzera.

Sezon skończył się już za to dla Pogoni Szczecin. Drużyna Kamila Grosickiego po porażce w finale Pucharu Polski zaprzepaściła alternatywną drogę do europejskich pucharów, remisując w piątek bezbramkowo ze Stalą Mielec. Grała lepiej, lecz na jej drodze stanął świetnie dysponowany bramkarz Mateusz Kochalski typowany do głośnego transferu. Tego samego dnia zawiódł Górnik Zabrze, który wypuścił prowadzenie, tracąc bramkę z Puszczą Niepołomice po wznowieniu z autu. Przy Roosevelta raczej nie obejrzą meczów eliminacji Ligi Konferencji. Wkrótce wyłoniony powinien zostać za to nowy właściciel, który przejmie klub od Miasta Zabrze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24