Krzysztof Hołowczyc. Rajdowiec stracił prawo jazdy

Mariusz Michalak / TVN24/x-news
Fot. Adam Wojnar
Fot. Adam Wojnar
Kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc przekroczył dozwoloną prędkość o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym. Zgodnie z przepisami stracił prawo jazdy na trzy miesiące.

Policja zatrzymała Krzysztofa Hołowczyca na Dolnym Śląsku na terenie gminy Nowa Ruda. Jak podaje RMF FM, sportowiec w obszarze zabudowanym miał poruszać się z prędkością 113 km/h. To o 63 km/h za dużo

Co na to przepisy?

Od 18 maja 2015 roku kierowca po przekroczeniu dozwolonej prędkości w obszarze zabudowanym o minimum 50 km/h, traci prawo jazdy na okres trzech miesięcy. Zostaje ono odebrane bezpośrednio przez kontrolującego policjanta na drodze. Jeżeli osoba ta będzie w dalszym ciągu prowadzić pojazd bez prawa jazdy, okres będzie przedłużony do 6sześciu miesięcy. W przypadku ponownego prowadzenia pojazdu w przedłużonym okresie, starosta wyda decyzję o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdem.

Tłumaczenie Hołowczyca

Krzysztof Hołowczyc zabrał głos za pośrednictwem swojego konta na jednym z portali społecznościowych. "Policjanci twierdzą, że według ich zapisu wideo jechaliśmy 113 km/h w terenie zabudowanym i w związku z tym zatrzymują mi prawo jazdy. Tłumaczymy im z Maćkiem Wisławskim, że jesteśmy przekonani, że nie jechaliśmy powyżej 100 km/h, że odczyt to jest ich prędkość a nie nasza, że taka metoda pomiaru nie jest precyzyjna, że są wyroki sądów w tej materii. Pokazujemy, że w radiowozie ciśnienie kół jest sporo za niskie i to też zawyża wskazywaną prędkość. To wszystko na nic. Oczywiście nie zgadzam się na przyjęcie mandatu, uważając, że pomiar był przeprowadzony nieprawidłowo. Nie zmienia to faktu, że zatrzymują moje prawo jazdy" - napisał Hołowczyc.

"Nie chcę się usprawiedliwiać, używając jakichś tanich chwytów. Rzeczywiście nie zauważyłem znaku obszar zabudowany, podobnie jak i Maciek, który jako doświadczony pilot jest na wszelkie znaki drogowe bardzo wyczulony. Być może zasłoniła nam go wymijana chwilę wcześniej ciężarówka albo po prostu zagadaliśmy się. Tak, czy owak nie jechaliśmy nadzwyczaj szybko, raczej relaksowo." - czytamy na profilu Hołowczyca.

Sportowiec wpis zakończył stwierdzeniem: "To kolejny przykład, jak ta nieprecyzyjna, obarczona wieloma wadami metoda policyjnego pomiaru prędkości, którą łatwo zafałszować choćby naciskając w trakcie pomiaru nawet na kilka sekund pedał gazu w radiowozie, może wywołać dotkliwe sankcje, szczególnie dla kogoś takiego jak ja, kto bez samochodu nie istnieje".

To nie pierwsze problemy z prędkością

W 2013 roku patrol policji zarejestrował Nissana GT-R, którym jechał rajdowiec. Na podstawie pomiaru wideorejestratorem stwierdzono, że na drodze przy ograniczeniu do 90 km/h przekroczył prędkość o 114 km/h. Krzysztof Hołowczyc odmówił przyjęcia mandatu, a sprawa znalazła finał w sądzie. Biegły wykazał, że „za wynik pomiaru prędkości należy uznać 161 km/h". Oznacza, że sportowiec na ograniczeniu do 90 km/h jechał o 71 km/h za szybko, a nie tak, jak twierdziła policja, o 114 km/h.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty