- Udało mi się zaliczyć plac manewrowy. Szczęśliwy wyjechałem na miasto - opowiada pan Aleksander. - Podczas jazdy towarzyszył mi mój instruktor. Czułem się pewny. To było na placu Pokoju. Dojechałem do skrzyżowania. Był tam znak stop. Zatrzymałem się. Byłem przekonany, że wszystko robię, jak należy. Nie miałem wątpliwości. Egzaminator jednak mnie oblał. Zupełnie nie wiedziałem dlaczego. Nie rozumiał tego także mój instruktor, który brał udział w egzaminie.
**CZYTAJ TAKŻE
Nauka jazdy: teorii nauczysz się przez internetPrawo jazdy z Czech**
- Ta decyzja była niezgodna z przepisami - zaznacza Mieczysław Karbowańczyk, instruktor pana Aleksandra. - Mój kursant prawidłowo dojechał do skrzyżowania i zatrzymał się przed znakiem stop. Przepis nie podaje, jaka to musi być odległość. Kierowca po prostu ma widzieć, co się dzieje na drodze. I w tym przypadku właśnie tak było. Według egzaminatora, jednak mój kursant zatrzymał się za daleko od znaku stop.
Pan Aleksander przygotował skargę na przebieg egzaminu. WORD nie przyznał mu jednak racji.
- Kursant nie dostosował się do znaku poziomego - linii bezwzględnego zatrzymania, oraz znaku stop - mówi Łukasz Kucharski, dyrektor WORD w Łodzi.
- W tej sprawie jako pełnomocnik złożę zawiadomienie do prokuratury o poświadczenie nieprawdy - dodaje Karbowańczyk.
Pan Aleksander zdawał egzamin u egzaminatora nadzorującego. To jeden z najsurowszych pracowników WORD. I nie zawsze nieomylny. W lutym pisaliśmy o dziewczynie, która oblała podczas wyprzedzania innego pojazdu, bo... linie na drodze były niewidoczne. Innym razem w arkuszu przebiegu egzaminu szef egzaminatorów nie potwierdził wykonania 3 manewrów, a jednak egzamin zaliczył.
Źródło: Dziennik Łódzki
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?