Kontrolerzy NIK sprawdzili, czy stacjonarne fotoradary w kraju ustawiono w miejscach, gdzie wcześniej dochodziło do wypadków i kolizji. Jak wynika z kontroli NIK, przeprowadzonej w Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) przy Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego lokalizacje, w których stoją fotoradary były wybierane na podstawie przeprowadzonych wcześniej analiz i badań.
Jednak jak donosi tygodnik "Polityka" NIK oprócz lokalizacji, przyjrzała się również działaniu fotoradarów. Okazuje się, że znaczna część z urządzeń GITD daje kierowcom duży margines błędu. Wszystko za sprawą systemu wyzwalania migawki. Fotoradary wykonywały zdjęcia tylko tym kierowcom, którzy przekraczali prędkość co najmniej 26 km/h szybciej, niż obowiązywały ograniczenia w tym miejscu. Tymczasem zgodnie z prawem minimalna tolerancja dla fotoradarów to 10 km/h.
Wynika z faktu zatrudnienia w CANARD zbyt małej liczby pracowników. Z raportu NIK wynika, że ustawienie progu tolerancji na prędkość 11 km/h powyżej dopuszczalnego limitu prędkości doprowadziłoby do dwustuprocentowego wzrostu spraw jakimi zajmuje się inspekcja drogowa.
Kontrolerzy NIK zwrócili też uwagę, że niewielu kierowców przyłapanych przez GITD płaci mandaty. O tym wiadomo już od kilku miesięcy. Właściciel pojazdu, zarejestrowanego przez fotoradar, powinien odpisać na list z CANARD i przyznać się do popełnienia wykroczenia lub wskazać innego kierowcę. Jeśli nie odpisze, GITD powinno skierować sprawę do sądu. Ale tego nie robi, bo ma za mało ludzi, a więc coraz więcej kierowców czuje się bezkarnych.
Tymczasem Łukasz Majchrzak z CANARD komentuje wyniki kontroli NIK: - Czekamy na pełen raport NIK.
(MMI, DKO)
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?