Safety Car moto.gratka.pl podczas finału Drift Open 2012

(ip)
Fot. Maciej Maroszek
Fot. Maciej Maroszek
W ubiegły weekend drifterzy biorący udział w Drift Open zakończyli zmagania, pierwszą w historii rundą uliczną tej serii, rozegraną w Wodzisławiu Śląskim. Jak się okazało, po raz trzeci z rzędu zawody zdominowali zawodnicy Valvoline PUZ Drift Team. Wymagająca trasa sprawiła, że dużo pracy miał Safety Car moto.gratka.pl. Jak zatem wyglądały zawody z perspektywy samochodu bezpieczeństwa?
Fot. Maciej Maroszek
Fot. Maciej Maroszek

Żółto matowy SEAT Leon Cupra zawitał do Wodzisławia już w piątek późnym popołudniem. Po przyjeździe na miejsce, wspólnie z sędziami zawodów, odebrana została trasa przejazdu. Jak się okazało warunki ulicznej rundy tym razem były bardzo trudne. Wysokie krawężniki, wąska droga oraz dość długi łącznik między pierwszym a drugim zakrętem sprawiały, że trasa wymagała bardzo dużych umiejętności od kierowców.

Niestety umiejscowienie zawodów w warunkach naturalnych sprawiało również kłopoty, jeśli chodzi o przejazdy między strefą serwisową, a trasą. – Obydwa te miejsca dzieliła kilometrowa droga, która była otwarta dla ruchu publicznego. W porozumieniu z policją uzgodniliśmy, że Safety Car będzie dbał głównie o bezpieczeństwo zawodników i kibiców właśnie na tym odcinku. Wiązało się to z ciągłym wahadłowym ruchem między tymi dwoma miejscami – mówił kierowca Safety Cara, Jędrzej Lenarcik.

Po porannych treningach w sobotę, przyszedł czas na kwalifikacje. Jak się okazało, obfitowały one w mniej lub bardziej groźne kraksy. Straty odnotowano tylko w sprzęcie, a wszystko dzięki świetnie zabezpieczonej trasie przez organizatora. – W piątek wyznaczyliśmy dokładnie strefy kibiców, przez co mogli oni bezpiecznie oglądać zawody, bez względu na ewentualne wypadki. Niestety pierwsza uliczna runda Drift Open stała się ofiarą własnego sukcesu. Zawody w formule „open” w takich warunkach musiały skończyć się uszkodzeniami samochodów – relacjonował Lenarcik.

Sobotnie kwalifikacje dokończono w niedzielę rano. Ich zwycięzcą okazał się Marcin Mospinek, zaraz przed kolegą z zespołu Valvoline PUZ Drift Team, Grzegorzem Hypkim. Zawodnicy Ci nie mieli również większych problemów, by wspólnie awansować do półfinałów całych zawodów. Gdy już wszyscy zacierali ręce, do bratobójczego pojedynku między dwoma liderami cyklu, niespodziewanie Marcin Mospinek odpadł w walce z Adrianem Pękalą z MGarage Drift Team. W finale pocieszenia, Mospin spotkał się z innym przedstawicielem MGrarage, Michałem Wojtanem. Niestety w dogrywce doszło do najpoważniejszego wypadku podczas całych zawodów, w których Marcin zwichnął sobie rękę.

Fot. Maciej Maroszek
Fot. Maciej Maroszek

- To jest Motorsport. Szliśmy wszystko, co mogliśmy w tych warunkach. Jechaliśmy coraz bliżej band, bo każdy z nas miał chrapkę na trzecie miejsce. Niestety w dogrywce Michał urwał zawieszenie po spotkaniu z wysokim krawężnikiem. Nie było miejsca by się uratować i uderzyłem w niego. W momencie wypadku wyrwało mi kierownicę z rąk, czego skutkiem jest zwichnięta ręka. Wszystko jest jednak OK. Ważne, że zdobyłem trzecie miejsce i drugie w klasyfikacji generalnej – mówił po wypadku uśmiechnięty Marcin Mospinek.

W finale Adrian Pękala trafił na Grzegorza Hypkiego. Hypki "pomścił" swojego kolegę z zespołu i wygrał po dogrywkach z Adrianem, dzięki czemu po raz drugi w tym roku stanął na najwyższym miejscu podium w rundzie Drift Open oraz wygrał całą serię.

W niedzielę, podczas drugiej sesji kwalifikacyjnej oraz zawodów, na brak zadań nie mógł narzekać również Safety Car – Te zawody potwierdziły w 100% zasadność wprowadzenia Safety Cara do Driftingowych Mistrzostw Polski i Drift Open. Gdyby nie praca jaką wykonał samochód bezpieczeństwa zarówno na trasie zawodów, jak i na drodze między parkiem serwisowym, a startem do odcinka, nigdy nie bylibyśmy w stanie przeprowadzić tych zawodów w bezpieczny sposób. Chciałbym podziękować serwisowi moto.gratka.pl, marce Valvoline oraz firmie Masterlease, że mogliśmy korzystać z Safety Cara w trakcie całego sezonu. Osobiście nie wyobrażam sobie już zawodów bez naszej żółtej Cupry – mówił po

Fot. Maciej Maroszek
Fot. Maciej Maroszek

zakończeniu zawodów Bartosz Kasprzyk, organizator Drift Open.

- Przez cały weekend dokładaliśmy wszelkich starań, by te zawody były przeprowadzone sprawnie i bezpiecznie. Niestety takich sytuacji, jak ta z wypadku Marcina Mospinka i Michała Wojtana, nie można czasem uniknąć. Minimalizowaliśmy ryzyko, ale rundy uliczne rządzą się swoimi prawami. Mimo wszystko trzeba się cieszyć, że skończyło się tylko na zwichnięciu i dużym strachu. Gratulacje dla zwycięzców! Mam nadzieję, że wrócimy tu za rok! – mówił bezpośrednio przed powrotem do Warszawy, kierowca samochodu bezpieczeństwa, Jędrzej Lenarcik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty