Safety Car moto.gratka.pl w Karpaczu

(ip)
Fot. Krzysztof Mikołajczyk
Fot. Krzysztof Mikołajczyk
W miniony weekend odbyła się czwarta runda Driftingowych Mistrzostw Polski. Była to oczywiście runda górska, po raz drugi rozegrana na ulicach Karpacza, u podnóża Hotelu Gołębiewski. Niestety, ta najbardziej widowiskowa i już kultowa impreza driftingowa w naszym kraju, stała się ofiarą własnego sukcesu. Duża liczba kibiców na trasie oraz padający deszcz sprawiły, że Safety Car moto.gratka.pl miał wyjątkowo dużo pracy nie tylko na torze, ale również poza nim.
Fot. Krzysztof Mikołajczyk
Fot. Krzysztof Mikołajczyk

Pierwszy dzień zawodów przywitał kierowców bardzo niesprzyjającą pogodą. Ulewny deszcz sprawił, że zbliżające się treningi stały pod dużym znakiem zapytania. Jednak organizatorzy, wraz z zawodnikami, podjęli decyzję o ich przeprowadzeniu. Zaraz po ich rozpoczęciu, załoga Safety Cara stanęła przed nietypowym zadaniem. Groźnie wyglądający wypadek wydarzył się nie na trasie zawodów, lecz drodze dojazdowej między strefą serwisową, a startem do odcinka.

- Wspólnie z Policją zabezpieczaliśmy start do odcinka. Gdy zamknęliśmy drogę, by nie przeszkadzać w trening,u udaliśmy się do strefy serwisowej drogą publiczną, służącą drifterom jako „dojazdówka”. Na jednym z zakrętów byliśmy świadkami wypadku. Jako, że byliśmy jednymi z pierwszych na miejscu, zorganizowaliśmy pomoc oraz poinformowaliśmy organizatorów o zdarzeniu – mówił Jędrzej Lenarcik, kierowca Safety Cara w barwach moto.gratka.pl, Valvoline oraz Masterlease. W kraksie brał udział samochód osobowy oraz autobus. Całe szczęście nic poważnego się nie stało, a Policja nie musiała zamykać drogi. To na pewno zdezorganizowałoby przeprowadzenie treningów.

Niestety na trasie samych zawodów, złe warunki atmosferyczne, też dały o sobie znać. O ile w treningach mieliśmy kilka niegroźnych wypadków, o tyle w kwalifikacjach, na przesychającym asfalcie mieliśmy bardzo dużo incydentów. Ostatni z nich miał miejsce na sam koniec drugiego dnia zawodów, kiedy to Maciej Jarkiewicz w efektowny sposób dachował.

Runda w Karpaczu, po zeszłorocznym sukcesie, zgromadziła jeszcze większą liczbę kibiców niż rok temu. – To było wspaniałe, patrzeć, jak sznur samochodów ciągnie przez cały Karpacz, by dotrzeć na zawody. Przyznam, że jeszcze nigdy nie widziałem tak zapchanego kurortu. Niestety większość kibiców nie była świadoma zagrożeń, jakie na nich czyhają. Wraz z całym zespołem zabezpieczenia trasy robiliśmy wszystko, aby utrzymać porządek na trasie. Śmiem twierdzić, ze gdyby nie nasz SEAT Leon Cupra oraz dwa samochody Wsparcia Technicznego, zawody mogłyby się nie odbyć – opowiadał Lenarick.

W związku z tłumem kibiców i brakiem subordynacji, organizatorzy zdecydowali się na skrócenie zawodów z TOP32 do TOP16. – Niestety, nie pozostało nam wiele czasu na rozegranie zawodów. Wszystko przez wędrówki widzów po trasie. To była jedyna słuszna decyzja.

Zawody, mimo kilku kolizji, zostały dokończone i zakończyły się sukcesem Macieja Bochenka z BudMat Auto RB Team, drugi był Paweł Trela, trzecią lokatę zajął Grzegorz Hypki z Valvoline PUZ Drift Team.

– Nie możemy narzekać. To były wspaniałe zawody, mimo wielu mrożących krew w żyłach sytuacji. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłym roku Polska Federacja Driftu przyłoży większy nacisk na odseparowanie kibiców od trasy. Wielkie gratulacje dla wszystkich zawodników! Pokazali, że Polacy są najlepszymi drifterami w Europie. Mam nadzieję, że wrócimy do Karpacza już za rok! – skończył kierowca Safety Cara moto.gratka.pl.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty