Same złe wieści. Felieton Ryszarda M. Perczaka

Ryszard M. Perczak
Krzysztof Hołowczyc / Fot. Marek Szawdyn
Krzysztof Hołowczyc / Fot. Marek Szawdyn
No i stało się. Policja zabrała prawo jazdy Hołowczycowi. Złapano go podczas jazdy przez Nową Rudę z prędkością 113 km/h, choć wolno było tylko 50 km/h.

Gdybym ja był policjantem i przyłapał byłego rajdowca na takim wykroczeniu, to pewnie bym mu prawa jazdy nie zabierał. Wydaje mi się, że Hołek jadąc nawet 150 km/h jest bezpieczniejszy niż pijany kierowca starego BMW poruszający się trzy razy wolniej. Niestety mało poważne tłumaczenia eksrajdowca nie poprawiły mu sytuacji, a teraz jeszcze leje się na jego głowę fala hejtu. My Polacy nie lubimy znanych, bogatych i jeszcze do tego przystojnych, więc i tę dodatkową karę musi wziąć na klatę, skądinąd sympatyczny pan Krzysztof. Swoją drogą niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który jedzie w terenie zabudowanym ile trzeba...

Fot. Archiwum
Fot. Archiwum

Na tym niedobrych wieści nie koniec. Tuż przed tegorocznym salonem samochodowym w Genewie pojawiła się informacja, niestety tak samo prawdziwa jak ta, że Hołowczyc musi teraz chodzić pieszo, że z wystawowych stoisk znikną modelki. Mówiło się, że przy prezentowanych samochodach będą jedynie hostessy w strojach nie budzących wątpliwości co do pełnionych przez nie ról. Kompetentne, uzbrojone w tablety miały jedynie udzielać informacji co do wymiarów, pojemności silników i ceny poszczególnych modeli, zamiast wdzięczyć się do fotoreporterów, by ci zwrócili na nie uwagę, a pośrednio na stojące obok nich auta. Według twórców tego rozwiązania targi samochodowe mają być poważna imprezą branżową, a nie targowiskiem dwuznacznych wystąpień mniej lub bardziej odzianych pań. Byłem na tegorocznym genewskim salonie i wprawdzie niektórzy wzięli sobie to do serca, modelki odsyłając do domu. Nie brakowało za to przyodzianych w mundurki hostess. Niektórzy z dziennikarzy wzdychali do dawnych lat, gdy na salonach co krok można było zrobić zdjęcie takiej dziewczynie, że od razu mogło trafić co najmniej na okładkę.

W minionym tygodniu przeczytałem, i to jest kolejny powód do smutku, że wśród podróbek zalewających nasz rynek są również... opony i akumulatory. Myślałem, że oszustów interesuje wyłącznie podrabianie perfum i markowych majtek. Świat doprawdy staje na głowie. Co ciekawe na razie nikt z tym tzn. fałszowaniem ogumienia i baterii nic nie robi. Być może nie wiedzą, tak jak niedawno jeszcze ja nie byłem tego świadom? Martwi mnie jednak co innego. O ile fałszywy akumulator to w najgorszym wypadku dodatkowy wydatek na zakup nowego, prawdziwego, o tyle podrobiona opona, to coś znacznie poważniejszego. Podejrzewam, że w nich podrabia się nie tylko logo, ale również fałszuje skład, a to może oznaczać tragedię.

Zobacz także: Testujemy Lexusa LC 500h

Na koniec jeszcze informacja, którą nie wiedzieć jak zaklasyfikować, jako dobrą czy złą. Otóż w Turkmenistanie władza postanowiła zabronić ludziom jeździć... czarnymi autami. Według tamtejszych wierzeń ten kolor ma przynosić ludziom pecha. Specjalnymi przepisami wyznaczono czas, do którego wszystkie czarne auta mają zniknąć z turkmeńskich dróg. Teraz tamtejsi lakiernicy mają pełne ręce roboty. Póki co u nas tzn. w Europie jeszcze można mieć czarny samochód, ale nie wiadomo jak długo. Kiedyś też wydawało się, że modelki na targach będą wieczne, i co?

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty