7 sekund chwały, czyli Golf szybszy od Lambo

Łukasz Dziemidok
Cykl Night Power GP 2013 to cztery wakacyjne imprezy poświęcone wyścigom „spod świateł”. Jednak nie tym, które naruszają zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego. Zamknięta droga, policja, karetki, profesjonalny pomiar czasu, biletowane strefy kibica i przede wszystkim prawie 80 zmodyfikowanych aut robiących dużo hałasu i rozpędzających się w zawrotnym tempie. Organizatorzy postarali się, aby trzecia tegoroczna runda w Łomży, zaplanowana na 10 sierpnia, była prawdziwym show i przyciągnęła jak najwięcej ludzi.
Fot. Organizator
Fot. Organizator

Jednej rzeczy nie da się jednak nigdy zaplanować - pogody. Po wielkich upałach akurat w tę sobotę przyszła zmiana frontu i od rana zachmurzone niebo nie zwiastowało niczego dobrego. A gdy dwie  godziny przed 16, oficjalnym początkiem zabawy, zaczęło padać, nerwowo zrobiło się nie tylko w Biurze Zawodów. Zawodnicy, początkowo zadowoleni z korzystnie wpływającego na osiągi ich maszyn ochłodzenia, przy opadach tak intensywnych, że wszystkie namioty gastronomiczne pękały od nadmiaru szukających schronienia widzów, nie za bardzo byli przekonani do wyścigów w takich warunkach. Szczególnie Ci w mocno zmodyfikowanych autach, z mocami przekraczającymi 500 a nawet 1000 KM. Takie wynalazki, obute w specjalne dragowe slicki, mające duży problem z trakcją na suchym asfalcie, na mokrym stają się po prostu niebezpieczne.

Nasz Democar, po raz pierwszy pełniący rolę samochodu bezpieczeństwa na tego typu zawodach, miał od początku dużo roboty. Co chwilę wyruszał z osobami funkcyjnymi na skrupulatną kontrolę trasy, zatrzymując się niemal co kilka metrów. Ulica, na której miały się one odbyć - nomen-omen o nazwie Spokojna - ma nową nawierzchnię i dobrą kanalizację, co okazało się zbawienne, gdy w końcu przestało padać. Zawody mogły się w końcu rozpocząć, choć z półtoragodzinnym poślizgiem. Wcześniej, Democar wykonał kilkanaście przejazdów "rozjeżdżających" wodę, po czym stanął na czele kolumny otwierającej imprezę. Kierowcy z zadowoleniem powrócili do slicków na osiach napędowych swoich aut i ochoczo ruszyli do rywalizacji.

Wyścigi na 1/8 mili to specyficzne zawody. Zdawać by się mogło, że chodzi jedynie o osiągi sprzętu, którym pojawimy się na starcie. Nie do końca. Co prawda można kupić np. Nissana GTR, który nawet bez modyfikacji jest piekielnie szybki, ale niewspółmiernie mniejszym kosztem, przy odpowiedniej determinacji, wiedzy i nakładzie pracy, zrobić z najzwyklejszego Volkswagena czy Hondy maszynę do wygrywania takich imprez. Fantazja w tej mierze nie ma granic i może to być zarówno projekt do podstawowych klas MINI lub STREET, z pewnymi ograniczeniami regulaminowymi. Lecz równie dobrze również do OPEN, gdzie np. Polo z centralnie umieszczonym silnikiem VR6 i napędem na tylną oś z powodzeniem staje w szranki z Corvettą, Porsche, czy nawet Lamborghini. W Łomży największy aplauz zbierał również przerobiony na „tylnonapędowca”, bardzo mocny Golf II, który na nieco ponad 200 metrowej trasie odjeżdżał Lamborghini Gallardo o ponad pół sekundy, notując drugi czas całych zawodów (7,137 s.). Rekordzistą był czarny Nissan GTR z czasem 7,113 s.

Fot. Organizator
Fot. Organizator

Najpopularniejsza obiegowa opinia o tego typu wyścigach, to że wygrywa moc, a kierowca musi umieć tylko trzymać gaz i zmieniać biegi. Ciekawym doświadczeniem okazało się zweryfikowanie tego na własnej skórze startując Democarem w nieparzystej liczbowo klasie z pozbawionym rywala zawodnikiem. Mimo, iż wynik nie był brany do klasyfikacji, to oczywiście nasza Cupra i jej kierowca chcieli jak najlepiej reprezentować barwy swoich patronów - serwisów moto.gratka.pl, motofakty.pl i firmy DRIFT. Okazuje się, że takie sprinty wymagają nie tylko mocnej maszyny, ale również psychiki i techniki. Bardzo ważny jest czas reakcji na starcie, gdzie wynik powyżej pół sekundy należy do słabych. A gdy się zagapimy, mocniejsze dodawanie gazu tylko zwiększy buksowanie kół, przez co również najprawdopodobniej źle przepniemy bieg i... po wyniku.

Wszystko odbywa się błyskawicznie, wymaga wprawy i najlepszym potrafiącym na niewielkim poślizgu (pożądanym) wystrzelić ze startu po 0,012 s. (rekord w Łomży) należy się szacunek. Nasza 300-konna Cupra wstydu nie przyniosła, ale błędy nowicjusza były ewidentne. Na następne zawody należałoby pomyśleć o slickach, wyprutym wnętrzu, większej turbinie, intercoolerze, nowym mappingu i... tak potrafi wciągać ta zabawa!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty