Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auto trzeba pomacać. Felieton Ryszarda M. Perczaka

Ryszard M. Perczak
Fot. Łukasz Szewczyk
Fot. Łukasz Szewczyk
Zakończone w zeszłym tygodniu targi Poznań Motor Show po raz kolejny uświadomiły nam, jak wielki jest samochodowy głód Polaków. Mimo iż każde z wystawianych tam aut zostało już wcześniej dokładnie i na wszystkie możliwe sposoby obfotografowane, obfilmowane i opisane w mediach, to jednak i tak ponad 135 tysięcy ludzi chciało je „na żywo” zobaczyć i dotknąć.

Nie dotyczy to oczywiście moich kilku zblazowanych kolegów po fachu, którzy już wszystko widzieli, wszystko wiedzą i taka prowincjonalna impreza, jak salon w Poznaniu niczego nowego do ich światowego życia nie wniesie. Może dlatego wystawcy stawali na głowie, aby im nieba przychylić, jak chociażby Porsche fundujące niektórym obiad przygotowywany przez samego Modesta Amaro. Podawano skromne (perliczki), ale warte tej jedynej, jak na razie w polskiej gastronomi gwiazdki Michelina. Mistrz Amaro uwijał się w kuchni i tylko na czas parominutowej wizyty jakiego VIP-a opuścił swoje polowe królestwo zorganizowane na zapleczu stoiska Porsche.

Wracając jednak do salonu. Niech sobie mówią, że internet zabija relacje człowiek-człowiek, ale na pewno nie dotyczy to kontaktu na linii człowiek-samochód. Zobaczyć, powąchać albo nawet wsiąść na chwilę za kierownicę i potem wrócić do znajomych, by rzucić niechcący: siedziałem już w nowym Porsche Panamera Sport Turismo.

Poznań to jeszcze nie Frankfurt czy Genewa, ale nie musi mieć już wobec tamtejszych salonów kompleksów. Wprawdzie w tym roku salon genewski oglądało ponad 700 tysięcy ludzi, a przez tereny targów poznańskich przewinęło się kilka razy mniej, ale na usprawiedliwienie ten nasz ma to, że tamta impreza trwała dwa tygodnie, a u nas... trzy dni. Kto wie jaki byłyby wynik w stolicy Wielkopolski, gdyby targową ekspozycje udostępnić na podobny okres?

Poznań Motor Show dowiódł jeszcze jednego, a mianowicie tego, że samochody owszem przyciągają, ale jeszcze lepszym magnesem są kręcące się przy nich dziewczyny. Przykładem niech będzie tegoroczne stoisko Kia. W Poznaniu marka ta pokazywała wprawdzie urodziwego Stingera, ale była miejscem pielgrzymek (nie tylko panów) jeszcze z innego powodu. Otóż za sprawą efektownej oprawy w postaci kilku wcale nie tak skąpo odzianych pań. Dziewczyny się uśmiechały, poprawiały dekolty, a ludzie robili zdjęcia. Ale aby nie było, że przyszli popatrzeć tylko na kształtne piersi oglądali także samochody. Ostrzegamy jednak potencjalnych naśladowców koreańskiej marki. Jeśli przedobrzą z urodą modelek lub z ich okryciami to może dojść do sytuacji, że auta naprawdę zejdą przy nich na drugi, a nawet trzeci plan, a przecież na targach motoryzacyjnych nie o to chodzi.

Na koniec jednak poważnie. Powodzenie targów w Poznaniu jest także skutkiem tego, że coraz mniej Polaków kupuje nowe samochody, gdyż je na nie po prostu nie stać. Jeśli zajrzeć w statystyki Samaru to okazuje się, że indywidualny nabywca stanowi zaledwie kilka procent z tych ponad 400 tysięcy, którzy w zeszłym roku stali się posiadaczami nowych aut osobowych. Za to w tym samym czasie ściągnięto na lawetach ponad milion starych lub porozbijanych, ale za to tanich samochodów z zagranicy.

Warto wiedzieć: Elektryczny samochód w Polsce. Czy ma to sens? Źródło: TVN Turbo/x-news

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty