Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auto z USA. Fakty i mity. Kompendium wiedzy

Jakub Mielniczak
Mimo, że dolarowi daleko do cenowego dołka z końca pierwszej dekady lat dwutysięcznych, Polacy wciąż bardzo chętnie sprowadzają samochody zza oceanu. Widać to w ogłoszeniach, gdzie Stany Zjednoczone to jeden z głównych rynków importu. O czym należy wiedzieć, decydując się na zakup takiego pojazdu?

Auto z USA. Co i jak sprowadzić?

Auta najchętniej importowane z USA można podzielić na dwie główne grupy. Pierwszą z nich są stosunkowo młode samochody marek premium. Do najczęściej sprowadzanych należą zatem BMW, Audi, Mercedesy, nieco rzadziej Infiniti i Lexusy. Wiele z nich to auta o podwyższonym nadwoziu. Powszechna moda na SUV-y ma bezpośrednie przełożenie na sytuację importową. Drogi SUV (najczęściej uszkodzony), nawet po doliczeniu kosztów sprowadzenia i naprawy będzie tańszy niż jego odpowiednik, pochodzący z polskiego salonu.

Drugą, liczną grupą są klasyki. Nie tylko amerykańskie. Równie chętnie, co Chevrolety Corvette, Camaro, Dodge Chargery, czy Fordy Mustangi sprowadzane są klasyczne BMW serii 6 E24, czy Mercedesy SL R107. Stany zachowania - różne. Przeważają auta do mniejszego lub większego remontu, chociaż można też trafić na egzemplarz po renowacji. W tym przypadku ważne, by sprawdzić jej jakość. W przypadku aut klasycznych, szczególną popularnością cieszą się samochody sprowadzane z ciepłych rejonów, np. Florydy. Cechuje je brak korozji, jednak często mają wypalony słońcem lakier, czy popękaną, wypłowiałą tapicerkę.

Co do samego zakupu - zdecydowanie najłatwiej skorzystać z usług firmy wyspecjalizowanej w sprowadzaniu aut zza oceanu. Cena importu jest uzależniona od wielu zmiennych, m.in. stanu, w którym interesujące nas auto się znajduje, portu docelowego w Europie (najczęściej Bremerhaven lub  Rotterdam), oraz od pojemności silnika. Można przyjąć, że koszt zawiera się w przedziale 1000-2500 dolarów. Do tego należy doliczyć akcyzę, cło i podatek VAT.

Auto z USA, a auto z Europy - różnice

Fot. Pixabay.com
Fot. Pixabay.com

Pierwszą, oczywistą różnicą są jednostki, które widzimy na prędkościomierzu i liczniku przebiegu. O ile w przypadku względnie nowych aut, bez większego trudu da się przeprogramować mile na kilometry, tak w przypadku klasyka pozostaje pogodzenie się z tym stanem rzeczy, ewentualnie wymiana zestawu wskaźników na pochodzący z odmiany europejskiej. Niektóre prędkościomierze mają podwójne skale - jedna w milach, druga w kilometrach na godzinę.  Kolejną różnicą jest wyświetlacz klimatyzacji - próżno na nim szukać stopni Celsjusza. Jednostką temperatury są stopnie Fahrenheita. Odbiorniki radiowe działają wyłącznie na nieparzystych częstotliwościach (np. 91,1, 91,3, 91,5 Mhz), dlatego nie wszystkie stacje radiowe będą odbierane.

Dużo różnic znajdziemy w oświetleniu. Przede wszystkim, w USA obowiązują symetryczne światła mijania. W niektórych autach wystarczy przestawić przesłonę wewnątrz reflektora, inne wymagają przeróbki lamp lub ich wymiany na pochodzące z wersji europejskiej. W niektórych modelach pojazdów, np. BMW wraz ze światłami pozycyjnymi zapalają się pomarańczowe kierunkowskazy przednie. Taki stan rzeczy jest niedopuszczalny wg. przepisów europejskich. W tym przypadku najczęściej wystarczy przekodowanie sterownika oświetlenia. W niektórych autach spotyka się także czerwone kierunkowskazy tylne - także niedozwolone z punktu widzenia europejskich przepisów. W tylnym oświetleniu spotkamy jeszcze jedną różnicę - brak światła przeciwmgielnego. Z oceanem nie jest ono wymagane, więc by dostosować auto do naszych przepisów, powinniśmy je zamontować.

Kolejna uwaga dotyczy opon. Z racji tego, że prędkości „autostradowe” osiągane w USA są niższe niż te, którymi poruszamy się na Starym Kontynencie, producenci montują do samochodów ogumienie o niższej jakości. Nawet „na oko” nowe i dobrze wyglądające opony przy pierwszym deszczu mogą okazać się niebezpieczne i wymagające wymiany. Inne różnice, w zależności od marki, mogą dotyczyć układu hamulcowego (mniej wydajny), czy wykończenia wnętrza (gorszej jakości). Bywa, że wersje silnikowe oferowane za oceanem różnią się od europejskich. W razie awarii może się okazać, że sprowadzenie części potrwa nieco dłużej.

W przypadku klasyków, warto zwrócić uwagę, że amerykańskie wersje europejskich samochodów często są wyposażone w tzw. five miles bumpers. Regulacje dotyczące bezpieczeństwa wymusiły projektowanie ogromnych, odstających zderzaków, których urok jest dyskusyjny. Co ciekawe, nawet współczesny supersamochód Bugatti Chiron na rynku amerykańskim sprzedawany jest z oszpecającym jego tył dwuczęściowym zderzakiem.

Auto z USA. Jak je sprawdzić?

Fot. Pixabay.com
Fot. Pixabay.com

Sprawdzenie historii samochodu powinno być pierwszym i obowiązkowym krokiem przed jego ewentualnymi oględzinami. Najłatwiej zrobić to w jednej z wyspecjalizowanej w tym firm, np. carfax.com. Ta działa od przeszło 30 lat, zbierając dane m.in. od ubezpieczycieli, warsztatów, instytucji państwowych. Płacąc 40 euro, otrzymujemy raport, w którym oprócz zdjęć z aukcji w USA mogą się znaleźć informacje o przebiegu ubezpieczenia, szkodach, a także stan licznika kilometrów. Oczywiście, oprócz tego, można spróbować sprawdzić historię serwisową w ASO. Może się jednak okazać, że w przypadku niektórych marek, dane serwisowe dla egzemplarzy pochodzących z USA będą niedostępne.

Auto z USA. Na co uważać?

Powiedzmy wprost - sprowadzanie zza oceanu w miarę młodych samochodów, które były nieuszkodzone nie jest opłacalne. Podstawową kwestią jest zakres uszkodzeń i jakość naprawy. Śledzenie profili społecznościowych firm zajmujących się pomocą w zakupie używanych aut (jak np. Bimmer Check) daje niestety smutny wniosek - bardzo dużo aut przeszło poważne wypadki, nie brakuje też egzemplarzy po pożarze oraz powodzi. Inna sprawa, że wysokie koszty robocizny w USA powodują, że nawet niewielkie uszkodzenia są często powodem do określania szkody całkowitej. Taki samochód w Polsce może być naprawiony taniej, zgodnie z technologią producenta. Nie będzie on stanowił później zagrożenia dla użytkownika. Obowiązkowe sprawdzenie jakości naprawy w przypadku auta z USA należy przeprowadzić ze zdwojoną uwagą. Ci, którzy mają zaufany serwis mogą kupić auto uszkodzone i zlecić naprawę we własnym zakresie. Decydując się na auto z USA należy mieć na uwadze jeszcze jedną rzecz. Przy odsprzedaży, raczej nie uda się uzyskać ceny odpowiadającej egzemplarzowi z dystrybucji europejskiej w podobnym stanie technicznym.

Auto z USA. Podsumowanie

Mimo, że na pierwszy rzut oka jakość oferty rynkowej samochodów importowanych z USA może budzić pewne obawy, nie należy ich całkowicie skreślać. Najbardziej opłacalne i sensowne jest sprowadzenie samochodu młodego, wysokiej klasy, ewentualnie auta klasycznego. „Średniaka” o wartości rynkowej 20-40 tys. zł lepiej kupić z rynku krajowego, ewentualnie sprowadzić np. z Niemiec.

Zobacz także: Taki jest Opel Corsa szóstej generacji.__

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Droga księżycowa w Gdyni, czyli Marszewska Góra

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty