Chciał kupić prawo jazdy – trafił przed sąd
Data publikacji: Autor: Małgorzata Więcek-Cebula

– Z prostej przyczyny – podkreśla asp. sztabowy Jacek Sobiecki, szef wydziału ruchu drogowego KPP w Bochni. – Taki dokument nie znajduje się w ewidencji, do której my mamy dostęp. Właściciel fałszywego dokumentu wpadnie podczas pierwszej kontroli drogowej. Nie warto więc ryzykować – dodaje naczelnik drogówki.
Takiej wiedzy nie miał zapewne 21-letni mieszkaniec Brzeska. Jego autor oferował sprzedaż dokumentu uprawniającego do kierowania samochodem.
– Brzeszczanin chciał kupić prawo jazdy, wpłacił wyznaczoną kwotę, lecz dokumentu nie dostał i to go strasznie oburzyło – wyjaśnia nadkomisarz Bogdan Chmielarz, szef wydziału dochodzeniowo-śledczego brzeskiej komendy policji, która zajmowała się tą sprawą
O tym, że został oszukany, powiadomił policję. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że funkcjonariusze potraktują go nie tylko jako oszukanego. – Sam też był oszustem, albowiem zdecydował się na zakup dokumentu, a to jest przecież ewidentne oszustwo – stwierdza naczelnik Chmielarz.
Policjanci szybko poradzili sobie z tym problemem. Młody człowiek usłyszał prokuratorskie zarzuty. Sprawa trafiła do sądu. Przed sądem młody człowiek przyznał, że nie chciało mu się uczyć i chciał szybko zdobyć prawo jazdy. Teraz musi zapłacić 600 zł grzywny. 21-latek obiecał przed sądem, że rozpocznie kurs na prawo jazdy.
Przy okazji śledczy zajęli się szajką oszustów. Sprawę prowadzi jedna z komend z Pomorza, gdzie działały osoby zajmujące się wyłudzaniem pieniędzy za podrobione prawa jazdy. Incydent ten, jak podkreślają policjanci, może być nauczką dla tych wszystkich, którzy w nielegalny sposób chcą zdobyć uprawnienia. Nawet jeśli się uda – trzeba pamiętać, że taki sfałszowany dokument to bezużyteczny świstek. O tym, że warto się postarać, by zdobyć uprawnienia, przekonuje Monika Jeziorek z Łapanowa. Kobieta cztery razy podchodziła do egzaminu. Zdawała w Tarnowie, Krakowie, a nawet Nowym Sączu. Nie miała szczęścia. Po każdej nieudanej próbie ćwiczyła. Teorię miała zaliczoną. W końcu udało się.
– Mąż teraz żartuje, że prowadzę samochód lepiej od niego. Nie mam rutyny więc jeżdżę zgodnie z przepisami – podkreśla 30-latka, która uprawnienia do kierowania samochodami ma od kilkunastu miesięcy.