Dlaczego zginął Senna?

Oskar Berezowski
15. rocznica śmierci legendy Formuły 1. Spekulacje o kulisach tragedii ciągle trwają.

Gdyby żył, miałby teraz 49 lat i był traktowany z taką atencją, jak Niki Lauda czy Michael

Dlaczego zginął Senna?

Schumacher. Trzykrotny mistrz świata Formuły 1 Ayrton Senna zginął jednak na torze Imola 1 maja 1994 r.

Do dziś przyczyny jego śmierci owiane są teoriami spiskowymi i niedomówieniami. Aurę podejrzliwości u domorosłych śledczych podsyciła sama Międzynarodowa Federacja Samochodowa, której ludzie składali niewiarygodne zeznania w sądzie. Osoby, które przynajmniej w sposób pośredni przyczyniły się do zaciemnienia śle­dztwa dotyczącego przyczyn zgonu Senny, nadal nadzorują wyścigi.

Charles Whitting był delegatem FIA podczas tragicznego Grand Prix San Marino w 1994 r. To on zezwolił na wyjęcie czarnych skrzynek z bolidu Bra­zylijczyka. Ich zapis okazał się nieczytelny, choć część osób pracujących przy oględzinach twierdzi, że skrzynki zostały zniszczone po wyjęciu ich z auta.

Whitting do dziś jest szarą eminencją podczas Grand Prix jako szef Departamentu Technicznego FIA. To on uznał także kontrowersyjne dyfuzory za zgodne z przepisami jeszcze podczas testów w Barcelonie.

Fani Senny twierdzą, że ich idol i tak pewnie zginąłby za kółkiem. Wyścigi to była jego pasja, w którą wkładał całe serce i ryzykował życiem przez większą część kariery. Jednak Brazy­lijczyk był także człowiekiem, który potrafił korzystać z uroków bogactwa, jakie stało się jego udziałem dzięki F1, i według wielu historyków zajmujących się Formułą 1, życie było dla niego największą wartością.

Kochał pieniądze i luksus. Potrafił negocjować swoje kontrakty z równą skutecznością, co walczyć na torze. Miał dwa domy na plażach w brazylijskim Angra dos Reis i portugalskim Faro. Z wielką starannością urządzał ogromną posiadłość w Tatoi niedaleko Sao Paulo. To tam miał własny tor kartingowy i jezioro, po którym szalał na nartach wodnych. Legendą obrosły jego luksusowe apartamenty w drogiej dzielnicy Sao Paulo (Jardims) i w Monako. Po świecie podróżował własnym sporym odrzutowcem.

Dlaczego ktoś o takiej pozycji i takiej pasji miałby zachować się jak samobójca 15 lat temu? Jego bolid na bardzo szybkim zakręcie Tamburello z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na zewnętrzną stronę toru, po czym roztrzaskał się o barierę.

Jak to możliwe? Tego do dziś nie wie nikt. Sezon 1994 nie był szczęśliwy dla utytułowanego Brazylijczyka. Jego Williams był konstrukcją odstająca od wymagań Senny. Zgodnie z przepisami z maszyny musiał zniknąć ABS, kontrola trakcji, aktywne zawieszenie i elektroniczny akcelerator. To te nowinki dawały Williamsowi przewagę nad konkurencją w poprzednich sezonach. Bez nich bolid był trudny do prowadzenia. Senna wyciskał z nie­go maksimum, zajmując pole position w trzech pierwszych wyścigach. Żadnego jednak nie ukończył. Przed wyścigiem w Monte Carlo sam poprosił swoją ekipę, by skróciła mu drążek kierownicy, bo poprzedni był według niego za długi. Zrobiono to naprędce.

Weekend zaczął się także fatalnie. Senna od dłuższego czasu promował młodego, zdolnego rodaka Rubensa Bar­richello. W piątek Rubens wypadł z toru i rozbił się o ścianę. Senna był bardzo zdenerwowany, a jego złość powiększył zakaz odwiedzenia kolegi w szpitalu. Gwiazdor F1 nie zamierzał go respektować i wymknął się z hotelu, a potem przeskoczył przez płot okalający szpital.

Dzień później znów na torze pojawiła się krew. Tym razem kłopoty z opanowaniem maszyny, która straciła przedni płat, miał Austriak Roland Rat­zenberger. Przy prędkości 300 km/h wbił się w bandę. Nie przeżył tego. To bardzo poruszyło Brazylijczyka. Spotkał się z innymi kierowcami i rozmawiał o potrzebie zmiany przepisów. Zawodnicy zaproponowali mu, by pokierował grupą, która pomoże stworzyć odpowiednie regulacje. Ayrton przystał na tę sugestię.

Dzień później był wyraźnie przygnieciony nadmiarem stresu. Dosyć nieoczekiwanie pozwolił się fotografować już na linii startowej. Zwykle siedział w bolidzie w kasku, skoncentrowany, nieruchomy. Tym razem zdjął go. Część komentatorów zaczęła nawet spekulacje, że Senna odmówi ścigania.

Według miejscowego prawa wyścig nie powinien się odbyć, gdyż na torze doszło do śmiertelnego wypadku. Jego odwołanie kosztowałoby jednak organizatorów i FIA miliony dolarów. Bolidy musiały ruszyć. Sumienia po tragedii Ratzenbergera miała uciszyć mniej huczna ceremonia dekoracji zwycięzcy.

Ale sam Senna chciał walczyć i to o zwycięstwo. Do kokpitu schował nawet austriacką flagę. Miał ją rozwinąć za metą i w ten sposób przypomnieć o tragedii Rolanda.

Senna do okrążenia zapoznawczego ruszył ostro. Zostawił w ten sposób na torze pas gumy. Zwykle po tym śladzie ruszał potem ze startu. Miał dzięki temu lepszą przyczepność. Tak samo było w San Marino. A jednak kilka sekund po rozpoczęciu wyścigu trzeba było go przerwać. Pedro Lamy i J. J. Lehto zderzyli się ze sobą na tyle mocno, że koło z auta Pedro, wpadając na trybuny raniło dziewięć osób. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa.

Bolidy kręciły się wówczas po torze ospale. Dziś stawkę prowadzi szybki sportowy Mercedes. Wówczas był to Opel Vectra z turbodoładowaniem, niewiele mocniejszy od tradycyjnych aut. Koła stygły. Część analityków twierdzi, że wówczas była to poważna niedogodność, bo prześwit między podłogą a jezdnią był mniejszy niż dziś. Zimne koła opuszczały nieco maszyny. Ich stabilność malała. Jednak Senna po wznowieniu wyścigu ruszył ostro.

Do tragedii doszło na trzecim okrążeniu. Kierowca atakował zakręt Tamburello z ogromną prędkością. Pędził ponad 300 km/h. W pewnym momencie jego maszyna przestała reagować na ruchy kierownicy. Późniejsze ekspertyzy wskazywały, że pękł feralny drążek. Kierowca desperacko walczył o życie, wciskając hamulec, manipulując sprzęgłem. Wszystko na nic. W ostatniej chwili wcisnął jeszcze gaz...

Wszystko to wiadomo z zapisu jednej z dwóch czarnych skrzynek. Ta zwyczajowo była przekazywana Renault, który zaopatrywał Williamsa w silniki. Skrzy­nka zapisywała głównie parametry napędu. Williams miał drugą, która zbierała więcej danych. Jednak podczas przeprowadzania badań doszło do wymazania z niej całego zapisu.

Eksperci, którzy próbowali wówczas poznać przyczyny wypadku, zaczęli coraz głośniej mówić o celowym niszczeniu dowodów. Skrzynka Williamsa w jednych zeznaniach przed sądem była cała, w innych kompletnie zniszczona. Biegli nie chcieli udzielać informacji, zasłaniając się strachem o własne życie. Autopsja wykazała, że Sennę zabiło przednie koło, które oderwało się od bolidu po zderzeniu ze ścianą i wraz z częścią zawieszenia wbiło się w kask kierowcy. Lekarze potwierdzili, że nawet gdyby zapobiegli śmierci, to Brazylijczyk byłby ciężko upośledzony w wyniku obrażeń mózgu.

Wyścig został wznowiony. Wygrał go Michael Schumacher, który na mecie nie krył radości. Część kierowców miała mu to później za złe. On nie mógł wtedy jeszcze wiedzieć o śmierci Senny, ale miał w pamięci dramat Ratzenbergera.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty