Drogi mandato-dajne

Jerzy Iwaszkiewicz
Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse
Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse
W Kanadzie jest tak, że przy największej autostradzie Trans Canada (droga nr 401) stoją wielkie, zielone tablice i na każdej z nich widnieją dwa napisy: 120 km – 100 dolarów,140 – 150 dolarów, a następnie 160 km – utrata prawa jazdy. Krótko, treściwie, każdy widzi jak jechać i czego się trzymać. W Polsce też wiadomo ale nie bardzo.

Pogoń za kierowcami przekraczającymi szybkość odbywa się u nas jak za przestępcami, w coraz większej tajemnicy. A to z tyłu

Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse
Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse

jedzie nieoznakowany samochód, a to z przodu, ale może fotografować   do tyłu, a to radar stoi co chwila przy drodze ale nie bardzo wiadomo, czy działa, czy to tylko atrapa dla postraszenia. Kontrolę prowadzi obecnie Inspektorat Transportu Drogowego i wyraźnie chce się wykazać.

Znaki określające szybkość nie są zresztą w Polsce żadną informacją, bo co chwila się zmieniają. Jest np. 80 km/h, a potem nagle, na prostej drodze pojawia się 60 km/h. Szybkość ogranicza się nie dlatego, że ma to jakiekolwiek uzasadnienie dla bezpieczeństwa na drodze,  tylko dlatego, że  akurat stoi tam  fotoradar. Tak jest m.in. na prostych i znakomicie wyremontowanych odcinkach  tzw. drogi katowickiej z Tomaszowa do Piotrkowa Trybunalskiego. Równiutko, kilka pasów, zupełnie jak w Ameryce, a u nagle buch - ograniczenie szybkości. Nawet z dróg prostych jak strzelił, robi się teraz drogi mandato-dajne.  

W cywilizowanych motoryzacyjnie krajach istnieje czysta gra pomiędzy kierowcami, a władzą, można jechać tyle i tyle, a u nas robi się wszystko, aby kierowcę zaskoczyć, czy wręcz sprowokować. Pojawiły się np. w miastach  znaki 40 km/h,  a z taką szybkością żaden kierowca jechać nie może, bo od razu tworzą się korki. Z kierowcami przekraczającymi prędkość trzeba walczyć, ale nie może to być – jak często  piszemy – polowanie  na zająca. Przeliczenie jest tu proste. Kto zacznie jeździć  o połowę  wolniej niż jeździ,  ma co najmniej o połowę większe szanse na przeżycie.

Absurdem wydaje się wprowadzenie dochodów z mandatów (w  2013 roku 1,5 mld zł) do budżetu państwa.  W tej sytuacji państwo jest jakby zainteresowane aby kierowcy jeździli jak najszybciej, rozbijali się, zabijali, byle płacili. A gdyby tak nagle wszyscy zaczęli złośliwie jeździć zgodnie z przepisami?  To co? Budżet się załamie?

Nowy rzecznik straży miejskiej w Warszawie pouczyła dziennikarza telewizji TVN, aby nie zadawał jej  idiotycznych pytań. Informujemy uprzejmie panią rzecznik, że nie ma idiotycznych pytań, są tylko idiotyczne odpowiedzi. Ładna nota bene i przejęta jest pani rzecznik, tylko czapkę służbową ma za dużą, z wielkim daszkiem i wpada jej na głowę.
 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty