Fotoradarów jest więcej, ale zdjęć i pieniędzy mandatów coraz mniej

Sławomir Draguła
Fotoradarów jest więcej ale zdjęć robią coraz mniej
Fotoradarów jest więcej ale zdjęć robią coraz mniej
Ministerstwo Finansów założyło, że w tym roku fotoradary zarobią dla budżetu 1,5 miliarda złotych. Już wiadomo, że będzie to nie więcej niż 80 milionów złotych. Co ciekawe, liczba radarów przy polskich drogach stale rośnie.
Fotoradarów jest więcej ale zdjęć robią coraz mniej
Fotoradarów jest więcej ale zdjęć robią coraz mniej

- Od pewnego czasu, kiedy widzę tabliczkę ostrzegającą przed fotoradarem, zwalniam do przepisowej prędkości - deklaruje Szymon Powroźnik, kierowca z Opola. - Już dwa razy zrobił mi zdjęcie. Nie dość, że musiałem zapłacić mandat, to jeszcze dostałem punkty karne. Teraz chcę tego uniknąć.

Tak robi coraz to więcej kierowców. Jak wynika z szacunków Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, który m.in. zajmuje się obsługą stojących przy drogach fotoradarów, spada liczba przypadków przekroczeń prędkości rejestrujących przez te urządzenia.

Zobacz też: Aby ustawić fotoradar, powołają straż miejską. Jednoosobową

- Jeszcze rok temu jeden fotoradar wykonywał średnio ponad sześćdziesiąt zdjęć na dobę, a dziś około dwudziestu - przyznaje Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym przy Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego w Warszawie.

Dzieje się tak mimo, że wciąż przybywa tego typu urządzeń przy naszych drogach. Jeszcze dwa lata temu Inspekcja Transportu Drogowego dysponowała 75 fotoradarami, które przejęła od policji. W zeszłym roku Generalna Inspekcja Transportu Drogowego rozpoczęła montaż kolejnych 300 urządzeń zakupionych między innymi za unijne pieniądze. Skończył się on we wrześniu. Dlaczego więc fotoradary robią coraz to mniej zdjęć?

- Bo kierowcy częściej zwalniają w tych miejscach - mówi podinspektor Maciej Milewski z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Bo fotoradary działają prewencyjnie. Oczywiście spora część kierowców po minięciu takiego urządzenia dodaje gazu, jednak w tych miejscach gdzie stoją notujemy coraz mniej wypadków czy kolizji.

Zdyscyplinowanie kierowców odczuwa budżet państwa. Ministerstwo Finansów do tegorocznego budżetu wpisało bowiem, że fotoradary zarobią 1,5 miliarda złotych. Już wiadomo, że będzie to nie więcej niż 80 milionów złotych. Ale to nie tylko wynik wolniejszej jazdy kierowców, ale również pomysłowości tych ostatnich.

Od samego początku kierowcy wypowiedzieli bowiem wojnę fotoradarom. Pomysłów jest wiele. Na przykład właściciele samochodów nie wskazują kierowców, którzy siedzieli za kierownicą podczas popełnienia wykroczenia, zasłaniając się na przykład niepamięcią albo wskazują osoby, te natomiast kolejne, itd. I tak powstaje łańcuszek, który utrudnia pracę inspektorom.

Kierowcy coraz częściej ignorują też pisma z Inspekcji Transportu Drogowego. Bo okazało się, że wowczas ITD odstępuje od sprawy. Co prawda, właścicieli samochodów, którzy nie odpisują na korespondencję, może ukarać sąd (maksymalna grzywna 5000 zł), ale GITD nie ma ani ludzi, ani czasu, by kierować sprawy na wokandę. Jak wynika z danych inspekcji, jedna trzecia właścicieli samochodów przyłapanych na przekraczaniu prędkości nie odpisuje w terminie. Kierowcy liczą na to, że mandaty się przedawnią. Zgodnie z prawem dzieje się to już po roku od dnia popełnienia wykroczenia. Chyba, że sprawa trafiła do sądu - musi on zakończyć postępowanie w ciągu dwóch lat od momentu złamania prawa. 

Mimo tego GITD planuje zakup kolejnych 100 fotoradarów. Inspekcja pracuje też nad wdrożeniem systemu, który ma łapać kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle (będzie wytypowanych 20 takich miejsc) oraz odcinkowego pomiaru prędkości (zostanie zamontowany w 29 miejscach).
Na drogach pojawią się w przyszłym roku.

Jak informuje Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, zakup 300 fotoradarów, które pracują już na drogach, 100 planowanych na przyszły rok, systemu do odcinkowego pomiaru prędkości i systemu łapiącego kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle to koszt 189 milionów złotych. Aż 85 procent tej kwoty pochodzi z budżetu Unii Europejskiej.

Urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości mają działać na 29 fragmentach dróg w naszym kraju. Jeszcze na początku tego roku przedstawiciele inspekcji zapowiadali, że ruszą one w tym roku. Teraz Łukasz Majchrzak, że za opóźnienie odpowiada wykonawca.

Sławomir Draguła

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty