Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotoradary w Polsce - jest już sześćset, a będzie więcej. Zobacz mapę

Sławomir Draguła
Fotoradary przy polskich drogach – zobacz ich lokalizację, plany polityków
Fotoradary przy polskich drogach – zobacz ich lokalizację, plany polityków
Do 650 fotoradarów wkrótce mają dołączyć kamery odcinkowego pomiaru prędkości i wyłapywania kierowców nie zatrzymujących się na czerwonym świetle.
Fotoradary przy polskich drogach – zobacz ich lokalizację, plany polityków
Fotoradary przy polskich drogach – zobacz ich lokalizację, plany polityków

 Fotoradary przy polskich drogach należą do Inspekcji Transportu Drogowego i straży miejskich oraz gminnych. Inspekcja ma 75 urządzeń, które dwa lata przejęła od policji i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Popularne „krokodylki" przenoszą je pomiędzy ponad 800 masztami w całym kraju. Inspekcja ma też 300 nowych urządzeń zakupionych z pieniędzy unijnych w ubiegłym roku. Mają one stałe lokalizacje – to maszty pomalowane na żółto.

- Ostatnie z tych radarów właśnie montujemy przy drogach – mówi Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. To jednostka Inspekcji Transportu Drogowego, która zajmuje się obsługą radarów. W przyszłym roku ma się wzbogacić o kolejnych 100 urządzeń do pomiaru prędkości. Ogłoszono już przetarg na ich dostawę. 

Kliknij, aby przejść do samochodowej mapy Polski z fotoradarami, korkami i remontami
Mapa fotoradarów, fotoradary w Polsce, korki na drogach

 

Oto lista 300 nowych fotoradarów na stronie Inspekcji Transportu Drogowego (plik PDF)

Oto lista ponad 800 masztów między którymi przenoszone są fotoradary na stronie Inspekcji Transportu Drogowego (plik PDF)

Inspektorzy pracują też nad uruchomieniem urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości. Mają on działać w 29 miejscach i sprawić, że kierowcy zwolnią na dłuższych odcinkach. Fotoradary tego nie potrafią.

- Wielu kierowców zwalnia tuż przed nimi i przyspiesza, gdy tylko miną radar – podkreśla Majchrzak.

Tymczasem system odcinkowego pomiaru szybkości oblicza średnią prędkością z jaką kierowca pokonał dany fragment trasy. W terenie zabudowanym to maksymalnie dziesięć kilometrów a poza nim – dwadzieścia. Jeśli średnia prędkość na tym odcinku będzie wyższa od dozwolonej, właściciel pojazdu może spodziewać się kary. Nie wiadomo jeszcze, przy których drogach staną urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości, ale urzędnicy ministerstwa transportu nie wykluczają, że będą to też autostrady i drogi ekspresowe.

System odcinkowego pomiaru prędkości ma ruszyć w przyszłym roku podobnie jak kamery wyłapujące kierowców nie zatrzymujących się na czerwonym świetle. Inspekcja chce je zainstalować na 20 skrzyżowaniach w całej Polsce. Podobnymi urządzeniami dysponują już niektóre straże miejskie. Co ważne, w przeciwieństwie do fotoradarów i systemów odcinkowego pomiaru prędkości, nie muszą one być poprzedzone znakiem D-51 „Kontrola prędkości, fotoradar".

Nowe urządzenia do pomiaru prędkości kupują też samorządy. Jak informuje ministerstwo transportu, jeszcze w 2010 r. straże miejskie i gminne dysponowały 211 fotoradarami. Teraz mają ich 275. Razem z urządzeniami ITD daje to 650 radarów. Do tego doliczyć trzeba też nieoznakowane radiowozy policji i Inspekcji Transportu Drogowego. Te ostatnie często parkują przy drogach i robią zdjęcia samochodom jadącym zbyt szybko.

Mimo rosnącej liczby fotoradarów, wpływy z mandatów są coraz mniejsze. Funkcjonariusze ITD przekonują, że dzięki urządzeniom do pomiaru prędkości kierowcy jeżdżą bezpieczniej. Jeszcze rok temu jeden fotoradar wykonywał średnio ponad sześćdziesiąt zdjęć na dobę, a dziś mniej niż dwadzieścia. Urzędnicy Ministerstwa Finansów, którzy założyli, że w tym roku fotoradary inspekcji zarobią dla budżetu 1,5 mld zł, musieli zweryfikować swoje prognozy do 80 mln zł. 

Strażnicy na cenzurowanym

Wpływy z mandatów spadają także dlatego, że kierowcy coraz częściej ignorują pisma z Inspekcji Transportu Drogowego z informacją, że ich auto zostało sfotografowane przez radar. Co prawda, właścicieli pojazdów, którzy nie odpisują na korespondencję, może ukarać sąd (maksymalna grzywna 5000 zł), ale ITD nie ma ani ludzi, ani czasu, by kierować sprawy na wokandę. Jak wynika z danych inspekcji, jedna trzecia właścicieli samochodów przyłapanych na przekraczaniu prędkości nie odpisuje w terminie. Kierowcy liczą na to, że mandaty się przedawnią. Zgodnie z prawem dzieje się to już po roku od dnia popełnienia wykroczenia. Chyba, że sprawa trafiła do sądu – wtedy musi on zakończyć postępowanie w ciągu dwóch lat od momentu złamania prawa.

Pieniądze z mandatów wystawionych przez strażników miejskich i gminnych zasilają budżety samorządów. Ale to może się zmienić, bo Prokurator Generalny Andrzej Seremet uważa, że strażnicy nie mogą korzystać z fotoradarów montowanych na masztach. Jego zdaniem kodeks drogowy daje im tylko prawo do korzystania z urządzeń przenośnych – ustawianych na statywie lub montowanych w pojazdach. Prokurator złożył w tej sprawie wniosek o kasację do Sądu Najwyższego. 

- Ustawa regulując funkcjonowanie centrum automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym nie wymieniła straży miejskich, co oznacza, że do wymienionego systemu organ ten nie należy – mówi prokurator Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej.

Zdaniem Prokuratora Generalnego wszelkie naruszenia przepisów zarejestrowane przez stacjonarne fotoradary będące w dyspozycji straży miejskich powinny być przekazywane policji, i to tylko ona może prowadzić czynności wyjaśniające i m.in. kierować następnie wnioski do sądu.

Posłowie mają pomysły

Z kolei Sejm dwa tygodnie temu zdecydował, że pieniądze z mandatów, wystawionych na podstawie zdjęć z fotoradarów przez ITD, trafią nie do budżetu państwa, tylko Krajowego Funduszu Drogowego. Teraz zmianę musi zatwierdzić Senat i prezydent.

Politycy opozycji mają też inne pomysły na zmianę przepisów dotyczących fotoradarów – SLD chce, by pieniądze z urządzeń należących do samorządów też szły tylko na budowę dróg.

Pomysłami na fotoradary rzucają też parlamentarzyści Solidarnej Polski. Posłowie tego ugrupowania chcą ograniczenia liczby urządzeń o ok. 80 proc. i pozostawienie ich jedynie tam, gdzie poprawiają bezpieczeństwo obywateli, np. przy szkołach i szpitalach.

- Fotoradary nie mogą być maszynkami do robienia pieniędzy, ale powinny wpływać na bezpieczeństwo na drogach – mówi Patryk Jaki, rzecznik Solidarnej Polski. – Chcemy też utworzyć specjalną rezerwę celową finansowaną w całości z mandatów pochodzących z fotoradarów, która miałaby być przeznaczona wyłącznie na poprawę bezpieczeństwa na drogach oraz na fundusz ofiar wypadków komunikacyjnych.

Procedura po zrobieniu zdjęcia

 Do właścicieli pojazdów, którym fotoradar zrobił zdjęcie, Inspekcja Transportu Drogowego lub straż miejska wysyła informację o tym fakcie wraz z formularzem, który należy wypełnić. Na formularzu są trzy opcje do wyboru:

- Oświadczenie nr 1 wypełnia osoba, która kierowała pojazdem w momencie zarejestrowania wykroczenia. Oświadczenie ma dwie opcje. Jeśli kierowca przyznaje się do winy i przyjmuje mandat oraz punkty karne, stawia znak X w kwadraciku w punkcie pierwszym. Następnie wypełnia formularz B. Zawiera on nasze dane osobowe np. imię i nazwisko, nasz numer pesel, numer prawa jazdy, datę i miejsce urodzenia, czy adres zamieszkania. Odsyłamy to na wskazany adres i po kilku dniach przychodzi do nas mandat. Po jego zapłaceniu sprawa jest zakończona.

Kierowca ma też prawo do odmowy przyjęcia mandatu. Wówczas stawia znak X w kwadraciku w punkcie drugim. Wtedy jednak sprawa trafi do sądu. I w tym wypadku wypełniamy formularz B, dodatkowo wypełniając rubrykę „miejsce zatrudnienia". Musi się jednak liczyć z tym, że kara za złamanie przepisów nałożona przez sąd może sięgnąć nawet 5 tys. zł.

Sprawa jest kierowana do sądu rejonowego właściwego dla miejsca popełnienia wykroczenia, czyli dla gminy na terenie które stoi radar.

- Oświadczenie nr 2 wypełnia właściciel pojazdu, który w momencie zrobienia zdjęcia nie siedział za kierownicą. W takim przypadku wskazuje on jednak osobę, która prowadziła pojazd lub której pożyczył samochód bądź motocykl. W takim przypadku w części B wpisujemy dane osoby, której pożyczyliśmy pojazd.

Zobacz też: Policyjne radary Iskra-1 pod lupą Głównego Urzędu Miar. Wycofają je? 

- Oświadczenie nr 3 wypełniamy natomiast kiedy odmawiamy wskazania osoby, która w momencie zrobienia zdjęcia, kierowała samochodem czy motocyklem. Takie postępowanie jest wykroczeniem, karanym mandatem, nakładanym przez ITD lub grzywną przez sąd.

W tym wypadku mamy do wyboru dwie opcje. Jeśli postawimy znak X przy punkcie pierwszym oznacza to, że to my przyjmujemy mandat. Zgodnie z prawem policja, inspekcja, czy straż miejska może za to wykroczenie nałożyć maksymalnie 500 zł mandatu. Uwaga! Nie ma natomiast żadnych punktów karnych. To furtka dla kierowców, którzy obawiają się zatrzymania prawa jazdy, bo zgromadzili na swoim koncie zbyt dużą liczbę punktów karnych.

Właściciel pojazdu może też odmówić przyjęcia tego mandatu. Wtedy sprawa trafia do sądu właściwego dla miejsca popełnienia wykroczenia, który ustala, kto je popełnił. Maksymalna grzywna to 5 tys. zł. Wówczas stawiamy znak X przy punkcie drugim. W obu przypadkach wypełniamy też formularz B.

Sławomir Draguła

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty