Gdy pojawi się konieczność dłuższej jazdy…

Subaru
Dla jednych codzienna praca z klientami, dla innych umiłowanie rodzinnych wypadów za miasto, dla nas wszystkich oznaczać może tylko jedno – konieczność dopasowania się do zasad rządzących bezpieczną jazdą w trasie. Sytuacja jest tym trudniejsza im więcej przyjdzie nam podróżować po „polskich drogach”. Jak właściwie podejść do tego tematu? Co powinniśmy zrobić przed wyjazdem, a na co zwracać uwagę będąc już w trasie? Przyjrzyjmy się wspólnie temu zagadnieniu.

Zanim wyjedziemy w drogę wiodącą nas ku wspólnemu bezpieczeństwu musimy zdać sobie sprawę z absolutnych podstaw

Fot: Subaru
Fot: Subaru

rządzących poruszaniem się poza terenem zabudowanym. Ba! Musimy to przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza i całkowicie się temu podporządkować jeśli oczekujemy zwiększenia swojego bezpieczeństwa. O czym musimy pamiętać? Po pierwsze, prędkość. Im szybciej jedziesz tym bardziej „interesuje się” Tobą Matka Fizyka. Im szybciej jedziesz, tym łatwiej o sytuację awaryjną, wzrasta jałowy dystans przebywany w czasie naszej reakcji, zwiększa się nasza energia a co za tym idzie łatwiej o poślizg lub wypadnięcie z drogi. Dla wielu ta jakże prosta prawda staje się czymś niemal niepojętym. Gdy pojawi się sytuacja zagrożenia, winy poszukują w złym stanie nawierzchni, w zachowaniu się innych uczestników ruchu, czy wręcz niedoskonałości pojazdu, który nie chciał zrealizować doskonałych „poleceń” prowadzącego. Próżno wszak szukać winy po swojej stronie, prawda? Potwierdzają to prezentowane statystyki Komendy Głównej Policji (wykres 1), w których rokrocznie zdecydowanie na pierwszym miejscu wśród przyczyn wypadków drogowych pozostaje słynne wręcz stwierdzenie: „niedopasowanie prędkości do warunków ruchu”. Wypadki tego typu to średniorocznie nieco ponad 30 procent! Tym tematem zajmiemy się jednak szerzej za chwilę.

 

Po drugie, prędkość! Tym razem powinniśmy pochylić się nad stwierdzeniem „nie liczy się prędkość chwilowa, lecz prędkość średnia przejazdu”. W dłuższej trasie to właśnie ona jest tą, która winna znaleźć się w kręgu naszego zainteresowania. Ten sposób myślenia winien zastąpić bezcelowe i ryzykowne bicie rekordów prędkości na odcinkach prostej. Umiejętne utrzymanie średniej w obrębie przepisów to nasze zadanie jako kierowcy utrzymujące z jednej strony na akceptowalnym poziomie czas przejazdu, z drugiej zaś maksymalizujący bezpieczeństwo. Tak często obserwować możemy jak na trasie wyprzedzają nas amatorzy „złej” prędkości. Jadąc własnym, spokojnym tempem możemy zobaczyć ich tuż przed sobą po kilku czy kilkunastu kilometrach. Czy chwilowy przypływ ułańskiej fantazji za kierownicą i gnanie bez opamiętania ma więc sens? Bez zbędnych komentarzy, wystarczy spojrzeć ponownie na statystyki policyjne (Tabela 1). Zdecydowanie najwięcej i zarazem najgroźniejszych w skutkach wypadków ma miejsce na prostych odcinkach dróg!

Wypadki drogowe i ich skutki wg geometrii drogi*

Miejsca zdarzeniaWypadkiZabiciRanni
Prosty odcinek drogi21 3702 59225 932
Zakręt, łuk4 4165666 299
Spadek57964778
Wzniesienie43357618
Wierzchołek wzniesienia36251
Skrzyżowaniez drogą z pierwszeństwem11 06557014 207
o ruchu okrężnym37810448
dróg równorzędnych1425172

* W związku z możliwością wielokrotnego wyboru w nowej wersji SEWIK, w poz. 1-5 tabeli podano liczbę wystąpień w dawnych opcjach, a suma nie jest równa ogólnej liczbie wypadków i ofiar

Dodajmy do tego, że dochodzi do nich jeszcze w słoneczne i piękne dni (Tabela 2), a pytanie czy warto ryzykować nasze bezpieczeństwo staje się retorycznym! Przy pięknej pogodzie notowana jest największa ilość poważnych i bardzo poważnych wypadków.

Wypadki drogowe i ich skutki wg warunków atmosferycznych*

Warunki atmosferyczneWypadkiZabiciRanni
Dobre warunki atmosferyczne23 4522 39429 111
Pochmurno8 97387311 430
Opady deszczu4 8735106 388
Opady śniegu, gradu2 0171382 748
Oślepiające słońce66945831
Mgła, dym37179489
Silny wiatr29243386

* W związku z możliwością wielokrotnego wyboru w nowej wersji SEWIK, w poz. 1-5 tabeli podano liczbę wystąpień w dawnych opcjach, a suma nie jest równa ogólnej liczbie wypadków i ofiar

W tym miejscu pojawia się zagadnienie taktyki jazdy samochodem oraz trzeci z elementów wspomnianych podstaw. Tak. Znów będzie nią prędkość. Tym razem jednak w rozumieniu płynności poruszania się. Płynności popartej przewidywaniem oraz obserwacją. Jedną z naczelnych zasad jazdy defensywnej pozostaje bowiem realizacja następującej reguły: przewidywać, rozpoznawać, unikać. Proste a jednocześnie bardzo trudne zważywszy na fakt, iż zgodnie z wynikami badań holenderskich naukowców przeciętny kierowca koncentruje się na jeździe samochodem jedynie 20 minut na każdą 1 godzinę podróży! Pozostałe 40 minut zaprzątamy nasz umysł myślami o pracy, rodzinie, problemach czy radościach codziennego życia. Jak tu więc mówić o ciągłym przewidywaniu czy rozpoznawaniu zagrożeń? To od nas – kierowców – zależy czy uda nam się skoncentrować „za kółkiem”. Zmieńmy podejście do jazdy. Traktujmy ją jako czynność samą w sobie, nie zaś doskonały moment do nadrobienia zaległości w wykorzystaniu firmowego abonamentu telefonicznego czy rozkoszowania się kulinarnymi dobrodziejstwami przydrożnych barów serwujących swe dania w systemie „drive-thru”.

Świadomość zagrożeń

Fot: Subaru
Fot: Subaru

Tak wiele słyszymy o różnego typu sytuacjach drogowych, niezliczonych wypadkach i tragediach na drodze. Media, przy okazji każdego długiego weekendu, jakich mieliśmy ostatnio prawdziwy wręcz urodzaj, zasypują nas danymi z kronik policyjnych. Co z nich dla nas wynika? Na szczęście co raz więcej! W mojej opinii stale rośnie bowiem świadomość niebezpieczeństw oraz praw rządzących jazdą samochodem wśród polskich kierowców. Wiele jest jeszcze do zrobienia, a proces stałego jej podnoszenia nie zakończy się z dnia na dzień. Warto więc powtarzać i apelować. Warto samemu zastanowić się nad jazdą samochodem, krytycznym okiem spoglądając na własne zachowania czy doświadczenia. Nie bez znaczenia pozostaje bowiem fakt, że znaczącej ilości wypadków czy kolizji udałoby się uniknąć, zmieniając swoje nastawienie przy jednoczesnej realnej, podkreślmy realnej ocenie własnych umiejętności. Zbytnia wiara we własne, niemal nadzwyczajne umiejętności a wręcz „niezniszczalność” niektórych z pewnością nie pomoże nam zaakceptować zasad rządzących światem widzianym zza kółka. Sami, z ręką na sercu, bez obecności szefa, który powierzył nam samochód firmowy, męża który cały czas się nas czepia gdy siadamy za kierownicę, a może dziewczyny bezgranicznie widzącej w nas następce Roberta Kubicy odpowiedzmy sobie czy zdajemy sobie sprawę z tego co dzieje się dookoła. Przykład? Proszę bardzo. Na jakim mniej więcej dystansie zatrzyma się do zera nasz samochód na suchej nawierzchni jadąc 100 km/h? Testy niezależnych instytucji mówią ok. 38-41 m. Uda nam się osiągnąć taki wynik? A tak w ogóle to po co mi to wiedzieć? Otóż jedną z podstawowych umiejętność za kierownica jest łatwość i pewność w ocenie sytuacji na drodze. Wszystko aby dostosować prędkość do natężenia ruchu, odległości od poprzedzających pojazdów itp. Więc, jaka jest odpowiedź? Jeśli faktycznie umiemy wykorzystać w pełni posiadane systemy wspomagające hamowanie wówczas przy odrobinie szczęścia osiągniemy wynik na poziomie około 65-70 metrów! Dlaczego? Sprawcą całego zamieszania pozostaje czas reakcji kierowcy, który niemal całkowicie bagatelizowany jest przed większość użytkowników dróg. Średni czas reakcji, skoncentrowanego człowieka oscyluje wokół 0,7 sekundy. W badaniach nad ruchem stosuje się wartość 1 sekundy ze względu choćby na zdecydowanie wyższą koncentrację podczas badań laboratoryjnych w porównaniu z sytuacją stałego „usypiania” naszej czujności monotonnym poruszaniem się w korkach czy na trasie. W ciągu tylko tej jednej sekundy dzielącej moment dostrzeżenia przeszkody, a rozpoczęciem próby zapobiegnięcia ewentualnej kolizji przy prędkości 100 km/h przejedziemy niemal 28 m bez jakiejkolwiek reakcji! Dlaczego wspominałem, że przy odrobinie szczęścia uda nam się osiągnąć taki wynik? Jeśli się zagapimy, byliśmy rozkojarzeni, mieliśmy za sobą ciężki dzień i dopadło nas zmęczenie (o alkoholu będącym jeszcze od wczoraj w naszym organizmie nawet nie śmiem wspominać) czas na reakcję może się znacznie wydłużyć do 1 ½, 2, a nawet i więcej sekund! Amatorom wspomnianej „złej prędkość” polecam szybkie przeliczenie dystansu jaki pokonamy w czasie naszej  1 ½ s reakcji mknąc z prędkością 150 km/h. Policz proszę i przemyśl Drogi Czytelniku/Czytelniczko, czy choćby patrzysz tak daleko abyś zdołał/a odpowiednio wcześnie dostrzec ewentualne niebezpieczeństwo by bezpiecznie przed nim wyhamować. Będzie to aż 62 ½ m! (150 podziel przez 3,6 i pomnóż razy 1,5). Z doświadczenia osoby pokonującej rocznie około 60.000 – 80.000 km nie brakuje osób jeżdżących z takimi prędkościami. Z obserwacji instruktora techniki jazdy, sporym problemem kierowców pozostaje nieumiejętność obserwacji tego co dzieje się przed samochodem i koncentrowanie własnej uwagi zbyt blisko w stosunku do prędkości z jaką się poruszamy. Jeździsz znacznie wolniej? To dobry początek. Pamiętaj jednak, iż czas reakcji może być także i dla Ciebie problemem. Choćby przejeżdżając na trasie przez teren zabudowany, pomyśl o zagrożeniu jakie ze sobą niesie.

Świadomość zagrożeń dotyczy oczywiście wielu obszarów jazdy samochodem. Nie sposób omówić wszystkich. Mądrym, rozsądnym zachowaniem możemy jednak znacząco zwiększyć swoje i innych bezpieczeństwo. Nie zapominajmy o tym. Nie odrzucajmy od siebie możliwości przemyślenia konsekwencji i zagrożeń płynących z tak popularnego niestety w naszym kraju „sportu narodowego” jakim niewątpliwie pozostaje wyprzedzanie „na trzeciego” a nawet „na czwartego”. Zjeżdżając z drogi szybkiego ruchu na „ślimaka”, świadomie popatrzmy na prędkościomierz w celu upewnienia się, czy aby nie wpadliśmy w pułapkę znieczulenia stałą wysoką prędkością. Przypomnijmy sobie i pochylmy się nad próbą zrozumienia własnej reakcji na widok przebiegającego przez jezdnię tuż przed maską kota, psa lub innego zwierzaka. Zareagowaliśmy? Wykonaliśmy jakiś manewr? Próbowaliśmy omijać? Po której stronie? A zastanówmy się wspólnie przez chwilę nad fenomenem jak to mówią niektórzy „przyciągających” przeszkód. Otóż, człowiek jest tak skonstruowany, że w sytuacji zaskoczenia czy stresu ręce podążają za źrenicami. Jeśli więc przestraszył nas, nagle przebiegający przed naszą maską przysłowiowy kot, zareagujemy panicznie starając się go ominąć niestety skutecznie uniemożliwimy sobie osiągnięcie pożądanego efektu. Patrząc na przeszkodę, odprowadzając ją wzrokiem nasze ręce podążą w tą samą stronę. Zadziałamy niestety równie precyzyjnie niczym system naprowadzania broni maszynowej śmigłowców bojowych. Zasada jest prosta, tam gdzie patrzysz tam właśnie pojedziesz. Jak sobie z tym radzić? Zarejestruj przeszkodę, jej kierunek i prędkość a następnie od razu skoncentruj swój wzrok w punkcie, w którym będziesz chciał się znaleźć. Patrz tam gdzie masz miejsce aby przejechać. Proste w teorii, trudne w realizacji jednak możliwe do wytrenowania. Taka sama zasada dotyczy oczywiście sytuacji w której dostrzeżemy wymuszający na nas pierwszeństwo samochód.

W rozważaniach świadomego kierowcy winniśmy również poświęcić nieco czasu na przygotowanie się do każdej dłuższej jazdy.

Fot: Subaru
Fot: Subaru

W dobie wszechobecnej informatyzacji, nic nie stoi na przeszkodzie aby starannie zaplanować wyjazd. Ustalmy trasę, ewentualne miejsca postoju. Użyjmy swojego smartfona jeszcze w domu czy firmie i sprawdźmy ewentualne utrudnienia w ruchu związane z remontami czy przebudową dróg, abyśmy nie musieli nerwowo nadrabiać straconego w korkach czasu. Pozwoli nam to również odpowiednio wybrać godzinę wyjazdu.

Na zakończenie pamiętajmy, obok nas są też i inni użytkownicy dróg, kierowcy samochodów, motocykli. Są też rowerzyści i piesi! Nauczmy się ich dostrzegać. Ułatwiajmy sobie nawzajem i tak trudne chwile spędzane w ruchu. Każdy z nas gdzieś się spieszy, każdy chce również bezpiecznie dotrzeć do celu. Unikajmy tak często obserwowanej agresji, ustępując pierwszeństwa kulturze „za kółkiem”. Potrafimy to przecież! Wystarczy wyjechać za granicę naszego kraju, aby zobaczyć jak spotykani kierowcy samochodów z plakietką „PL” na rejestracji potrafią pięknie uczestniczyć w ruchu drogowym. Często obserwuję to choćby u naszych zachodnich czy południowych sąsiadów. Dlaczego tam potrafimy się zachować jako kierowcy, a we własnym kraju skutecznie nadwyrężamy cierpliwość nas wszystkich? Postaraj się przewidzieć, że ktoś chce się włączyć do ruchu. Jeśli masz na tyle miejsca zapewnij innym możliwość wcześniejszego ruszenia czy zmiany pasa. Łatwiej będzie nam wszystkim, jeśli zaczniemy nareszcie wszyscy stosować właściwie oświetlenie. Kierunkowskazy używać do informowania się wzajemnie o zamiarze wykonania jakiegoś manewru, a nie tylko do jego potwierdzenia w chwili ruchu kierownicą. Nauczmy się wykorzystywać poprawnie, zgodnie z przeznaczeniem pasy rozpędowe. Pomimo stałej i czasami być może monotonnej jazdy kontrolujmy nie tylko to co przed nami, ale również miejmy świadomość tego co dzieje się obok i za nami. Patrzmy w lusterka! Do tego zostały stworzone. A jeśli nawet popełnimy jakiś błąd, przyznajmy się do tego przepraszając innych. Postawa w stylu „co Ci się stało?!”, czy „ja mogę, ty nie!” może rodzić tylko agresję a ta z kolei z pewnością oddala nas od idei bezpieczeństwa. W tym kontekście bardzo cenię sobie akcje promujące właściwe zachowania nas, kierowców, jak choćby nowa akcja prowadzona obecnie przez Subaru Import Polska – Akcja Siemanko. Zmień wspólnie kulturę jazdy na lepszą!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty