Jak nie dać się oszukać

Aureliusz Mikos
Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha
Patrząc prawdzie w oczy nasz rynek używanych samochodów, giełdowy, ogłoszeniowy, czy komisowy nie daje potencjalnym nabywcom komfortu w pełni bezpiecznego zakupu. W istocie dość łatwo zostać oszukanym, a w każdym razie prawdopodobieństwo niekorzystnego zakupu wcale nie jest małe, przy czy jest ono tym większe, im mniej mamy doświadczenia.

W jednym z komisów przy autoryzowanym dilerze zacnej skądinąd marki, oglądaliśmy niedawno używane pojazdy. Niektóre były w takim stanie, że aż wstyd, że w ogóle tam stały. W niektórych komisach sama obsługa nie bardzo zachęca, bo jegomoście, którzy dumnie zwą się sprzedawcami, raczej swoim wyglądem i sposobem bycia mogą bardziej do zakupu zniechęcić, niż cokolwiek sprzedać.

 

Nienajlepiej jest z przebiegami widniejącymi na licznikach. Niesamowitym przypadkiem większość 10 - 15-letnich samochodów ma przebiegi poniżej 100 tys. km. Bywa, że samochód sprowadzany do naszego kraju już miał "cofnięty" przebieg, bywa, że skręcony jest po raz drugi i trzeci. Nie  pomaga książka serwisowa, zwłaszcza jeśli auto sprowadzono z Niemiec, bo nieuczciwi handlujący wiedzą jak nabyć czystą i stosowne pieczątki.

Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

 

Samo kręcenie licznika nie łamie przepisów. Teoretycznie, jeżeli jakiś jegomość w swoim samochodzie zmniejszy przebieg z 250 tysięcy do 60 tysięcy kilometrów, to mu wolno, ponieważ prawo tego nie zabrania. Przestępstwo pojawia się dopiero wtedy, kiedy samochód sprzedaje i o tym, że licznik cofnął, nie poinformuje nabywcy. Więc kręcić wolno, sprzedawać skręcony nie wolno. Trochę pokręcone, ale takie mamy przepisy.

Naturalnie są też w całej masie używanych samochodów egzemplarze przyzwoite, ale bardzo rozproszone i trzeba ich szukać jak igły w stogu siana. Podobnie jest z rzetelnymi sprzedawcami.

 

Kolejna sprawa to umowy. Nabywca i sprzedający dysponują zwykle wzorem kupionym na giełdzie lub publikowanym w prasie motoryzacyjnej, składającym się z kilku punktów określających tożsamość osób i przedmiot transakcji.

 

W tych umowach znajduje się zwykle klauzula mówiąca, że stan techniczny kupującemu jest znany i potem nie będzie rościł z tego tytułu żadnych pretensji. Z punktu widzenia prawa, klauzula ta ma kilka logicznych uzasadnień, ale bez dodatkowych zastrzeżeń dla kupującego jest wręcz samobójcza.

 

Uzasadnieniem jest chociażby to, że nikt nie może zapewnić, iż samochód, który przejechał np. 100 tys. km nie ulegnie w najbliższym czasie poważniejszej awarii. Z drugiej strony, kupujący świadomie lub nie, zgadza się na niewielkie możliwości roszczenia, gdyby okazało się, że nabyte auto ma wady. Twierdzi bowiem, że auto zna doskonale i nie będzie rościł pretensji, nawet wtedy, jeśli silnik i skrzynia biegów rozsypią się po 10 metrach jazdy.

Nabywca powinien zadbać, aby w umowie znalazły się wszystkie przesłanki, na podstawie których nabywca podjął decyzję o kupnie. Dla kupującego jest ważne, czy auto przejechało 50, czy też 150 tys. km, jak również  to, czy jest bezwypadkowe. Jeśli informacje o przebiegu i ewentualnej bezwypadkowości będą zawarte w umowie, interes nabywcy będzie lepiej chroniony.

 

Bardzo ważne jest także, żeby w umowie znalazła się klauzula, iż w sprawach nie uregulowanych umową zastosowanie mają przepisy kodeksu cywilnego. Kupujący ma wtedy podstawę prawną do reklamacji, gdy wykryte zostaną wady pojazdu nieznane w momencie zawierania transakcji.

 

Jerzy Kula, rzeczoznawca certyfikowany PZM SA
Jak nie dać się oszukać

 

Kupując używany samochód, warto na początek sprawdzić zgodność wpisów w dokumentach ze stanem faktycznym, tzn. porównać numery nadwozia (np. na tabliczce znamionowej) i silnika. Jeśli auto jest sprowadzone, należy zażądać oryginalnych dokumentów wydanych w kraju, skąd pojazd pochodzi. Dociekliwi mogą wyszukać znaczniki z datą produkcji umieszczane na elementach samochodu, takich jak pasy bezpieczeństwa, szyby, obudowy filtrów i świateł. Jeśli daty te różnią się tylko o kilka miesięcy, można przypuszczać, że części tych nie wymieniano po wypadku. Lepiej obeznani z techniką mogą sprawdzić grubość lakieru, korzystając z najprostszych mierników. Nie powinna ona przekraczać 200 mikronów, przy czym na powierzchniach poziomych powinna mieć ok. 120-130 mikronów, a na płaskich ok. 100. Jeśli nie znamy się na samochodach, warto skorzystać z pomocy rzeczoznawcy.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty