Jak przywrócić blask karoserii samochodu?

Bartosz Gubernat
Fot. Bartosz Gubernat
Fot. Bartosz Gubernat
Lśniący lakier jest ozdobą każdego samochodu. Utrzymanie go w znakomitej kondycji przez dłuższy czas jest niestety bardzo trudne. Z czasem w wyniku mycia szczotkami i zmiennych warunków atmosferycznych na samochodzie pojawiają się zarysowania, które coraz trudniej usunąć.
Fot. Bartosz Gubernat
Fot. Bartosz Gubernat

U większości producentów samochodów standardem jest w tej chwili powłoka lakiernicza składająca się z trzech warstw. Na blachę nakłada się bezpośrednio warstwę podkładu, która następnie jest malowana tzw. „bazą" na odpowiedni kolor. Po jej wyschnięciu nadwozie jest jeszcze pokrywane warstwą lakieru bezbarwnego, który pełni podwójną funkcję: nadaje karoserii połysk i dodatkowo zabezpiecza ją przed uszkodzeniami. To ta ostatnia warstwa zużywa się najszybciej i po kilku latach zazwyczaj widać na niej pod światło liczne rysy i hologramy.

Tylko miękka szczotka

By utrzymać lakier w dobrej kondycji należy odpowiednio o niego dbać. Fachowcy zalecają, aby niezależnie od pory roku myć samochód przynajmniej dwa razy w miesiącu. - To bardzo istotne, ponieważ brud zawierający zanieczyszczenia z ulic jest szkodliwy dla lakieru i szybko matowi bezbarwną, wierzchnią powłokę. Wrogiem połysku są także ptasie odchody, sól, piasek i smoła, które trzeba usuwać z samochodu niezwłocznie. Czasami wystarczy kilkadziesiąt minut, aby ptasie odchody trwale uszkodziły lakier – mówi Paweł Brzyski, właściciel myjni samochodowej w Rzeszowie.

Fachowcy odradzają mycie samochodu na myjniach automatycznych. Powód? Szczotki są tu zazwyczaj twarde i pełne zanieczyszczeń, które podczas wirowania usuwają brud, ale przy okazji przyczyniają się do powstawania mikrozarysowań. Nienajlepszym rozwiązaniem są także popularne myjnie bezdotykowe. Uporczywego, zaschniętego na lakierze brudu po prostu nie da się usunąć jedynie spryskując go szamponem i wodą.

- Najlepszy wybór to mycie szczotkami z naturalnego włosia i specjalnymi gąbkami z mikrofibry. Trzonek szczotki najlepiej zabezpieczyć gumową okleiną, aby podczas manewrowania nie uszkodzić lakieru – mówi Paweł Brzyski.

Mycie auta należy zacząć od dokładnego spłukania karoserii czystą wodą. Następnie w letniej wodzie rozrabiamy odpowiednią ilość szamponu. Nadwozie myjemy zaczynając od dachu, który zazwyczaj jest najczystszy. Następnie kierujemy się w dół, zostawiając na koniec progi, koła i dolne części zderzaków oraz drzwi.

- Podstawą jest regularne płukanie szczotki w czystej wodzie i wymiana wody w wiaderku, jeśli ta jest już mocno zabrudzona. Po zakończeniu mycia auto trzeba dokładnie spłukać czystą wodą. Pozostałości w postaci kropli i zacieków najbezpieczniej ściągnąć z karoserii przy pomocy gumowej łapki. Do sucha karoserię wycieramy naturalną, skórzaną irchą, która nie zostawia smug. Ceny szczotek z naturalnego, końskiego włosia zaczynają się od ok. 60 zł. Za naturalną irchę o wymiarach 40x40 cm trzeba zapłacić 40 zł. Wykonuje się je np. ze skóry saren. Ciekawą alternatywą są szmatki z mikrofibry. Włochate, do wycierania lakieru do sucha kosztują ok. 10-15 zł za sztukę. Gładkie, służące do polerowania - ok. 10 zł za sztukę.

Pastowanie, albo polerka

Fot. Bartosz Gubernat
Fot. Bartosz Gubernat

Stan lakieru można ocenić dopiero po dokładnym myciu i wytarciu auta. To dopiero wtedy możemy zdecydować, w jaki sposób dalej się o niego zatroszczyć. Jeśli nadwozie jest w dobrym stanie, zaleca się woskowanie, najlepiej twardym woskiem, który tworzy na karoserii niewidzialną powłokę zapobiegającą powstawaniu rys. Największą wadą takich preparatów jest czasochłonne nakładanie. Aby nie pozostawić smug i właściwie go rozprowadzić, samochód musi być czysty i zupełnie suchy, a w garażu powinno być ciepło. Rozwiązanie kompromisowe to mleczko z woskiem, które znacznie łatwiej rozprowadzić na nadwoziu. Ale i ono po wyschnięciu wymaga polerowania, które jest zajęciem wymagającym sporo czasu i wysiłku.

W starszym aucie, gdzie na karoserii widać mikrozarysowania, można użyć pasty lekkościernej. Taki preparat pomaga zamaskować niedoskonałości poprzez usunięcie minimalnej, zniszczonej warstwy lakieru. Dobrej klasy pasty kosztują ok. 30-40 zł za opakowanie. Najczęściej na umytą karoserię nakłada się warstwę takiego preparatu, która po wyschnięciu tworzy warstwę wymagającą wypolerowania, np. przy pomocy flanelowej pieluchy. Po pastowaniu także można użyć wosku. Rozwiązanie kompromisowe to mleczko z woskiem o właściwościach nabłyszczających i konserwujących, które łatwiej nałożyć.

Kiedy pastowanie nie pomaga zamaskować niedoskonałości, można zastanowić się nad mechanicznym polerowaniem nadwozia u lakiernika. W zależności od wielkości auta usługa kosztuje 300-700 zł. Polega na mechanicznym usunięciu zniszczonej warstwy lakieru przy pomocy drobnego papieru ściernego.

– Specjalne krążki zakłada się na maszynę polerską. Zabieg należy wykonywać bardzo ostrożnie, aby nie zetrzeć zbyt grubej warstwy lakieru. Najczęściej takie usterki powstają na obrzeżach elementów, które jest najtrudniej wypolerować. Poza tym, fachowiec wie jak mocno i długo polerować dany element, aby zetrzeć z niego jak najcieńszą warstwę lakieru. A dzięki temu zabieg można po pewnym czasie powtórzyć – mówi Artur Ledniowski, lakiernik z Rzeszowa.

Wady mechanicznego polerowania lakieru to przede wszystkim odsłonięcie głębokich obić i rys, które nie rzucają się tak mocno w oczy na matowej powierzchni. Najczęściej widać je po „polerce" na masce i przednim zderzaku, które są najbardziej narażone na obicie drobnymi kamyczkami, których na drogach jest pełno.

Lepiej dbać, niż naprawiać

Fot. Bartosz Gubernat
Fot. Bartosz Gubernat

Jak przekonują lakiernicy, regularna kosmetyka i konserwacja lakieru to rozwiązanie znacznie lepsze od naprawy nadwozia. Powód? Mimo coraz lepszych urządzeń odpowiadających za dobór lakieru, ciągle bardzo trudno jest odtworzyć barwę tak, aby po lakierowaniu nie było śladów. Tym bardziej, że coraz częściej producenci samochodów używają fabrycznie skomplikowanych lakierów, składających się nawet z 6-8 rozmaitych warstw. W ten sposób uzyskuje się np. metaliczny kolor Rosso 8C Tristato oferowany przez Alfę Romeo. – Trzy warstwy kładzione na podkład stosuje także dla niektórych kolorów w swojej gamie Infiniti. Dzięki temu lakier wygląda inaczej zależnie od tego, pod jakim kątem na niego patrzymy. W przypadku codziennej pielęgnacji samochodu taki sposób lakierowania nie jest żadnym kłopotem. Ale kiedy auto trzeba naprawić, zaczynają się schody. Dobry efekt wymaga doświadczenia i umiejętności ze strony lakiernika – mówi Roman Paśko, doświadczony lakiernik z Rzeszowa.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty