Jedzie Logan
Data publikacji: Autor: Jerzy Iwaszkiewicz

Silnik jest z Renault 19, podobnie jak skrzynia biegów. Zawieszenie wzięli chyba z jeszcze większego demobilu. W koleinach Dacia Logan jedzie jak pociąg towarowy Moskwa – Berlin, twardo jak po szynach. Jazda tym samochodem po polskich drogach z szybkością większą niż 100 km/h może być niebezpieczna.
A jednak wygląda na to, że rumuńsko-francuski samochód został wykonany zaskakująco przyzwoicie. Jeździ się nim o wiele lepiej niż można się było spodziewać. W najdroższej wersji za 36 tys. zł ma wszystko co trzeba z ABS-em, klimatyzacją i komputerem włącznie. Co prawda jest twardy, ma jakby tańsze amortyzatory, ale skonstruowany został aby jechać, a nie bujać. W mieście z silnikiem 1,6 l/90 KM palił nam 6,6 l. Parę razy sprawdzaliśmy czy to nie przypadkiem błąd komputera, ale wyszło, że pali rzeczywiście tak mało.
Napisaliśmy kiedyś, że rzecznik Reanult Agata Szczech (ostatnio wyładniała), składa się z 18 tys. części i żadna się nie psuje. Z Loganem tak dobrze chyba nie będzie, ale nowy samochód ma gwarancję na 3 lata, albo 100 tys. km. Bagażnik ma tak wielki, że można tam schować nawet największego Rumuna.
Kilka firm wypuściło na rynek tzw. tanie samochody. Charakteryzując tą grupę można powiedzieć, że najbardziej nowoczesny jest Fiat Panda, najładniej przerobione z koreańskich na amerykańskie są Chevrolety, natomiast Dacia Logan jest z tych samochodów zdecydowanie największa. To najtańsze tak duże auto na rynku.
Mówimy tu o tanich samochodach, ale popatrzmy, jak zmieniało się to pojęcie. Jeszcze niedawno najtańszy samochód na polskim rynku kosztował ok. 10 tys. zł. (Fiat 126p), potem 20 tys. zł (Fiat Uno) a teraz już 30 tys. zł, bo tak kosztują te niby tanie samochody. Taka jest też prawda o naszej motoryzacji.