Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jelcz RTO 043 "Ogórek"

Dariusz Lisowski, Adrian Werner
Swojsko brzmiącą nazwę autobus zawdzięczał specyficznemu wyglądowi. Był zaokrąglony po bokach i niewiele różnił się wyglądem z przodu i z tyłu.

Niejeden z nas pamięta, że zanim na ulicach naszych miast pojawiły się Neoplany, najpopularniejszy środek transportu miejskiego były Ikarusy. Jeszcze wcześniej jedynymi autobusami były Jelcze, budowane na licencji
czeskiej i francuskiej.
Jelcz RTO 043 - tak oficjalnie brzmiała nazwa produkowanego na licencji Skody autobusu. Popularnie zwany był on "ogórkiem". Swojsko brzmiącą nazwę zawdzięczał specyficznemu wyglądowi. Był zaokrąglony po bokach, niewiele
różnił się wyglądem z przodu i z tyłu. Przednie szyby z powodzeniem mogły być zamontowane z tyłu. Swym wyglądem bardziej przypominał wagon kolejowy niż dzisiejsze autobusy.
Opisywany "ogórek", to jedyny poruszający się po ulicach Trójmiasta, w pełni sprawny tego typu pojazd. Jest on własnością pana Jana Kiliana, właściciela firmy transportowej. Pan Janek stał się jego posiadaczem w 1994 roku. Autobus był w dobrym stanie, miał tylko 57 tys. kilometrów przebiegu, i choć karoseria pomalowana była pędzlem, całość wyglądała dobrze.

Jelcz pana Jana to model turystyczny: drzwi otwierają się ręcznie, w środku pojazd posiada dodatkowe siedzenia, które w razie potrzeby można rozłożyć. W ten sposób zyskujemy kilka dodatkowych siedzeń, ale tracimy możliwość poruszania się wzdłuż pojazdu.
Kariera Skody, a później Jelcza RTO, rozpoczęła się w Polsce na początku lat sześćdziesiątych. Polscy kierowcy początkowo "zabijali się" o nie, wcześniej wszyscy jeździli na polskich Sanach. Możliwość wyruszenia w trasę "ogórkiem" to było swego rodzaju wyróżnienie. Trzeba było wykazać się nie lada umiejętnościami, żeby dostąpić tego zaszczytu. Dziś wygląda to trochę inaczej. "Ogórka" trzeba znać i lubić, żeby płynnie nim jeździć. Niezsychronizowana skrzynia biegów (każdy bieg trzeba "wrzucać" na dwa razy), specyficzna, bardzo głośna praca silnika, to powody dla których kierowcy niechętnie wyruszają nim w trasę. Sam właściciel nie powierzyłby go każdemu kierowcy. Musiałby to być wypróbowany, doświadczony pracownik. Pan Janek otrzymywał propozycje kupna autokaru, zainteresowany był nim właściciel muzeum spod Warszawy, a także pewien niemiecki przewoźnik, który został oczarowany socjalistycznym cudem techniki rodem z Czechosłowacji. Obu panom nie udało się przekonać właściciela do pozbycia się unikatowego pojazdu. Marzeniem pana Jana byłoby zdobycie przyczepy, która stanowiłaby idealny dodatek do tak dobrze zachowanego zabytkowego autokaru.
Wśród wielu wozów będących w posiadaniu pana Jana, ten pełni specjalną funkcję. Jest oczkiem w głowie właściciela, dlatego wyznaczany jest przeważnie do "zadań specjalnych". W obliczu powracającej mody na retrosamochody, coraz większym zainteresowaniem cieszą się w roli "limuzyn ślubnych" stare poczciwe Warszawy, Wartburgi czy Syreny. Idealnym uzupełnieniem byłby autokar dla gości, pozostający w tym samym klimacie.
Wybrane dane techniczne
- pojemność 11787 cm3

- zużycie paliwa na 100 km ok. 35 litrów

- miejsc siedzących 52

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty