Kia pro ceed - pierwsza jazda

Pierwszym takim autem był chyba Golf GTI, ale przybyło mu parę siwych włosów i paru niezłych konkurentów. I tak samo jak Golf pro cee’d jest mutacją całkiem zwykłego hatchbacka. Nadwozie biegnie niżej niż w wersji pięcio­drzwiowej, ma też parę fajnych przetłoczeń, które je wyszczuplają.

Wygląd jest bardzo mocną stroną tego modelu Kii, ale nie mniejsze znaczenie ma funkcjonalność. W jej skromnej kabinie

mieści się pasażer postury Hulka Hogana. Szerokie drzwi wprawdzie mogą sprawiać kłopoty na parkingu, ale za to pozwalają wsiadać do tego samochodu jak do prawdziwej limuzyny. Dostanie się na miejsca z tyłu jest dość łatwe. Torba z ubraniami na tygodniową wycieczkę do Zakopanego i narty nie zmieszczą się tak łatwo jak w dużym kombi, ale nie będzie też wielkiego problemu z ich spakowaniem. Tylna kanapa jest składana i dzielona asymetrycznie, a na dodatek nie trzeba za to dopłacać.

Tablicę rozdzielczą urządzono bardzo po niemiecku. Co oznacza, że można w schowku upchnąć gruby atlas, a wszelkie urządzenia sterownicze dają się obsługiwać z zawiązanymi oczami. Prawie tak jak w Volkswagenie czy Audi. Jakość elementów plastikowych jest dobra, są nawet miłe w dotyku, co w samochodach tej klasy nie jest jeszcze normą. Akcenty z metalu na konsoli środkowej i duże, czytelne zegary powodują, że można się poczuć w Kii jak w rasowym samochodzie sportowym. Kiedy zechcemy dać sobie maksimum wrażeń dzięki ulubionej muzyce z odtwarzacza, mamy do dyspozycji złączkę USB.

Fotele trzymają w zakrętach niemal jak kleszcze. Ich konfigurację można dopasować do własnych upodobań. Nieważne, czy kręgosłup chcemy mieć w pozycji generalskiej, czy embrionalnej.

Dobrze służą zarówno podczas bliskiej, jak i dalekiej podróży.

Atrakcyjność Kii nie kończy się na szczęście tylko na wyglądzie. Ma jeszcze mocne silniki. Ale to nie benzynowy imponuje. Tutaj królem jest diesel CRDi. Pracuje bez szmeru, kiedy musi, zaburczy, jak należy, kiedy może, i jest bardzo skuteczny. Skrzynia biegów działa bez zarzutu, dwa ruchy dźwignią i zostawiamy w tyle całe towarzystwo czekające na zmianę świateł.

Kia z natury rzeczy nie ma wcale łatwo. Ciągle pokutuje opinia: "Kto kupuje koreańskie auta, ten chyba upadł na głowę". Lecz teraz firma ściga się w rywalizacji o rynek ze znanymi producentami, dobrze zadomowionymi w Europie i Ameryce. Zdarzyło się jej mieć już kilka udanych modeli, ot, choćby Sorento.

Pro ceed to kolejny wyraz jej ambicji. Samochód trafiający w niszę, w której obecni są producenci o znacznie dłuższym stażu na rynku. W Polsce ten model kosztuje 51 tys. zł i już można się po niego zgłaszać. Czy jednak pro ceed przebije Golfa GTI i Astrę Coupe?

Wrażenia z jazdy

Zawieszenie koreańskiego auta jest twarde. Przytrzymuje pro cee’da w zakrętach jak w cuglach. Lecz coś za coś. Komfortu łóżka wodnego nie należy więc oczekiwać. Za to trzymając kierownicę, ma się przyjemne wrażenie bezpośredniego kontaktu z drogą. Po prostu czujemy, jak opony toczą się po asfalcie i wiemy, że nie uciekną gdzieś w trawę, zabierając nas po drodze ze sobą.

Wybrane dane techniczne