Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kogo wypadek Kubicy może doprowadzić do bankructwa

Maciej Stolarczyk (Polska)
Fot. Polska
Fot. Polska
Pięć dni minęło od wypadku Roberta Kubicy. Wystarczająco długo, by część osób przeszła już od przesyłania wyrazów współczucia do krytyki pomysłu startowania w rajdach na miesiąc przed rozpoczęciem sezonu Formuły 1.

Fot. Polska
Fot. Polska

Najdobitniej wyraził to były szef Kubicy z BMW Sauber Mario Theissen. - W naszym sporcie to kierowca przekształca wysiłek setek osób z zespołu w konkretny rezultat. Jaki jest sens śrubowania wymogów bezpieczeństwa w F1, skoro zawodnik ryzykuje zdrowie w innych sportach motorowych - powiedział Niemiec. I (choć oczywiście jest to sprawa drugorzędna dla kwestii zdrowia Kubicy) trudno nie przyznać mu racji. Zwłaszcza gdy wczujemy się w rolę dyrektora, inżyniera, a przede wszystkim właściciela zespołu F1.

Budżet zespołu Lotus Renault szacuje się na nieco ponad 100 mln euro rocznie. Ta ogromna kwota miała zapewnić jak najlepszy bolid i zaplecze liderowi zespołu - Robertowi Kubicy. Gdy na szali położymy te 100 i pasję do rajdów polskiego kierowcy, dysproporcja wydaje się ogromna.

A pieniądze to nie wszystko. Nieco trudniej zmierzyć wysiłek 700 osób pracujących w teamie. Pomysły projektantów, obliczenia inżynierów czy zabiegi mechaników. Nad bolidem R31, którym Kubica miał ścigać się w tym sezonie, zespół pracował od wiosny zeszłego roku. W szerszej perspektywie można powiedzieć, że od kiedy Kubica jest w Renault - czyli końca 2009 r. - Francuzi realizują jego wizję powstawania mistrzowskiego bolidu.

Dlatego nie można powiedzieć, że zatrudnienie Nicka Heidfelda rozwiązuje problemy spowodowane rajdowym hobby Polaka. Pomijając kwestię klasy obu kierowców (w BMW znacznie lepsze wyniki osiągał Kubica), z "Quick Nickiem" Renault cofa się w rozwoju. Projektanci znowu zasiądą do komputerów, inżynierowie zaczną analizować dane, a mechanicy wprowadzać ich pomysły w życie, by dostosować bolid do Heidfelda.

Trudno jednoznacznie oszacować, ile strat przyniosła zespołowi decyzja Kubicy o starcie w Ronde di Andora, ale może to być kwota liczona w dziesiątkach milionów euro. Sprawa rozejdzie się po kościach, jeśli Heidfeld i Witalij Pietrow będą osiągać dobre wyniki w cyklu GP. Gorzej, gdy nie poprawią piątego miejsca w klasyfikacji konstruktorów lub ósmego w klasyfikacji kierowców.

Nerwowe liczenie strat czeka też sponsorów Kubicy. Zwłaszcza krakowską firmę spożywczą FoodCare, która wypuściła na rynek firmowany przez niego napój energetyczny, wkładając wiele milionów w promocję. Czarny scenariusz zakładający brak możliwości powrotu Kubicy do F1 oznaczałby prawdopodobnie koniec marki i milionowe straty.

- Najważniejsze są zdrowie i życie Roberta, ale teraz wielu sponsorów będzie musiało przedzierać się przez gąszcz kontraktów, żeby oszacować straty. Wydaje się, że od tego momentu kierowcom trudniej będzie uzyskać zgodę na starty w innych seriach. Lekcja zostanie zapamiętana - tłumaczy prawnik dbający o interesy zespołów F1 Collyer Bristow. - Trudno porównywać Formułę 1 z innymi sportami, ale czy możecie sobie wyobrazić, że Alex Ferguson pozwala Wayne'owi Rooneyowi na grę w lokalnym klubie rugby? To absurd - dodaje.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty