I lepiej nie będzie. Przynajmniej w najbliższym czasie. Do końca wakacji będą podejmowane jedynie doraźne próby zmniejszenia zatorów, takie jak ręczne wręczanie kwitów za przejazd i pobieranie opłat przez dodatkowych pracowników na poboczach przy punktach płacenia. Kto więc odpowiada za fatalną sytuację na A1. Na razie - nikt. Minister Elżbieta Bieńkowska stwierdziła, że tam gdzie są bramki... tam muszą być korki.
- Niestety, nasze autostrady różnią się od tych w krajach zachodniej Europy - stwierdza z kolei Piotr Monkiewicz z Automobilklubu Wielkopolskiego. - Po pierwsze, tam zazwyczaj są trzy pasy ruchu, a jeśli już płaci się za przejazd na bramkach, to jest ich znacznie więcej. Nie trzeba wlec się za dwoma wyprzedzającymi się tirami, a później stać przed barierką, bo jakiś kierowca szuka portfela. Dlatego, pomimo znacznie większego ruchu, udaje się uniknąć ogromnych korków - dodaje Monkiewicz. Wyjaśnia też, że w naszym kraju tylko na odcinku podlegającym Autostradzie Wielkopolskiej dobudowuje się bramki, tak by można było obsłużyć jednorazowo jak najwięcej kierowców.
Według Zofii Kwiatkowskiej z Autostrady Wielkopolskiej na A2 między Koninem a Świeckiem nie powinniśmy narzekać na korki.- Średnio każdego dnia w kierunku granicy z Niemcami przejeżdża 18 tysięcy pojazdów, natomiast z Poznania do Konina około 20 tysięcy - wyjaśnia.
Według niej do tej pory najgorzej sytuacja wyglądała w punkcie poboru opłat w Lądku, gdzie tworzyły się korki, szczególnie przez różnymi świętami, gdy do kraju przyjeżdżali Polacy pracujący za granicą. - Ale przed miesiącem zakończyły się prace przy powiększeniu punktu poboru opłat - wspomina Zofia Kwiatkowska. Teraz za przejazd można płacić w dodatkowych dwóch stanowiskach na każdej z nitek autostrady.
Natomiast Robert Nowak, wiceprezes Autostrady Wielkopolskiej, wyjaśnia, że w miniony weekend kierowcy musieli stać jedynie w Gołuskach. - Jednak nie były to jakieś ogromne korki czy zatory - stwierdza Robert Nowak. - Bardziej bym to nazwał małą kolejką - stwierdza wiceprezes AW. Dodaje, że w dni, gdy wiadomo, że po drogach będzie poruszało się więcej samochodów, uruchamiane są wszystkie bramki.
Mimo tych rozwiązań kierowcy na A2 muszą płacić za przejazdy na bramkach. Znacznie lepiej mają podróżujący po innych odcinkach autostrad A2 i A4. W Żdżarach, Strykowie oraz Karwianach i Żernicy zamontowano urządzenia do płacenia viaAuto. To elektroniczny system, dzięki któremu opłata jest pobierana bezpośrednio z konta kierowcy. By skorzystać z systemu, trzeba mieć urządzenie. Do 31 sierpnia kosztuje ono 100 zł, a w zmian dostaje się jeszcze 50 zł na opłacenie przejazdów (promocja obejmuje 500 sztuk). Później koszt to 135 zł bez pieniędzy na przejazdy. Podobny system może już wkrótce być montowany na autostradzie A1.
Na razie nie wiadomo, czy system viaAuto pojawi się na wielkopolskiej części A2. Nie udało się ustalić szczegółów rozliczenia w ramach systemu.
Być może rozwiązaniem fatalnej sytuacji na płatanych autostradach będzie wprowadzenie winiet, które obowiązują w niektórych krajach. Za takim rozwiązaniem opowiadają się politycy z PO czy SLD.
Źródło: Głos Wielkopolski
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?