Koszykarz się mieści

Jerzy Iwaszkiewicz
Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse
Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse
W Łomiankach pod Warszawą działa Auto Idea, nowa stacja Mercedesa i pokazano tam elektryczne Smarty. Auta te robią karierę. Jest to najmniejszy z małych samochodów, ale wszędzie się mieści i nie ma żadnych problemów z parkowaniem.

Smartem jeździ Karol Strasburger (od 16. lat prowadzi  program  "Familiada" 

Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse
Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse

w TVP) i twierdzi, że jakby chciał, to autem z silnikiem 1.0  mógłby pojechać z szybkością 150 km/h, ale na razie mu się nie chce. Elektryczny Smart kosztuje w Europie  20 tys. euro. W Polsce ma kosztować 74 tys. złotych plus 60 euro co miesiąc za wypożyczenie akumulatora. Atrakcyjność Smarta polega  właśnie na tym, że nie trzeba kupować baterii, która jest najdroższa, tylko można ją wypożyczyć.

Elektryczne samochody niby robią karierę, ale ciągle jest ich bardzo mało. W Warszawie chyba cztery, co wynika z szalonych cen. Elektryczny Mitsubishi iMiev kosztuje 160 tys. złotych, elektryczne Peugeoty i Citroeny też są bardzo drogie - w granicach 120 tys. Kilka modeli  samochodów elektrycznych produkuje Renault, baterie się tu wymienia, a nie  ładuje. Atrakcyjnym samochodem hybrydowo - elektrycznym jest Opel Ampera, świetnie wykończone duże auto amerykańskie (160 tys. zł).Niewielki silnik spalinowy dodatkowo ładuje akumulatory. Obecnie dochodzi Smart. Zrobiono próbę i do Smarta mieści się cały koszykarz o wzroście ponad 2 metry.

Po felietonie " Fabryka kurzu w budowie" odezwali się licznie internauci i napisali co ich gnębi. Gdyby mieli pieniądze, to kupowali by nowe samochody, a ponieważ nie mają, to muszą kupować złom, którym  czasami daje się jeszcze  pojeździć. Nowy samochód  kosztuje obecnie w Polsce średnio 79 tys. zł (wg Instytutu Samar), a sprowadzony z zagranicy samochód używany średnio 9,5 tys. i tu jest cała tajemnica. Na  najtańszy samochód typu np. Fiat Panda czy Kia Picanto Polak musi pracować blisko rok, podczas gdy Niemiec kupuje taki za 3-4 miesiące pracy. "Nówka z salonu" - pisze jeden z internautów - "traci 50% wartości w 4 lata, szkoda przepłacać i lepiej kupić czteroletnie zadbane autko, zamiast nowego z salonu i  30 tys. zostaje w kieszeni."

Polacy nie tyle chcą, co muszą kombinować i taka jest prawda o polskiej motoryzacji. Od wejścia do Unii Europejskiej w 2004. roku sprowadzono do Polski 7 mln samochodów używanych, średnio ponad 10. letnich. Nawet Rumuni i Bułgarzy jeżdżą nowszymi.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty