Kradzież auta. Złodzieje coraz częściej wpadają na gorącym uczynku

Mariusz Michalak
Fot. Pixabay.com
Fot. Pixabay.com
Coraz powszechniejsze wykorzystanie systemów monitoringu oraz współpraca policji z firmami odnajdującymi pojazdy po kradzieży to zmora współczesnych złodziei samochodów. Wielu z nich wpada w ręce mundurowych niecałą dobę po kradzieży pojazdu.

Na przestrzeni lat ewoluowały samochody i ich zabezpieczenia, a wraz z nimi techniki kradzieży. Wraz z pojawieniem się technologii keyless przed złodziejami niemal otworzyły się wrota do raju. Nie muszą już być wykwalifikowanymi włamywaczami, nie potrzebują specjalnych umiejętności. Nie muszą nawet używać siły. Korzystając z metody „na walizkę”, polegającej na wzmacnianiu elektronicznego sygnału wysyłanego przez kluczyk, w ciągu kilku sekund dostają się do pojazdów i uruchamiają ich silniki, kradnąc auta warte dziesiątki czy setki tysięcy złotych.

Jak się jednak okazuje, kij ma dwa końce. Wykorzystanie tej techniki kradzieży powoduje, że po „odpaleniu” samochodu złodzieje nie mogą od tak wyłączyć zapłonu, bo ponowne uruchomienie auta bez kluczyka znajdującego się w zasięgu „walizki” jest niemożliwe. Dlatego też amatorzy cudzej własności najczęściej zaraz po kradzieży pędzą do „dziupli”, by tam jak najszybciej rozłożyć pojazd na części lub zmienić jego numery identyfikacyjne i móc sprzedać go w całości. Często umożliwia to złapanie na gorącym uczynku przestępców, którzy – siłą rzeczy – rezygnują z odstawiania aut do tzw. „wystygnięcia”.

– Gdy zostanie skradziony pojazd wyposażony w system lokalizacji, wszelkie informacje oraz koordynaty miejsca, gdzie się znajduje, przekazujemy natychmiast policjantom, z którymi pracujemy w każdym przypadku zgłoszonej do nas kradzieży – wyjaśnia Mirosław Marianowski, security manager w firmie Gannet Guard Systems. – Wielokrotnie w trakcie akcji poszukiwawczych przyłapywaliśmy wraz z policjantami złodziei przebywających na terenie dziupli – dodaje.

Tak było m.in. w przypadku skradzionej niedawno w Warszawie Mazdy 6 wyposażonej w moduł GanTrack. Po ustaleniu adresu posesji, na której znajduje się auto, do akcji wkroczyli mundurowi. Na miejscu zlokalizowano Mazdę oraz mnóstwo części z innych samochodów, które padły łupem szajki. Jedna osoba została zatrzymana. – Sytuacje takie to w naszej pracy codzienność. Dzięki wykorzystaniu modułów lokalizacyjnych – zarówno tych radiowych, praktycznie niemożliwych do zagłuszenia, jak i klasycznych, bazujących na sygnałach GPS/GSM – systematycznie zatrzymywane są osoby związane ze światem przestępczym. Nie zawsze jest przy tym bezpiecznie. Pamiętam odzyskiwanie Toyoty Land Cruiser. Samochód został odnaleziony zaledwie godzinę od zgłoszenia kradzieży. Na miejscu nasza ekipa i policjanci spotkali się z agresją ze strony złodziei. W ruch poszły krzesła i narzędzia gospodarstwa domowego. Na szczęście sytuację udało się szybko opanować. Poza Land Cruiserem na posesji znajdowały się również części innych skradzionych wcześniej aut – podsumowuje Mirosław Marianowski.

Zobacz także: Testujemy Volkswagena Polo

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty