Liczba kierowców ukaranych za rozmowę przez komórkę wzrosła trzykrotnie

Bartosz Gubernat
Podczas jazdy kierowca nie może rozmawiać przez telefon komórkowy, jeśli wymaga to oderwania rąk od kierownicy
Podczas jazdy kierowca nie może rozmawiać przez telefon komórkowy, jeśli wymaga to oderwania rąk od kierownicy
Mimo zaostrzenia kar, polscy kierowcy ciągle nagminnie rozmawiają w czasie jazdy przez telefon. Eksperci alarmują, że to skrajnie niebezpieczne a policjanci nakładają coraz więcej mandatów za to wykroczenie.
Podczas jazdy kierowca nie może rozmawiać przez telefon komórkowy, jeśli wymaga to oderwania rąk od kierownicy
Podczas jazdy kierowca nie może rozmawiać przez telefon komórkowy, jeśli wymaga to oderwania rąk od kierownicy

Parking przed hipermarketem. Kierowca samochodu osobowego jedzie z przepisową prędkością 30 km/h. Chwyta do ręki telefon i odczytuje SMS. Wzrok od drogi odrywa tylko na 2 sekundy, jest przekonany, że prowadzi samochód bezpiecznie.

– Nic bardziej mylnego. Przez te dwie sekundy nie patrząc przed siebie pokonuje szesnaście metrów, czyli odległość równą szerokości siedmiu-ośmiu samochodów zaparkowanych wzdłuż trasy jego przejazdu. Zza każdego z nich może wyjść człowiek, który uderzając ciałem o twarde nadwozie w najlepszym wypadku dozna bolesnych złamań i potłuczeń. A jeśli będzie miał pecha zginie – ostrzega Radosław Jaskulski, instruktor bezpiecznej jazdy ze Szkoły Auto prowadzonej przez Skodę.

Kara wyższa, mandatów więcej

Rozmowa przez telefon komórkowy w czasie jazdy, bez zestawu głośnomówiącego czy słuchawkowego, jest w Polsce surowo zabroniona. Mimo tego to prawdziwa plaga - jedno z najczęściej popełnianych wykroczeń. Sytuacji nie zmieniło nawet zaostrzenie kar w połowie 2012 roku, kiedy do 200 zł mandatu dołożono aż 5 punktów karnych. Policja wylicza, że w 2012 roku mandaty za to wykroczenie zapłaciło nieco ponad 27 tysięcy kierowców. W ubiegłym roku już prawie 90 tysięcy!

- Widocznie kary są ciągle za niskie. Żeby się o tym przekonać wystarczy wyjść na ulicę – wielu kierowców prowadzi i trzyma telefon przy uchu. Pół biedy, gdy skończy się na kolizji w korku i pęknie plastikowy zderzak. Ale są sytuacje, gdy ktoś z tego powodu ginie albo zostaje kaleką. Komórka dekoncentruje i trzeba o tym pamiętać – mówi Paweł Międlar, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie.

W stolicy Podkarpacia policjanci karzą za to wykroczenie minimum kilkunastu kierowców dziennie. Krzysztof Superson, który patroluje drogi nieoznakowanym Oplem Insignią pamięta wiele sytuacji, gdy telefon doprowadził do wypadku.

– Niedawno jechaliśmy za kobietą rozmawiającą przez telefon na ulicy Marszałkowskiej w Rzeszowie. Była tak zajęta rozmową, że zanim zdążyliśmy ją zatrzymać, na rondzie Jana Pawła II zamiast skręcić w prawo, pojechała prosto na zieleniec. Innym razem mijaliśmy kierowcę Skody, który w tym momencie uderzył w jadące przed nim auto. Przy uchu miał telefon, zapłacił podwójny mandat: za spowodowanie kolizji i rozmowę – mówi policjant.

Niedawno internet obiegła informacja o 32-letniej Amerykance, która wrzucając w czasie jazdy zdjęcie na swój profil w portalu Facebook wjechała wprost pod nadjeżdżająca z naprzeciwka ciężarówkę i zginęła na miejscu.

Tylko z zestawem

Policjanci alarmują, że skutki rozmów i pisania w czasie jazdy SMS-ów lub e-maili mogą być opłakane.

– Mają rację. Jadąc samochodem z prędkością siedemdziesięciu kilometrów na godzinę, kierowca w ciągu sekundy przejeżdża około dwadzieścia metrów. Czas reakcji to kolejna sekunda, a więc w razie potrzeby hamować zacznie dopiero po przejechaniu czterdziestu metrów. Najczęściej na uniknięcie wypadku jest już wtedy za późno – przekonuje Jaskulski, który w pracy bada zachowanie kierowców w różnych sytuacjach. – Już rozmowa z osobą siedzącą obok, nawet na najprostszy temat, wydłuża czas reakcji dwukrotnie. Rozmawiając przez telefon kierowca dodatkowo wyobraża sobie sytuacje, o których opowiada jego rozmówca. Jest naukowo udowodnione, że człowiek reaguje w takiej sytuacji tak samo, jakby miał we krwi nawet dwa promile alkoholu – tłumaczy instruktor bezpiecznej jazdy.

Dlatego Paweł Międlar zapowiada, że policja nie zamierza odpuszczać piratom drogowym.

– Jesteśmy i będziemy w tej kwestii bezlitośni. Nie mowy o pouczeniach, kierowca zapłaci dwieście złotych i dostanie pięć punktów. Jeśli dodatkowo spowoduje na drodze niebezpieczną sytuację, albo doprowadzi do wypadku, kara będzie jeszcze wyższa – mówi Międlar.

Aby uniknąć kłopotów wystarczy kupić samochodowy zestaw głośnomówiący. Na proste urządzenie przypinane do osłony przeciwsłonecznej przy podsufitce wystarczy już 50-60 zł. Nie trzeba podpinać go do telefonu żadnymi przewodami, z aparatem łączy się bezprzewodowo.

Można też kupić jeszcze tańszy zestaw słuchawkowy, prawo nie zabrania korzystania z niego podczas jazdy, ale lepiej nie prowadzić samochodu w słuchawkach. Choćby dlatego, żeby nie zagłuszać sygnałów dźwiękowych pojazdów uprzywilejowanych.

Przeczytaj także: Bramki na autostradach ma zastąpić elektronika. Państwo oszczędzi miliardy złotych?

Bartosz Gubernat

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty