Mazurski Moto Show - było szybko, głośno i gorąco

Fantastyczna impreza – przyznaje Anna Nowicka. –  Przyjechałam tu z chłopakiem i myślałam, że będę się nudzić, ale miło się rozczarowałam. Klimat jest niesamowity, ogromna przestrzeń i naprawdę jest co oglądać.

W niedzielę ulice Ełku zaroiły się od aut, które wielu z nas podziwiało tylko na zdjęciach. Corvetty, Porsche czy Subaru imprezy zmierzały w jednym kierunku – w stronę ełckiej obwodnicy. To tam na ogromnej przestrzeni liczącej 12 hektarów mogliśmy zobaczyć, co ciekawego w motoryzacyjnym świecie piszczy.

Główną częścią imprezy były wyścigi na dystansie 1/4 mili. – Według zawodników, to jedne z najlepszych zawodów, na jakich byli, zarówno pod względem obsługi, jak i zabezpieczenia. Cieszymy się też, że na obwodnicy padł rekord Polski motorów – przyznaje Adam Bartoszewicz, który wraz z Tomaszem Ołyńskim zorganizował imprezę. – To był gigantyczny teren do ogarnięcia. Nie było łatwo, ale daliśmy radę. Mieliśmy też szczęście. Podobno w promieniu 30 km wokół Ełku padało, a my mieliśmy piękne słońce.

Same zawody to nie jedyny wabik, który na obwodnicę przyciągnął takie tłumy. Największą atrakcją były przejazdy samochodu Jet Car Predator, maszyny prosto z Francji napędzanej silnikiem odrzutowym i dysponującej mocą 6000 KM. Ogłuszający ryk i przesłaniające niebo kłęby dymu nie zniechęciły widzów do obserwowania trwającego zaledwie kilka sekund widowiska.

Ci, których nie interesowały wyścigi po prostej, mogli zajrzeć do parku maszyn. Tam prezentowały się lepiej lub gorzej przerobione auta. – Wygląda super, takich samochodów już się nie robi – mówił ełczanin Piotr Leszczyński pochylony nad czarną, pięknie utrzymaną Corvette Stingray.

Impreza zorganizowana została tak, by bawiły się tam całe rodziny. Dzieci do 13. roku życia weszły na moto show za darmo, ale też mogły cały dzień hasać po olbrzymim, dmuchanym placu zabaw.

Natomiast ich tatusiowie przechadzali się w tym czasie oglądając na kilkudziesięciu stanowiskach gadżety, które są obiektem westchnień niejednego mężczyzny. Tam gdzie są szybkie samochody, są też piękne kobiety. Podczas moto show wybrana została miss imprezy.

– Uczymy się na błędach, było kilka niedociągnięć organizacyjnych, ale wyciągniemy z tego wnioski i następnym razem będzie jeszcze lepiej – zapowiada Adam Bartoszewicz.

Zwycięzcy

Podczas II Mazurskiego Moto Show Ełk Mazda Edition przeprowadzonych zostało kilka konkursów. Pierwszym i najważniejszym były wyścigi na ćwierć mili. Tytuły zdobyli:

King of Street – Alan Kaszyński – Nissan GT-R
King of Moto – Paweł Jan Ratajczak – Suzuki GSX 1300R
King of Poland – Edmundas Savickas – Audi 90

Klasy:

FWD – Michał Stec – Opel Corsa A
FWD TURBO – Tomas Poliakas – Opel Kadett GSi Turbo
RWD TURBO – Evaldas Kaliunas – Alfa Romeo 75 Turbo PBM
AWD TURBO – Edmundas Savickas – Audi 90
STREET DIESEL – Grzegorz Walecki – Skoda Octavia
STREET FWD – Łukasz Lamik – Volkswagen Golf III VR6
STREET RWD – Jarosław Świerkot – BMW E30
STREET AWD – Alan Kaszyński – Nissan GT-R

MOTO – Krystian Piaścik – Suzuki GSXR 600R
MOTO PLUS – Rafał Jednorowski Suzuki GSXR K8
MOTO MAXI – Robert Mierzwiński Suzuki Hayabusa
MOTO EXTREME – Przemysław Badowski – Suzuki GSX-R
MOTO CHOPPER – Krzysztof Wąs – Harley-Davidson XL Sportster 883R

Miłośnicy motoryzacji rywalizowali także w konkursie tuningowym, czyli na najciekawiej przerobiony samochód. O ten tytuł walczyły zarówno nowe konstrukcje, jak i zabytkowe okazy. Zwycięzcami tego konkursu zostali:

1. Mariusz Olszewski – replika Lotusa 7
2. Adam Sawaniewski – Volkswagen Corrado
3. Szymon Hertel – Renault Clio III

Wyróżnienie w tym konkursie zdobył Jakub Bokuniewicz i jego Skoda Octavia I
Natomiast nagroda publiczności przypadła Nikodemowi Kemicerowi z Ełku – Volkswagen Passat B3

Organizatorzy i publiczność imprezy wybrali także Miss Moto Show. Wstępna selekcja kandydatek odbywała się na profilu imprezy w serwisie Facebook. Do finału przeszło sześcioro dziewcząt.

Tytuł najpiękniejszej zdobyła Kinga Ostaszewska. Na drugim miejscu uplasowała się Diana Zukowska. Trzecie miejsce zajęła Justyna Marchela.

Katarzyna Chojnowska

Źródło: Wspolczesna.pl