Decyzje Heidfelda nie zmienią jednego - i tak w niedzielnym Grand Prix Belgii pojedzie za niego Bruno Senna. Zespół, ktory zna warunki umowy, zapewne policzył, że ewentualne odszkodowanie dla Niemca i tak będzie niższe niż wsparcie sponsora z Brazylii, więc Heidfeld pozycję stracił, ale pieniądze zapewne dostanie.
Niemiec oświadczył dzisiaj dziennikarzom, że wystąpił do sądu i nadal uważa się za pierwszego kierowcę zespołu. Pierwsza rozprawa w połowie września.
- Moje stanowisko nie uległo zmianie, jestem nadal pierwszym kierowcą teamu i dlatego przyjechałem do Belgii - powiedział Heidfeld w wywiadzie udzielonym na torze Spa.
Tymczasem Senna jeździł podczas obu dzisiejszych treningów. Radził sobie gorzej od Witalija Pietrowa, a na koniec pierwszego treningu uderzył tyłem bolidu w barierę i zakończył jazdę (rano 23 czas, ale na mokrym torze, popołudniu 17 czas).
Wracając jednak do Heidfelda. Obok jego słabej jazdy (tylko dwa punkty więcej od Pietrowa, aż osiem razy był od niego słabszy w kwalifiakcjach) ważne były interesy zespołu. Zapewne Bruno Senna też nie będzie lepszy od Pietrowa, ale wniesie do zespołu miliony.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?