Niskie umiejętności łódzkich kierowców?

Agnieszka Jasińska
Po czym poznać kierowcę z łódzkiego? Nie potrafi parkować, wygraża innym kierowcom pięścią, nienawidzi kobiet za kierownicą, zbyt wolno rusza po zmianie świateł. To starsi kierowcy. Mówi się, że najgorzej na drodze zachowują się ci z rejestracją EPA, EZG i ESI. Natomiast młodzi kierowcy ozdabiają swoje auta kolorowymi diodami do... oświetlania mebli. O takich samochodach mówi się "made in Castorama".

Po czym poznać kierowcę z łódzkiego? Nie potrafi parkować, wygraża innym kierowcom pięścią, nienawidzi kobiet za kierownicą, zbyt wolno rusza po zmianie świateł. To starsi kierowcy. Mówi się, że najgorzej na drodze zachowują się ci z rejestracją EPA, EZG i ESI. Natomiast młodzi kierowcy ozdabiają swoje auta kolorowymi diodami do... oświetlania mebli. O takich samochodach mówi się "made in Castorama".

Fot. Shutterstock
Fot. Shutterstock

Największą bolączką kierowców z Łodzi jest parkowanie. Centrum miasta, płatna strefa parkowania przy ul. Kościuszki. W miejscu, gdzie spokojnie mogłoby się zmieścić siedem samochodów - stoją tylko trzy. Dlaczego? Bo kierowcy parkują jak chcą. Nie zależy im na tym, żeby parkować jak najbliżej innych samochodów. Jak widzą miejsce do parkowania, to wjeżdżają, nie manewrują, ważne, że im udało się zaparkować.

**CZYTAJ TAKŻE

Samochodowe zwyczaje Polaków - wyniki raportuCzy karać kierowców za mruganie światłami?

**

- Po prostu idą na łatwiznę. Wjeżdżają byle jak. Póki w Łodzi nie powstały parkomaty, miejsca do parkowania wyznaczali stacze. I wtedy był porządek. Stacze tak ustawiali kierowców, żeby w danym miejscu zmieściło się jak najwięcej samochodów. Oni regulowali ruch. Teraz nie ma staczy i jest bałagan. Łodzianie nie potrafią parkować. W Warszawie na przykład kierowcy parkują ciaśniej i dzięki temu mieści się w jednym miejscu więcej samochodów - mówi Łukasz Kucharski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi.

Oprócz parkowania jak kto chce kierowcy z Łódzkiego zatrzymują się również w miejscach niedozwolonych. - I niestety, służby porządkowe nie zawsze zwracają na to uwagę. Auto stoi na zakazie parkowania albo na trawniku a obok przejeżdża radiowóz policji lub straży miejskiej i funkcjonariusze nie reagują - mówi Henryk Waluda, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Sieradzu.

- Na drodze dochodzi nie tylko do pyskówek, niecenzuralnych gestów, ale nawet do rękoczynów. Generalnie nieprzychylnie traktujemy kierujących z innego województwa, którzy nie do końca pewnie zachowują się przejeżdżając przez Łódź. Nie jesteśmy wyrozumiali wobec nich - opowiada podisnp. Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Na drodze zdarzają się także nerwowe sytuacje dotyczące tzw. niedzielnych kierowców, którzy bardzo rzadko siadają za kółko, a jeśli już to najczęściej w weekendy i święta. Do tego dochodzi brak doświadczenia, a często podeszły wiek.

Podinsp. Kącka dodaje, że stereotypem jest postrzeganie zagrożeń na drodze poprzez stwierdzenia "no tak, baba za kierownicą". Dane dotyczące wypadków wskazują, że wśród sprawców jest zdecydowanie więcej mężczyzn.

- Łodzianie traktują drogę bardzo ambicjonalnie. Są tacy, którzy nie dopuszczają do siebie myśli, że inni kierowcy mogą popełniać błędy. Jeśli ktoś się zagapi na drodze, to od razu zaczynają mu wygrażać pięściami, pokazywać środkowy palec lub stukać się w czoło. Są też tacy, którzy gwałtownie hamują przed innym samochodem. Sam miałem taką sytuację. Kierowca przede mną gwałtownie zahamował, żeby udowodnić mi, że nie jestem mile widziany na jego pasie - mówi Łukasz Kucharski.

Waluda natomiast dodaje, że kierowcy z Łodzi są odważniejsi niż z Sieradza czy innych mniejszych miejscowości. - Wiedzą jak włączyć się do ruchu, wiedzą, że czasami trzeba delikatnie wymusić pierwszeństwo. Jak sam pojadę do Łodzi, to mam z tym problem. Na wsi czy w mniejszym mieście włączenie się do ruchu nie jest tak trudne - dodaje dyrektor sieradzkiego WORD-u. - Jednak kultura jazdy poprawia się. Kierowcy czerpią wzorce z Zachodu i powoli widać to także na naszych drogach. Coraz więcej osób jest uprzejmych, przepuszcza innych.

Fot. Jarosław Kosmatka
Fot. Jarosław Kosmatka

- Kierowcy narzekają, że coraz ciężej jeździ się po mieście, że są korki, ale to często przez nich samych - podkreśla Kucharski. - Nie jeżdżą płynnie, nie obserwują sygnalizacji świetlnej. Francuzi czy Anglicy jak się zapala żółte światło już puszczają pedał sprzęgła i ruszają. My tak nie potrafimy. Poza tym nie potrafimy jeździć "na suwak". Teraz w Łodzi jest mnóstwo remontów dróg, są zwężenia drogi. I tutaj kierowcy sami sobie uprzykrzają życie. Kiedy jest zwężenie dwóch pasów do jednego, wówczas kierowcy powinni z dwóch pasów wjeżdżać na zmianę. Niestety, pas, gdzie jest przeszkoda zwykle jest pusty. Kierowcy nie chcą wpuszczać kierowców z tego pasa na swój, uważają ich za cwaniaków. Tymczasem w Niemczech czy na Skandynawii jazda na suwak to norma. A jak trzy pasy zwężają się do jednego, wtedy jedzie się na tzw. warkocz.

Maciej Wisławski, kierowca rajdowy ze Skierniewic uważa, że największym problemem łódzkich kierowców są drogi. I przez nie jest tyle nerwowych sytuacji.

- Kiedy byłem w Łodzi zimą, to przeżyłem szok. Nie mogłem uwierzyć, że w ulicach może być tyle dziur. Łódź jest bardzo trudnym miastem do jazdy. Kamienic nie można wyburzyć, więc uliczki są bardzo wąskie. Poza tym al. Włókniarzy to międzynarodowa droga przelotowa, a łodzianie dojeżdżają nią też do pracy. Łodzi brakuje obwodnicy, która zabierałaby auta sprzed Zgierza i wyrzucała je za Pabianicami.

A skoro nie ma obwodnicy, to kierowcy stoją w korkach i denerwują się na siebie wzajemnie - podkreśla Wisławski. - Za to rewelacyjnie jeździ się w Skierniewicach. To mniejsze miasto niż Łódź, kierowcy są mniej nerwowi. Dla usprawnienia ruchu przydałoby się tylko jeszcze jedno rondo.

Przyjęło się, że najgorszymi kierowcami w regionie są ci z rejestracją EPA i ESI, a więc z Pabianic i Sieradza. Nienajlepszą opinię ma też EZG, czyli Zgierz.

- Jak tylko ktoś mi zajeżdża drogę, to od razu patrzę na rejestrację. I zwykle jest to ESI. Kierowcy z Sieradza jeżdżą bez ładu i składu. Poza tym to takie zawalidrogi. Kto im w ogóle dał prawo jazdy? - denerwuje się pan Sławomir z Łodzi, kierowca z 20-letnim stażem za kółkiem.

- Wkurza mnie jak po lewym pasie, czyli tym, który powinien być najszybszy, jedzie samochód z prędkością 40 km/godz. Trzeba go wtedy wymijać z prawej strony, bo on sam nie zjedzie na inny pas. I zawsze jest to auto z rejestracją EPA - podkreśla pan Piotr z Łodzi.

Według dyrektora łódzkiego WORD-u przypisywanie rejestracji do umiejętności kierowców to mit. Ale... - Być może dlatego nie spotkałem się jeszcze z takimi opiniami, bo sam mam rejestrację EPA - śmieje się Kucharski. - Faktem jest natomiast, że jeżdżenie w danej aglomeracji kształtuje nasze zachowania na drodze. Dlatego inaczej jeżdżą sieradzanie, a inaczej łodzianie. Mieszkańcy małych miejscowości nie są przyzwyczajeni do dużego natężenia ruchu i do błyskawicznych reakcji. Dlatego często nie radzą sobie w sytuacjach, które wymagają natychmiastowych decyzji. I tacy kierowcy są natychmiast wychwytywani wzrokiem przez innych. I stąd te opinie.

Jak rozpoznać świeżo upieczonego kierowcę z Łodzi? Nic łatwiejszego. Najłatwiej go poznać po samochodzie.

- Te auta mają przyciemniane szyby i kolorowe diody służące do oświetlania mebli. Są bardzo upstrzone, diody są niebieskie albo żółte. To takie samochody made in Castorama - mówi Kucharski. - Poza tym ci kierowcy lubią jeździć brawurowo. Niestety, auta są dzisiaj łatwo dostępne, tanie. Kiedy ja byłem młodym kierowcą mogłem sobie pozwolić co najwyżej na 20-letniego poloneza. Teraz za 3-4 tys. zł można sobie już kupić 25-letnie BMW z 4-litrowym silnikiem. I niestety często taka brawurowa jazda młodego kierowcy kończy się na drzewie.

**CZYTAJ TAKŻE

Raport NIK o przyczynach wypadkówRanking najwolniejszych miast w Polsce

**

Fot. Shutterstock
Fot. Shutterstock

Łódzcy taksówkarze nie mają najlepszej opinii na drodze. - Wydaje im się, że mogą więcej, bo mają napis taxi na dachu. Zatrzymują się więc w niedozwolonych miejscach. Tłumaczą, że tak chciał klient. Są przekonani o swojej wyższości - mówi Kucharski. - Podobnie jest z kierowcami autobusów komunikacji miejskiej, szczególnie tych przegubowych i tramwajów. Uważają się za wyśmienitych kierowców. Wydaje im się, że jak jadą dużym pojazdem, to wszystko im wolno na drodze. Wjeżdżają na skrzyżowanie bez rozglądania się, nie włączają kierunkowskazów. Motorniczowie są za to złośliwi, szczególnie na wąskich uliczkach, np. na ul. Kilińskiego.

Sam miałem tam sytuację, kiedy przejeżdżający tramwaj urwał mi lusterko w samochodzie. Motorniczy tłumaczył się, że mnie nie widział i nie wiedział jak to się stało. Sieradzcy taksówkarze nie mają tak złej opinii jak łódzcy. - Ale to pewnie dlatego, że to mniejsze miasto i nie ma ich aż tylu co w Łodzi - dodaje Henryk Waluda, szef sieradzkiego WORD-u.

Źródło: Dziennik Łódzki

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty